Zawody w rozumowaniu
Ciężka praca się opłaca – zdanie to wygłosił w jednym z niedawnych wywiadów Marcin Możdżonek, siatkarz z naszej złotej reprezentacji. Po powrocie z Bułgarii przyznał, że mimo zdobycia jednego z najcenniejszych trofeów, dostępnych dla tej wąskiej grupy zawodowej, atmosfera w kadrze jest dobra, chociaż nie wszyscy za sobą przepadają. Czyli, nie jest beznadziejna. Czyżby dawało znać o sobie stare porzekadło o Złotym Rogu w rękach Chama? A może to tylko reprezentacja narodowa, w której, jak w zwierciadle odbija się cały Naród?
Weźmy pod uwagę pierwsze zdanie. Wyjaśnia nam ono odwieczną zagadkę popularności dyscyplin sportowych w ogóle. Drużynowych zwłaszcza. Po pierwsze odwieczna chęć rywalizacji. Dążenie, może to bardziej odpowiednie słowo? Dążenie do zwycięstwa. Sama rywalizacja daje wprawdzie dużo satysfakcji, zwłaszcza jednak tym, którzy nigdy nic nie wygrali, i leczą kompleksy. O gonieniu króliczka – to kolejne porzekadło. Substytut wojowania – mówią niektórzy. Pewnie mają rację. Na czas igrzysk nawet w starożytnej Grecji ustawały wszystkie wojny. Społeczeństwa polis skoncentrowane były na fair play. Włodarze, w cieniu wspaniałych aren i ówczesnych gladiatorów bezkrwawego sportu, kręcili największe, historyczne lody. Nikt nie był zainteresowany wyrzynaniem się i okrzykami this is Sparta! Chyba, że ktoś, po paru głębszych stracił akurat orientację i świadomość w terenie, na którym się znajduje. Gwałcenie, palenie i plądrowanie, przynajmniej na jakiś stawało się passe. Sport to również doskonałe miejsce dla działaczy. Grządka, a nawet całe pole, dzięki któremu są w stanie potwierdzić nadprzyrodzone zdolności i „rękę” do upraw. Odsyła się takich w polityczny niebyt, dzięki czemu, przynajmniej teoretycznie nie przeszkadzają w codziennym życiu. Patrz też: układanie list do Parlamentu Europejskiej. Z racji niebanalnych apanaży, nawet zbanowani są zadowoleni. W ogóle, wszyscy się cieszą. To o samym fenomenie sportu. Zdanie wypowiedziane przez jednego z naszych bohaterów niesie ze sobą jeszcze więcej ciekawych skojarzeń.
„Ciężka praca się opłaca” - to trywialny w naszych czasach slogan, który w przypadku sportu sprawdza się jednak bardziej niż w życiu. Jest atrakcyjny – sport, nie porzekadło. Atrakcyjny, bo pokazuje, że każdemu, nie tylko wybranym, ciężka praca może przynieść czasami korzyści. Czasami, bo jak wiadomo okazja czyni złodzieja. Śmiem twierdzić, że na okazję w stylu: „bierz (!) na pewno nie zostaniesz przyłapany, a do analizy oddamy próbkę od mojego szwagra”, wielu dzisiejszych krystalicznych skusiłoby się bez namysłu. Jednak dzięki procedurom, odrobinie dobrej woli i resztom przyzwoitości, sport to jedyna dziedzina naszej aktywności społecznej, w której naprawdę są jasne zasady dojścia na szczyt. Zadowolenia z pracy. Dumy emocjonalnej jak i finansowej pokazówki.
Wszystko inne odbieramy jako „marność”. Inne dziedziny życia społecznego owiane są jakąś mroczną tajemnicą i oplecione siecią niejasnych powiązań. Wszyscy chcą nas wykorzystać. Jesteśmy jedynie elementem statystyk i konsumenckiej masy. Tak często twierdzimy. A może, to prawda, co mówi się o wtórnym analfabetyzmie? My, po prostu nie potrafimy czytać ze zrozumieniem. Kiedy bowiem mowa, na przykład o uchwalaniu ustaw dotyczących wspierania bezrobotnych, nie ma się co dziwić, że bezrobocie rośnie w szybkim tempie. Tu zasady też są proste.
Mariusz Rytel