Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@
Gazeta Bezcenna nr 231

Lotto czyli „każdy szczęściu dopomoże...”

Niedawno w Gdyni padła jedna z najwyższych wygranych w historii sportowego totalizatora. Ktoś przytulił 17 mln. złotych. Wieść rozniosła się lotem koszącym, mimo, że nie była najważniejsza tego dnia. Ale za to najbardziej działała na wyobraźnię. Tyle pieniędzy! Matko jedyna. Co można zrobić za taką forsę?! Ano, na samym początku to można zrobić sobie krzywdę. Później coś kupić, ufundować, podarować i spróbować wrócić do beztroskiego życia sprzed wygranej. Wszystko to oczywiście jeżeli starczy pieniędzy i kondycji szarym komórkom.


Wygrana w totka to dostąpienie raju. Wizyta w prawdziwym ziemskim Edenie, do którego możemy wejść w gumofilcach i w turbanie na głowie. I tak nikt nie będzie nam robił wyrzutów, bo jesteśmy piekielnie bogaci. Idąc tym tropem, a do tropienia zaprzęgłszy paleontologię, śmiało możemy powiedzieć, że taka wygrana to jak ponowne narodziny. Jak pojawienie się nowego gatunku na Ziemi. Jak wiemy, droga to tego nie była usłana różami. Podobnie jest z „bodźcem siedemnastu milionów”. Nie od razu sprawia, że stajemy się ludźmi. Gdzieś tam po linii genealogicznej spod znaku żółtego słonia pojawi się Austraolopitek, który w delirium będzie wydawał pieniądze. Rączki mu się zatrzęsą, spoci się z podniecenia nawet przy wydawaniu marnego miliona. Rzecz jasna w gronie zwycięzców nie brakuje popularnych Neandertalczyków. Już sama decyzja o grze sprawia, że do kolektury wchodzi taki jak do własnej jaskini. Dobrze, że jeszcze ekspedientki nie czochra. Jak już wygra i wydaje, to godzinami może czekać na resztę. Samochód sobie zawsze duży kupuje. Z powodu kompleksów oczywiście. Dzięki wygranej wreszcie będzie mógł sobie kupić tira w cabrio. Nie należy zapominać o tych, którzy swoje wygrane przeznaczają na kobiety. To homo erectus. Ma większy mózg niż inni przedstawiciele człowiekowatych, jednak nauka ciągle nie dowiodła, czy oby nie jest to spowodowane opuchlizną po przysłowiowym wałku.
Z obserwacji wiemy, że wśród nas jest jeszcze wiele, gatunków, podgatunków i gromad. Niektórym bliżej do człowiekowatych, innym wręcz odwrotnie. Tak czy siak, siedemnaście milionów, to jeden wielki zysk. I to wbrew pozorom, głównie dla tych, którzy nie wygrali tych pieniędzy. Po pierwsze delikwent z taką kasą musi najpierw zapłacić podatek od wygranej. Te marne dziesięć procent mogło sprawić, że w ogóle doszło do rozmów rządu z lekarzami. Milion i siedemset tysięcy nawet w państwowej kasie, pod rządami obcokrajowca z PO, po drodze nie chodzi. Po za tym, czy człowiek, który wygrał, korzysta z publicznej służby zdrowia?! A i nauczycielom się dostanie, gdy zwycięzca nie będzie oszczędzał na korepetycjach dla swoich pociech. Samochód kupi. Nawet nie spojrzy na importowane. Weźmie nowy, a z tego sporo pójdzie na VAT i akcyzę na paliwo, bo auto będzie z dużym silnikiem. W salonie opchną mu jakiś niechodliwy model. Stać go przecież na wymianę. Dom musi być koniecznie z ogrodem i sporym basenem. Wewnątrz też będzie basen, sauna, solarium i inne takie. Budynek zaprojektowany przez jakiegoś architektonicznego Pavarottiego, postawi wysoko wyspecjalizowana firma. Każdy swoje odkroi. Również drogowcy, którzy ochoczo przystąpią do budowy drogi dojazdowej po sześć milionów za kilometr. Zwycięzca trochę z puli przekaże na cele charytatywne i dwa razy tyle na podatki z tego tytułu. Jak jeszcze zostanie na giełdowe inwestycje, to i tak nie będzie mógł sobie odliczyć od tego ulgi na dzieci. Na dodatek straszą recesją. Na lokatę włoży, to mu zamrożą pieniądze. I jeszcze wszystko to będzie musiał robić po cichu. Jak się wieść rozejdzie straci starych przyjaciół, a nowi tylko czekać jak go wydoją. Zainteresuje się CBA, urząd skarbowy, półświatek i cały światek. Łysina względnie siwizna gwarantowane. I na koniec, wszystko to sprawi niewyobrażalną wręcz radość bliźnim, którzy nie wygrali.
Jeżeli więc jakimś cudem uda nam się wygrać, a później przeżyć ten fakt bez psychiatrycznego wsparcia, możemy czuć się podwójnymi zwycięzcami.
Problem w tym, że te i podobne im przykłady spotykają dziś nie tylko tych, którzy wygrali, ale również tych, którzy nigdy nie grali. Niezależnie od tego, czy już złapaliśmy w życiu finansowego króliczka, czy dopiero go gonimy, ta dziwna myśl, ciągle gdzieś świta – czy oby na pewno już jesteśmy homo sapiens? Czy może ktoś robi z nas orangutanów?

Mariusz Rytel

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę