Lekarze protestują i... przyjmują pacjentów
Kolejny spór zbiorowy lekarzy z rządem w sprawie wypisywania recept na leki refundowane potrwa przynajmniej do poniedziałku. Jednak łomżyńscy lekarze rodzinni zapewniają, że konflikt dotyczący dość kontrowersyjnej ustawy o lekach refundowanych nie dotknął, ani nie dotknie pacjentów. - Porozumienie Zielonogórskie uczestniczy w proteście przeciwko wadliwej ustawie o refundacji leków, ale normalnie przyjmujemy, badamy i diagnozujemy pacjentów oraz wystawiamy recepty – zapewnia dr Waldemar Pędziński, lider PZ w Łomży i powiecie łomżyńskim.
Do Porozumienia na naszym terenie należy ok. 30 lekarzy rodzinnych, przyjmujących w siedmiu niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej.
- Jako lekarze nie jesteśmy przeciwni samej ustawie, a tym bardziej nie jesteśmy rzecznikami firm farmaceutycznych – twierdzi lekarz rodzinny Konstantinos Cyndzas z Zespołu Gabinetów Lekarza Rodzinnego nr 3 w Łomży. - Nie podoba nam się zapis w ustawie, że mamy odpowiadać za weryfikację, czy pacjent w chwili wystawiania recepty jest rzeczywiście ubezpieczony. A tym bardziej odpowiadać za to po kilku latach przed urzędnikami Narodowego Funduszu Zdrowia.
Dr Pędziński przypomina, że takim wiarygodnym dokumentem miała stać się indywidualna elektroniczna karta ubezpieczenia pacjenta.
- Już osiem lat temu w innej ustawie, o ubezpieczeniach zdrowotnych, finansowanych ze środków publicznych, znalazł się zapis o wprowadzeniu karty ubezpieczenia pacjenta – wyjaśnia dr Pędziński. - Jednak w całym kraju ten pomysł pozostał tylko na papierze, bo wprowadzono go dotąd zaledwie na Śląsku.
Kontrolerzy NFZ to nie medycy
Opór środowiska lekarskiego budzi zapis ustawy o refundacji leków, z którego wynika, że – jeśli pacjent był nieubezpieczony - poniosą koszty refundowanego leku, dostaną odsetki karne, a na dodatek – karę umowną od NFZ.
- Powinniśmy ponosić odpowiedzialność za naszą pracę merytoryczną jako leczący ludzi, a nie za biurokratyczną, bo od czego są urzędnicy?! – przekonuje dr Pędziński. - Ponadto nasz sprzeciw budzi zapis, dotyczący „względów medycznych”. Jeśli lekarz będzie miał kontrolę za pięć lat, to kto rozstrzygnie, co to są „względy medyczne” i kto ma to określić? Przecież kontrolerzy z NFZ nie są medykami!
Powody do obaw mają także aptekarze: wszak idzie o miliony złotych, które kryją się za przyjmowanymi w aptekach receptami z określeniem 30 proc, 50 proc., 100 proc. czy ryczałt.
- Dlatego do czasu uzgodnienia szczegółów z rządem, w Łomży również wystawiamy na receptach sławną pieczątkę z napisem, że refundacja należy do decyzji NFZ – kończy Konstantynos Cyndzas.
- Staramy się tak działać w uzgodnieniu z aptekarzami, aby pacjent jak najmniej na sporze z rządem ucierpiał – dodaje dr Waldemar Pędziński. - I żeby rządzący przyznali się do popełnienia błędu oraz go naprawili.
Mirosław R. Derewońko