Wyposażenie
Urządzenia hydrauliczne do wyważania drzwi, wykrywacze i nożyce do cięcia metalu, toporki i młoty wielozadaniowe. Dynamiczne i statyczne liny alpinistyczne, te desantowe do śmigłowca też. Uprząż ewakuacyjna i alpinistyczna, przy tym karabinki: alpinistyczny i strażacki, rolka Petzla, ósemka Fischera, kroll, dreksler, płania, szunt, Bloczki P50 i P05, zestaw linek do oporządzenia alpinistycznego, repsznur czy kusza do lin. To nie jest drodzy Państwo wyposażenie połączonych jednostek Gromu i komanda Foki. To jest skrócona przez tygodnik Wprost, lista tego co szanujący się inspektor skarbowy powinien posiadać.
Cały ten ekwipunek oczywiście ma swoje racjonalne uzasadnienie. Mówiąc krótko trzeba być przygotowanym na każdą indywidualność. Nawet licho nie śpi a co dopiero podatnik, który żeby zarobić, musi pracować.
Jest jeszcze kilka zawodów wykonywanych w tym kraju w ramach państwowego garnuszka, dla których można by wydać podobne rozporządzenie. Konduktor w pociągu powinien być wyposażony w stalowe wampirze szczęki. Nie po to by kasować bilet ale po to by przytrzymać gapowicza. Szczególnie dzieci strasznie się wyrywają. W tym przypadku stróż państwowego mienia miałby obie ręce wolne. Menedżerom i prezesom firm państwowych powinno się nieodpłatnie przydzielić kajdanki. Wychodziłby skuty codziennie – a po co później mają się pracownicy dziwić. Do Sanepidu nie powinno się przyjmować nikogo kto nie jest nosicielem wąglika. Każdy górnik powinien mieć zakaz fedrowania bez ampułki Aviomariny przy sobie. Od tego ciągłego przechodzenia pomiędzy zwrotnikiem Raka w Koziorożca jeszcze choroby lokomocyjnej dostanie. Pracowników telekomunikacyjnych firm trzeba wyposażyć w biling in blanco. Każdy leśnik powinien mieć naleśnik. Nauczyciel do szkoły powinien przynosić prywatne worki ze śmieciami, bo wiadomo te szkolne są o wiele pojemniejsze. Przedstawiciele świata kultury, w drodze rozporządzenia nie mogliby rozstawać się ze sprzętem kulturystycznym. Seanse spirytystyczne odbywałyby się w kinach i szkoda, że niedługo nie będzie już służby zdrowia bo też jakieś ciekawe rozporządzenie mógłby wydać ich minister.
Najgorsze jest jednak to, że takiego rozporządzenia jakie zupełnie serio wysmarował resort ministra Raczko, nie powstydziłby się żaden felietonista, eseista czy kombajnista w satyrycznym tekście. To dowód na to, jak elity polityczne są przystosowane do pracy ze społeczeństwem i dla niego. Albo ktoś tu kogoś ma za głupca albo ta ryba psuje się od głowy, już w sposób wysoce zaawansowany.
Mariusz Rytel