Rocznica
W okrągłą 591., rocznicę nadania Łomży praw miejskich. Wychodząc naprzeciw potrzebom mieszkańców, władz miasta i całej rzeszy przejezdnych, jak to z miastem drzewiej bywało i jak to na dzisiaj promieniuje ośmielam się napisać. W świadomości mieszkańców, historia Łomży sięga IX. wieku, co pozwala nam obchodzić uroczystość prawie sześćsetlecia miasta. Praw wiejskich niestety się nie wręcza. Szkoda, bo mogłoby się to jeszcze przydać.
Tak więc Łomża powstała w okolicach tysiąca lat temu na skarpie nad Narwią. Po jakimś czasie przeniosła się kilka kilometrów w dół rzeki. Wiadomo, skarpy się osuwają. Posuwała się więc Łomża i jej mieszkańcy przez wieki. Częściej byli posuwani niż sami posuwali. Jak donosi Wikipedia, nieopodal roku 1250 niejaki Trojden, książę litewski wpadł z wizytą i gród spalił. W związku z nazwiskiem niejakiego księcia, rodzi się teoria obalająca teorię jakoby poczęcie Łomży nastąpiło pod szczęśliwą gwiazdą i pozytywnym splotem liczb. Trójka jest na ogół szczęśliwą liczbą. Mamy trzech muszkieterów co to wstąpili na działo i zelektryzowali wszystkie gospodynie domowe wzdychające o powrót zamierzchłych czasów. O trzech przyjaciołach z boiska mogliśmy się dowiedzieć z emitowanej wreszcie powtórki „Piłkarskiego Pokera”. O pozytywnym oddziaływaniu trójki wiedzą też głęboko wierzący i słuchacze radia. Odwrotne działanie zwykła przejawiać piątka, która niestety występuje w rocznicowej liczbie. Piąte koło u wozu, za pięć dwunasta i tym podobne.
Wędrując dalej przez średniowiecze dobijamy wreszcie do czasów, kiedy książę Janusz I nadał miastu prawa chełmińskie. W zamian za to miasto nadało ulicy imię księcia, którą i tak przyjezdni mylą z ulicą księżnej Anny. Z racji skrótu w nazwie funkcji naszego bohatera znaczna część tubylców twierdzi, że Janusz był księdzem. To jednak nie wszystkie problemy jakie wynikają z tego co się wydarzyło. Prawa chełmińskie spowodowały rozdwojenie jaźni, a nawet roztrojenie a niekiedy rozczworzenie. Nie dość, że nie były to prawa łomżyńskie, to jeszcze dzisiaj kłopot z identyfikacją miasta z osobami, które zrobiły dla niego najwięcej. Lutosławscy mieszkali w Drozdowie, Chętnik zachwycał się Nowogrodem, nawet Hanka Bielicka tak na prawdę była Warszawianką. Zresztą sam książę był z Mazowsza.
Przebrnąwszy w milczeniu wieki historii, która w większości swego panowania, sprawiła, że mieszkaliśmy głównie w przechodnim pokoju, cumujemy u wrót współczesności.
Po przeanalizowaniu kilku wątków współczesności wnioski nasuwają się następujące.
Po pierwsze kultura. Osobno, bez jakiegokolwiek cienia koordynacji ze strony urzędników ratusza funkcjonują galerie, dom kultury i Teatr Lalki i Aktora. Być może dzięki temu funkcjonują całkiem dobrze. Z racji na ubogie środki programu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych pod znakiem zapytania staje przyszłość orkiestry kameralnej. Mimo to z kulturą w mieście jest bardzo dobrze, bo spora część mieszkańców elegancko się ubiera.
Edukacja – jako taka nie występuje w Łomży w pełnym tego słowa znaczeniu. Poza nielicznymi wyjątkami zapaleńców, zarówno ze strony nauczycieli jak i uczniów, w większości sprawy edukacji można nazwać szkolnym felczerstwem. Nie ma się czym przejmować. A propos służby zdrowia. Wszyscy są zdrowi. Choroby umysłowe nigdy w tym kraju i w tym mieście nie były problemem, często zaletą. Turystyka też ma się dobrze, dzięki systematycznym remontom przebiegających przez Łomżę tras przelotowych.
Najlepszą rzeczą jaka przydarzyła się temu miastu jest lokalny browar, który można było sprzedać z zyskiem. Pozostała nam teraz marka piwa, dzięki której miasto ma najlepszą reklamę w historii ogólnopolskich mediów nowożytnych.
Mariusz Rytel