Widzenie
Dobra służba nie jest zła. Wiadomo, że najlepsze ze służb to służbowe auto, telefon i mieszkanie czasami. Czasami też służby są niewidzialne. To na ogół służby specjalne. Większość to niestety służby specjalnej troski, które niewiele widzą. Jak już wreszcie przejrzą, robi się wielki raban. Dzięki temu co jakiś czas dają o sobie znać. Tak było między innymi niedawno w Gdańsku. Ogromnych gabarytów tramwaj, któremu przydzielono wdzięczną nazwę „Bombardier” został zatrzymany podczas transportu. Stoi teraz na lawecie na jednej z ulic, tej słynnej nadmorskiej miejscowości. Powód jest prosty. Pojazd przejechał na lawecie całą Polskę bez stosownego zezwolenia.
Niedawno mieliśmy podobny przypadek, kiedy jeden ze szczęśliwych posiadaczy domku jednorodzinnego pod Warszawą, postawił sobie w ogródku dwa Czechosłowackie transportery opancerzone. Ponieważ transportery były sprawne można było ich użyć. Być może oprócz wrażeń estetycznych, jakie były niewątpliwie udziałem naszego bohatera, chciał je wykorzystać na przykład w okolicznościach, które znamy z przygód Kargula i Pawlaka. Bo po co odprawiać trylogię skoro można sprawę rozwiązać krótko i na temat. Tego jednak się nie dowiemy bo służby zabrały mu wozy. Nie miał zezwolenia. Amunicji też pewnie nie miał, bo by się obronił.
Zarówno w jednym jak i w drugim przypadku nie należy kwestionować potrzeby posiadania instytucjonalnej kontrasygnaty. Tramwaj podobnie jak i wozy pancerne nie są tradycyjnymi elementami polskich tras przelotowych. Co innego dziury w jezdni, ale to już odrębny temat.
Zastanawiające jest natomiast, że w obydwu przypadkach nikt transportów nie zauważył po drodze.
Nikt nie widział ich na granicy, która mimo że wolna od kontroli to przecież jest.
Ostateczną wersją niewidztwa jest jednak jeszcze inna sytuacja. Nie widać czasami tego, co jest o wiele większe niż tramwaj czy wojskowe pojazdy. W Łomży przy Giełczyńskiej stoi budynek, który gdyby nie groził zawaleniem to byłby niewidzialny. Tak działo się przez dziesięciolecia. Teraz to co innego służby już nie ślą monitów, pism i ponagleń do mniej lub bardziej określonego właściciela. Teraz zablokowana jest połowa drogi i nikt już nie przejedzie obok zabytku bez należnej mu uwagi.