Jaskółka tolerancji
Przyznam się szczerze, że nie widziałem jeszcze jaskółki w tym roku. Specjalnie jej też nie wypatrywałem, chociaż legitymując się pochodzeniem rzemieślniczo-chłopskim nie stroniłem nigdy od obór i strychów. Żeby poczuć wiosnę wystarczy mi ból gardła, gorączka i dreszcze. Wszystko to znaczy, że przyszła.
Już od jakiegoś czasu wiosna nie chce przyjść w sposób cywilizowany. Może to taka nasza tradycja, że cofamy się w rozwoju. Urocze topienie Marzanny, większość z nas ma już za sobą. Zwykle to przywilej lat szkolnych. Deszcz kwietniowy, czapki z głowy – to słynne powiedzenie okraszone wrzawą i śmiechem pędzącej przez kałużę gawiedzi, też jakoś pasuje bardziej do młodzieży. Nam nieco starszym, wiosna w tym roku upływa, w Polsce i w Łomży, pod znakiem zastanawiania się gdzie popełniliśmy grzech nietolerancji i dlaczego jesteśmy ksenofobami. Cokolwiek by to nie miało znaczyć brzmi groźnie. Po pierwsze, tolerancja to wyrzeczenie się nielubienia wszystkiego co inne i nowe. Oczywiście to nie jest oficjalna definicja, ale spróbujcie wyjaśnić normalnemu człowiekowi jeszcze dyskryminację czy dezaprobatę. Te dwa słowa wystarczą by zagmatwać całą sprawę w definicji napisanej jednym zdaniem na pół strony bez żadnego nawet przecinka. Nawet chłopaki z IPN-u nie poskładaliby tego do kupy. No dobra. Teraz ksenofobia. Podstawy słowotwórczej próżno szukać we wdzięcznym imieniu Ksenia. To ni mniej ni więcej tylko przesadna niechęć do cudzoziemców.
Cały świat, ten postępowy świat, okrzyknął nas nietolerancyjnymi burakami. Nie potrafimy wznieść się ponad podziały, niepotrzebne międzynarodowe stereotypy, i w ogóle gdzie leży ta Polska?! Świat pyta o Polskę, bo nie chce mu się szukać Łomży. A w Łomży to dopiero nietolerancyjna „sodomia” z ksenofobiczną „gomorią”
Ładnych kilka dni temu Gazeta Wyborcza, której redakcja powinna wiedzieć gdzie jest Łomża, doniosła o wydarzeniach związanych z likwidacją ośrodka dla uchodźców, i jak to Czeczeni boją się chodzić po ulicach miasta. Niestety tekst nie wyjaśniał czy autor kiedykolwiek był w Łomży lub przynajmniej poddał wydarzenia głębszej refleksji. Przeczytałem między innymi o rasistowskich ulotkach, które zalały miasto i o nietolerancyjnej bucie ponad siedmiuset obywateli, którzy na szczęście stanowią tylko margines ogółu mieszkańców Łomży. Gwoli ścisłości, drodzy mieszkańcy Łomży czy czuliście się zalani ulotkami? Tak naprawdę, ze świecą szukać tego, który ulotki widział. Spróbujcie też namówić ponad siedemset osób, żeby poparli cokolwiek podpisując się na jednej kartce papieru. Znam ludzi, którzy nie mogli założyć stowarzyszenia, bo nie było piętnastu osób myślących podobnie. Tak więc chyba sami sobie robimy krzywdę pisząc bzdury o nas samych.
Żeby była jasność, idiota bijący muzułmańskie kobiety zasługuje, moim zdaniem, nawet bardziej niż Mirosław Drzewiecki, na zawieszenie członkostwa. Najlepiej jak jego członkostwo wisiałoby gdzieś przy Stokrotce, żeby każdy obywatel miał większą szansę się przyjrzeć. Z drugiej jednak strony, żadne postępowe medium nie zająknęło się o realnych problemach związanych z obecnością uchodźców w mieście i kraju. Pozostawieni samym sobie wydają się nie być zainteresowani jakimkolwiek współżyciem z mieszkańcami. Tak jest w całej Polsce. Gdyby nie prokuratura i służby specjalne, które walczą z przemytem ludzi i narkotyków, to nie byłoby okazji do wzajemnych spotkań. To niestety prawda chociaż nie można generalizować. Współżycie jest możliwe i Polska ćwiczyła to przez wieki. Byliśmy zawsze przystankiem dla politycznych, kulturowych i religijnych banitów. Przyjeżdżali i ostatecznie doświadczali pozytywnych aspektów staropolskiej gościnności. Sami też mieli ogromny wkład w budowę Rzeczypospolitej. Niewielu wie, że na przykład słowo ułan i ułańska tradycja, które są symbolem patriotyzmu i poświęcenia dla dobra ojczyzny, pochodzi od polskich Tatarów którzy żyją tu od wieków. Takich przykładów można znaleźć jeszcze wiele. Przykładów gościnnego podejmowania tych, którzy wiedzą w jaki sposób zachowują się goście.
Mariusz Rytel