Kryzys bez szans
Wszystko się jakoś zaczęło i trwa po dziś dzień. Kryzys szaleje. Ma głęboko wszystkie konwenanse, jak nie przymierzając Czesław Mozil. Niszczy związki partnerskie małych i dużych firm. Wchodzi z butami w plany i depcze zamierzenia. Likwiduje firmy i poniewiera ich zarządy. Jak długo jeszcze! – szlocha w rozpaczy kadra kierownicza. Z pomocą przyszedł dziennik Fakt, nie kierowany wcale do kadry kierowniczej i spytał wróżki. Żeby nie było, że tylko z jednego źródła korzystają i nie weryfikują wniosków, spytał aż dwie wróżki – jak potoczą się losy kryzysu finansowego, i kiedy ma szansę się skończyć.
Wróżka Miriam stwierdziła, że już za trzy tygodnie Polska znajdzie się w bardzo dobrej sytuacji finansowej. Wcale nie dlatego, że wróci do kraju bogaty wujek z Ameryki. Nie dlatego też, że rozpoczniemy wojnę z Rosją, i dzięki temu Stany Zjednoczone wpompują w nasz kraj miliardy dolarów bratniej pomocy i marines. Teza, że rozpoczniemy wojnę jest wprawdzie możliwa. Nieprawdopodobna jest ta druga. Tak na prawdę chodzi o to, że za trzy tygodnie planety przemieszczą się z niewiadomego do znaku Ryb. Za sprawą tego szczęśliwego układu ma być lepiej. Jak uprzejmie donosi wróżka - kursy euro i franka szwajcarskiego zaczną spadać, a złoty będzie umacniał swoją wartość. Ameryki nie odkryła. Do tego, żeby domyślić się, że jak jedno spada to drugie rośnie nie trzeba być koniecznie ekonomistą z bogatym doświadczeniem. Wystarczy być wróżką. Nasza bohaterka stwierdziła też, że taka sytuacja wzrostowa naszej waluty utrzyma się do maja, po czym nastąpi okres stabilizacji. Sam fakt, określenia terminu końca wzrostów wymaga czegoś więcej. Być może trzeba mieć lunetę, i zaobserwować przewidywalną koniunkcję planet już w innym znaku. Być może jednak Miriam ma dar. Tego jednak się nie dowiemy, bo przenikliwi dziennikarze Faktu, nie zadają pytań na zasadzie konfrontacji. Nasza druga bohaterka nie odnosi się do wypowiedzi poprzedniczki. Nie znajdziemy tam, tak popularnych na co dzień sformułowań w tej gazecie jak: „Miriam to szmata! P...i jak potłuczona! Będzie zupełnie inaczej – mówi z uśmiechem, specjalnie dla naszych czytelników wróżka Anna (82l.).” Nie, tam czegoś takiego nie znajdziemy. Wróżka Anna, specjalizująca się zapewne w temacie emerytur, rent i sytuacji na rynku pracy, informuje, że przez najbliższe pół roku sytuacja na rynku pracy będzie niestabilna. Skąd ona zna takie słowo! Zresztą nie ważne. Ważniejsze, że nasza druga bohaterka twierdzi, iż przez najbliższe pół roku niestabilna będzie sytuacja na rynku pracy. Jest to, być może, powód do wprowadzenia w naszego kraju sił stabilizacyjnych z zewnątrz, ale nie jest to powód do niepokoju. Wróżka Anna informuje bowiem w następnym zdaniu, że zmusi to ludzi do intensywnych szkoleń, ćwiczeń lub choćby kilku przysiadów, co pozwoli im skutecznie szukać innej, zawsze lepszej pracy. Ci, którzy mają silną pozycję w pracy, nie powinni obawiać się kryzysu. Czyli Pudzianowski i kilku jego kolegów z teamu. Zwolnienia niestety będą – mówi wróżka, pociesza jednak, że dotkną tylko tych, którzy nie mają ugruntowanej sytuacji zawodowej. Czyli rolników nie dotknie.
Ogólnie jednak, w całym tym cyrku wesoło nie będzie. Krótko mówiąc, do 2010 roku przez kraj przetoczy się fala strajków i niezadowoleń społecznych. Doprowadzić to może nawet do przewrotu.
Wróżki nie napisały jednak, kto za tym wszystkim stoi i czyje fortuny na tym wyrosną. Jak w dowcipie:
Amerykański bankier przychodzi do wróżki i mówi:
- Jeśli odgadnie pani co ja teraz myślę, dostanie pani ode mnie tysiąc dolarów.
Wróżka zachęcona obiecaną nagrodą, wpatruje się w oczy bankiera i mówi:
- Myśli pan o tym, że wynajmie pan grupę terrorystów, którzy wysadzą pański bank w powietrze, a pan wkrótce ogłosi jego upadłość.
Na to lord:
- Nie zgadła pani. Ale proszę wziąć te tysiąc dolarów. Poddała mi pani znakomity pomysł!
Mariusz Rytel