Żarówka, a racja stanu
Zmiana organizacji ruchu na skrzyżowaniu ulic Sikorskiego i Piłsudzkiego w Białymstoku. Trwa konkurs na najsprawniejszego policjanta drogówki. Ręczne kierowanie. Korki jak cholera. Cała masa zaskoczonych kierowców robi co może, żeby przystosować się do nowych okoliczności drogowej przyrody. Niektórym, nieczęsto zdarzało się znaleźć w takiej sytuacji.
Kierowcom z „akalic” policjanci nie przeszkadzają. Mają dojechać i dojadą! Cel pewny, droga nie jest istotna. Niełatwe są popisy przy słabo wyrobionej publice. Funkcjonariuszom puszczają nerwy. Niektórzy nawet próbują wsiąść do niesubordynowanych aut. Najbardziej zdyscyplinowani są goście z Białorusi. Jeden, delikatny ruch ręką wywołuje pisk opon. Hamulec, gaz. Wszystko w tępo jak na musztrze paradnej. To się nazywa szacunek do władzy. Nasi może mają trochę mniejsze czapki, ale niewątpliwie coś w tym jest.
Nie to, co u nas. Bezczelne prawo wolności słowa sprawia, że władzę można krytykować. Władza cierpi. Nikt jej nie przytuli i nie pocieszy. Władza robi co może, by żyło się lepiej i co za to dostaje?! Im wyższa władza, tym większy trud działania. Pamiętamy wszyscy efekty wieloletnich badań nad właściwą krzywizną banana. W międzyczasie powstała jeszcze instrukcja obsługi ogórka. Jabłka dzieli się w Unii na kilka klas, w zależności od kolorów. Owoce, które nie spełniają oczekiwań, po prostu nie są jabłkami. Chyba się powtarzam, ale to tak wygląda, że jeśli brukselski urzędnik nawet trafi w paszczę lwa, tym gorzej dla lwa. Jest też uczulony na konstruktywną krytykę.
Od kilku dni, mamy efekty kolejnego nowego prawa. Ze sklepów wycofywane są tradycyjne żarówki. To już kolejny desant w walce ze szklaną bańką z żarnikiem. Żarówki sobie przeskrobały. Dokładnie nie wiemy, za co. Oficjalnie pożerają zbyt dużo prądu. Biedni górnicy muszą się naharować, żeby wykopać węgiel. Później trzeba go jakoś przewieźć do elektrowni, a tachografy są skrupulatnie sprawdzane. W ciągłym zagrożeniu muszą pracować ekipy elektrowni atomowych. Energetycy pracują pod zbyt dużym napięciem. Wreszcie ostateczny odbiorca musi się napocić, żeby opłacić rachunek. To wszystko sprawia, że ci, którzy żywią i bronią nas przed nami samymi, postanowili ulżyć niedoli. Nie jest istotne, że wytworzenie energooszczędnej żarówki jest o wiele droższe. Jej zakup, bardziej niż wiele. Nie szkodzi, że rozgrzanie się takowej wymaga dużo większej ilości energii niż starej. Testy na żywotność, przeprowadzane w sterylnych warunkach, nijak mają się do mieszkań i domów gdzie często włącza i wyłącza się światło, gdzie jest wilgoć i zróżnicowane temperatury. Statystyczny użytkownik unijny powinien być czysty, emocjonalnie umiarkowany, powściągliwy i nawet trochę ślamazarny. Jak bohater filmów science fiction, który udaje się w daleką podróż do innej galaktyki. U takiego ktosia, żarówka taka będzie służyć długie lata. U wszystkich innych, którzy akurat nie żyją w kosmosie, nieco krócej.
Tu otwiera nam się pole do pointy. Wymiana żarówek na energooszczędne może być elementem daleko idących planów. Tradycyjna żarówka jest symbolem innowacyjności, pomysłu, gorących dyskusji, emocjonalnych napięć. Mówiąc wprost - społecznego oświecenia. To już nikomu niepotrzebny, czasem kłopotliwy przeżytek.
Mariusz Rytel