Zima na Radzie.
Mroźna zima. Nie było jej ponad rok. Nikt za nią specjalnie nie tęsknił, i nic takiego się nie stało. Wręcz odwrotnie. Sprawniej poruszaliśmy się po drogach i chodnikach. Nie trzeba było martwić się o ciepłe buty. Kto chciał, zdrzemnął się w drodze powrotnej do domu. Niczym nie ryzykował, nikomu nie wadził.
Prawdziwa zima to jednak dziwna pora roku. Pamiętacie jeszcze upały? Takie, które nie dawały spokojnie oddychać? Człowiek chce się wtedy rozbierać ze skóry. Dziwne uczycie. Szczególnie teraz. Trudno sobie w ogóle przypomnieć takie historie, kiedy za oknem temperatura na drugim biegunie. Poza grupą zapaleńców, stanowiących zdecydowaną mniejszość społeczną, nikt za zimą nie tęsknił. Nawet oni mieli świadomość, że padający śnieg i ściskający go mróz, nie robi u nas wielkiego wrażenia, na nas samych. To nie Alpy, Pireneje czy nawet Tatry po słowackiej stronie. U nas, poza nielicznymi wyjątkami zima przynosi tylko kłopoty. A było tak pięknie... Szarobrunatne chmury psuły wprawdzie czasami nastrój, ale przecież było ciepło. Niż znad europejskich nizin był przewidywalny. Przyroda zaczęła budzić się do życia, gdzieś koło południa. Być może brakowało niektórym tego zimowego gwaru nieletniej gawiedzi. Ale ileż można, słuchać tego zgiełku. Muszla koncertowa znów ożyła! Problem w tym, że koncertów na dwieście gardeł i tyle samo pociągających nosów można słuchać dzień, może dwa. Później człowiek czuje się, jak w wietnamskiej niewoli podczas szeregu wyrafinowanych tortur. Przejmujące zimno potęguje nawet najmniejszy powiew wiatru, który latem wzięlibyśmy za ożywczy zefirek. Telewizje serwują obrazki z Bora Bora, gdzie roznegliżowani taplają się cały rok w temperaturze przekraczającą trzydziestkę. Do czego więc ta mroźna zima jest nam potrzebna? Trudno powiedzieć. Ale też trudno oprzeć się wrażeniu, że weszła w koalicję polityczną z częścią łomżyńskich radnych. Podczas zdawania sprawy z działalności przewodniczącego, rozgorzała dyskusja na temat wyjazdów. Hasło przewodnie – dlaczego prezydent miasta zabiera na zagraniczne występy tylko rzeczonego przewodniczącego? Hasło uzupełniające - Skandal! Dyskutowano dobrych kilkadziesiąt minut, przynajmniej tyle wytrzymałem przed telewizorem. Nikt nie pytał o efekty. To pojechać we dwóch, or not to pojechać w trzydzieści osób. Nie ważne gdzie byli. Skandynawia, Rosja, Ukraina. Nie ważne, co załatwili? Ważne, że byli. To najważniejsze sprawy dla egzystencji Łomży i jej mieszkańców. Prezydent, po zaliczeniu kursu w tvn24 w sprawie zięcia, tłumaczył sprawnie i rzeczowo. Problem w tym, że nikt go o to nie pytał. Przewodniczący, jeszcze musi się długo uczyć. Lampka wina na starówce, służba zdrowia, gospodarka miejskimi nieruchomościami, konieczność reorganizacji, a nawet likwidacji szkół. To wszystko nie jest tak istotne, jak monopol przewodniczącego na prezydenta i odwrotnie. Przyszły mrozy i teraz już nie będzie wyjścia. Prezydent, żeby było cieplej, będzie musiał wszystkich przytulić.
Mariusz Rytel