Prima Aprilis rulez!
Prezydent Łomży zachęcający do zakupów w Zambrowie, piłkarze lokalnego klubu przegrywający do zera, a wyniki bardziej przypominające hokejowe rozgrywki Nowej Zelandii z Finami, kryzys finansowy będący coraz częściej wymówką do zwolnień i ograniczeń wypłat – jeżeli jeszcze niedawno, ktoś odważyłby się na takie przepowiednie naraziłby się na propozycje odesłania na oddział leczenia zamkniętego. Rzeczywistość przynosi jednak czasami niesamowite scenariusze, a nam nie pozostaje nic innego jak przyjąć je do wiadomości.
Ciekawostką nie do końca zauważaną jest fakt, że pod pojęciem „rzeczywistość” kryją się konkretni ludzie. Jedno okienko, przy którym obywatel może teraz założyć działalność gospodarczą jest tego przykładem. Ktoś to przecież wprowadził, a przez długie lata ktoś o tym zapominał. Dobre i to okienko, ale biorąc pod uwagę wysokość podatków, koszty ubezpieczenia społecznego czy zdrowotnego i opłaty manipulacyjne, to wydaje się, że od jednego okienka nie zależy powodzenie w interesach i wolność gospodarcza. W polskiej piłce na przykład, nie trzeba cofać się o kilka czy kilkadziesiąt lat. Jeszcze kilka tygodni temu jeżeli ktoś powiedziałby, że z ostatnią drużyną świata – San Marino, będziemy grać mecz ostatniej szansy to śmiechom i żartom nie byłoby końca
Nawet to co uważamy za aprilisowe żarty, powinniśmy czytać między wierszami. W bliżej nieokreślonych lasach w Polsce grasuje dziki zwierz. Drapieżnik, którego nikt nie widział z bliska, i nikt z bliska zobaczyć nie chce. Specjaliści na podstawie nagrań z telefonów komórkowych prześcigają się w opinii na temat gatunku i drzewa genealogicznego zwierza. To tygrys – mówią jedni, zwykły pastowany kaban – twierdzą inni. W zakładach bukmacherskich pojawia się również ryś, pantera i lew. Ten ostatni jest najbardziej prawdopodobnym typem. Szczególnie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Z tą tylko różnicą, że ponad wszelką wątpliwość jest to centrolew. Może nawet prawolew? Zdarzyło się bowiem w nowożytnej historii, że prezydent Kaczyński wręczył Medal Zesłańców Sybiru Wojciechowi Jaruzelskiemu. Później się z tego wycofał. Było to pod koniec marca, a kalendarzowa bliskość kwietnia stała się doskonałą wymówką.
Dzisiaj takich informacji, które jeszcze dwa czy trzy lata temu zaskakiwały, a nawet szokowały jest więcej. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że tylko takie są. Wałęsa z nieślubnym dzieckiem pod ręką. Oskarżenia o obrazoburstwo ludzi, którzy jak prezydent Kwaśniewski nie raz okazywali swe problemy z golenią. A nawet zwycięstwa w Formule 1 kierowców, którzy do tej pory gasili światło startowe. Takie przypadki to polska rzeczywistość. Procesy ciągną się latami. Ostatnio głośno było o człowieku, którego prośba o zwolnienie warunkowe została rozpatrzona kilka lat po odbyciu kary. Sąd chciał wrócić do sprawy. Pojawiły się nawet pomysły, że delikwenta trzeba zamknąć ponownie a dzieci oddać do domu dziecka.
W sprawie słynnego Stokłosy, trzeba przesunąć proces, bo prokuratora zmęczyło odczytywanie obszernego aktu oskarżenia. To są niesamowite przypadki. Jak o nich słyszymy, trudno oprzeć się wrażeniu, że każdy dzień w roku, może być dniem żartów.
Jak mówił Holmes: „Jeżeli odrzucimy to co niemożliwe, to co zostanie, choćby nie wiem jak nieprawdopodobne, musi być możliwe”.
Mariusz Rytel