Pikieta pod gmachem MEN
1 września pod MEN przyjechali nauczyciele z całej Polski, by wykrzyczeć swój sprzeciw wobec prywatyzacji oświaty, likwidacji nauczycielskich uprawnień i nikłym podwyżkom. Powitała ich jedynak nie pierwsza nauczycielka, a… zaryglowana brama, strzeżona przez policję – pisze Głos Nauczycielski na www.glos.pl.
Gwizdy, ryk syren, trąb i okrzyki niezadowolenia. Do tego związkowe flagi i transparenty z wymalowanymi hasłami „Brońmy prawa do godnego życia”, „Stop nędzy”, „Dość oszukiwania nauczycieli” tak 850 nauczycieli z całej Polski przywitało rok szkolny pod… gmachem ministerstwa edukacji. Wielu z nich to wyborcy PO, którzy głosując na Donalda Tuska i jego ekipę liczyli na normalność, spokój, którego im tak brakowało w trakcie, gdy w gmachu przy stołecznej al. Szucha królował Roman Giertych. Jak twierdzą przeliczyli się…
Nie zamierzają jednak rezygnować z walki o wyśnioną normalność.
– Chcemy pokazać swój sprzeciw wobec zmian, których celem jest decentralizacja szkolnictwa, szkodliwa dla uczniów, nauczycieli i pracowników niepedagogicznych – mówił prezes ZNP, Sławomir Broniarz – Nie zgadzamy się, by rząd dzielił środowisko nauczycieli na tych, którzy mieli szczęście urodzić się wcześniej i tych, którzy na emeryturę muszą pracować dłużej. ZNP domaga się wpisania nauczycieli na listę zawodów o szczególnym charakterze. Nie może być tak, że jedyną alternatywą dla osób posiadających w CV po 2-3 fakultety będzie bezrobocie albo jak wspomniał premier Tusk wydawanie posiłków w stołówce.
A tak będzie jeśli rząd zrealizuje reformatorski plany przekonywali pikietujący.
– W moim powiecie większość samorządów traktuje nauczycieli jak zło konieczne – twierdzi Adam Młynarski, prezes powiatowego oddziału ZNP w Radomsku. – Już dziś chętnie oddali by szkoły w prywatne ręce, a co będzie gdy zmienią się przepisy? Gdy to oni w pełni decydować będą o przyszłości szkół na własnym terenie? Przecież w lokalnych władzach nie brakuje nieudaczników, ludzi przypadkowych. To oni mają wpływać na intelektualny rozwój młodego pokolenia?
Motyw tak ostrego osądu nie jest jednak wyssany z palca. – Były starosta radomszczański polecił zatrudnienie w szkole osoby bez kwalifikacji nauczycielskich w ramach robót interwencyjnych! – wymienia związkowiec z Radomska. – To doskonale obrazuje jaką wizję szkoły ma rząd. Tania, w której nie ma dyscypliny, uczą starzy nauczyciele, w której nie jest istotna wiedza, a papier na zakończenie.
Pod gmachem resortu edukacji przemawiali m.in. Barbara Iwanek, wiceprezes Zarządu Oddziału ZNP w Siedlcach, Barbara Sońtka z łódzkiej Sekcji Pracowników Administracji i Obsługi ZNP, Marian Gulcz ze Związku w Jarocinie oraz Susanne Kramer-Drużycka, nauczycielka z Warszawy. (mk, www.glos.pl)