ZNP zaapelował do prezydenta o zawetowanie ustawy o pracownikach samorządowych
Sytuacja finansowa ponad 100-tysięcznej grupy pracowników zatrudnionych w oświacie, czyli pracowników szkolnej administracji i obsługi może się pogorszyć od 1 stycznia 2009 r. Chodzi o woźne, kucharki, sprzątaczki, sekretarki i księgowe zatrudnione w szkołach. Ich warunki pracy zmienia oczekująca na podpis prezydenta ustawa o pracownikach samorządowych – powiedział Sławomir Broniarz, prezes ZNP podczas konferencji prasowej 1 grudnia br. I zaapelował do prezydenta o zawetowanie ustawy o pracownikach samorządowych.
- W tej ustawie nie ma gwarancji wzrostu płac dla pracowników szkolnej administracji i obsługi, bowiem o podwyżce ma decydować dyrektor szkoły, a więc w praktyce osoba, która nie dysponuje finansami – o finansach szkół decydują organy prowadzące, czyli samorządy. Będzie to więc martwy zapis. Brak również podstaw do tworzenia funduszu nagród i funduszu premiowego dla tej grupy pracowników oraz jasnych przepisów określających, komu przysługuje dodatek funkcyjny i dlatego obawiamy się, że ta grupa może być go trwale pozbawiona – wyjaśnił.
- Najważniejsze w tej ustawie jest jednak to, że dla pracowników szkolnej obsługi przewiduje ona żenująco niskie wynagrodzenia zasadnicze. Zmieniają się bowiem zasady ustalania wynagrodzenia zasadniczego. W tabeli miesięcznych kwot wynagrodzenia zasadniczego, która została umieszczona w projekcie rozporządzenia dołączonego do ustawy, zapisano bowiem, że płaca zasadnicza dla pracownika zaszeregowanego w I grupie wynosi 1100 zł. To jest przecież mniej niż minimalna płaca zasadnicza w Polsce! – podkreślił prezes ZNP.
Szef ZNP zaznaczył, że ta sama ustawa uwalnia płace urzędników samorządowych najwyższych szczebli, a dodatkowo wprowadza do samorządów nowe stanowiska pracy - doradców i asystentów, których będzie zatrudniał każdy wójt, burmistrz czy prezydenta miasta, a także starosta i marszałek. Także wg tej ustawy w każdym urzędzie marszałkowskim, gminy i starostwie będzie zatrudniany sekretarz.
- Na zatrudnienie całego sztabu ludzi są pieniądze. A przecież wszyscy wiemy, że stanowiska doradców i asystentów będą obsadzane z partyjnego klucza – powiedział. – Dlatego ustawę traktujemy to jako ukłon w stronę środowisk samorządowych, który ma być wprowadzony kosztem najsłabszych i najmniej zarabiających pracowników zatrudnionych w szkołach.
Wg szefa ZNP, sytuacja finansowa pracowników szkolnej obsługi nie jest dobra. Osoby zatrudnione na stanowiskach woźnych, sprzątaczek, czy kucharek otrzymywały zawsze najniższe wynagrodzenie.
- Z danych zebranych przez Krajową Sekcję Pracowników Administracji i Obsługi ZNP wynika, że w wielu miejscach płace pracowników niepedagogicznych od lat nie rosną lub rosną w minimalnym zakresie o 2 – 3 proc. Bo podwyżką nie można nazwać przecież zwiększenia płacy o 10 zł np. w gminie Lipsko (woj. mazowieckie). Teraz ich sytuacja może się znacznie pogorszyć - bo nie dość, że ich wynagrodzenie zasadnicze zostało ustalone poniżej minimalnej płacy w Polsce, to nie mają zagwarantowanego mechanizmu wzrostu płac, a wiele dodatków, które do tej pory dostawali do swoich niskich pensji – mogą stracić – powiedział Broniarz.
- Panie prezydencie apeluję do Pana w imieniu tych pracowników, bez których nie wyobrażamy sobie funkcjonowania polskich szkół – o zablokowanie niekorzystnych rozwiązań prawnych, które uderzą w zwykłego pracownika i jego kosztem umocnią struktury partyjne w wielu samorządach – powiedział prezes ZNP. Dodał, że gminy mają o wiele więcej potrzeb niż zatrudnianie nowych sztabów urzędników. - Choćby budowę nowych przedszkoli, bo przecież w wielu gminach nie ma żadnego. (mk)
Źródło: ZG ZNP