Podsumowanki
Od jednego z doświadczonych redaktorów, doświadczonych mediów, dowiedziałem się niedawno, że tak naprawdę człowiek czeka na dwanaście informacji w ciągu roku. Reszta idzie w niepamięć, zgodnie ze starożytną zasadą o wpadaniu jednym i wypadaniu drugim uchem. Poświąteczne wrażenia jeszcze gdzieś tam pewnie telepią się nam w pamięci. Być może pamiętamy wyniki ostatnich wyborów, Dodę śpiewającą dla premiera, dwa miliony emigrantów wybierających się do domu na długi weekend. Dwanaście informacji to niewiele podług tego co działo się w mijającym roku. Ot, choćby w takiej niewielkiej stosunkowo Łomży.
Styczeń.
Mijający już rok przywitał nas wietrzną pogodą. Wiać zaczęło praktycznie od pierwszych dni stycznia i skończyło pod koniec. Front odpowiedzialny za taką aurę doczekał się nawet swojej nazwy. To był „Cyryl” i nie było na niego metody. Trzeba było drania przeczekać i jak widać się udało. Dziś, bogatsi o całoroczną wiedzę, domyślamy się, że mógł być to wiatr odnowy, albo odstary, w zależności od punktu siedzenia. O polityce jednak trochę później. Wiało więc w styczniu a ci, którzy dzisiaj narzekają na pogodowy brak świątecznego klimatu, niechaj wiedzą, że rok temu też nie było śniegu.
Było natomiast głośno o Łomży za przyczyną jednego z mieszkańców, który 37 razy sfotografowany został przez białostocki fotoradar. Z początku pojawiły się wątpliwości, czy oby na pewno zrobił to w ciągu godziny. Później były autografy w komendzie, wizyty ekip ogólnopolskich telewizji, aż wreszcie nasz bohater został pewniakiem w rajdzie dookoła Choroszczy. „Nasz” poseł, Janusz Wójcik, został skazany za prowadzenie pod wpływem alkoholu. Teraz nie może prowadzić w ogóle. Podpowiedź dla zarządu ŁKS-u. Eksposeł nie może prowadzić samochodu, a nie drużyny piłkarskiej!
Idziemy dalej.
Luty.
Wojewoda rozwiązał podlaski sejmik. Informacja zginęła jednak w gąszczu doniesień o ociepleniu, które spowodowało stopnienie śniegu. Gdzie nie gdzie wystąpiła lokalna śliskość. Władze Łomży ponownie zaczęły myśleć. Przedmiotem refleksji po raz kolejny stało się nabrzeże Narwii.
Marzec.
Łomża znalazła się na dwuzłotówkach. Okazało się, że nominał jest zbyt mały, by coś wymyślić. Przy budującym się od niepamiętnych czasów supermarkecie przy Zawadzkiej i Piłsudzkiego, rozpoczęła sie budowa drogi w ciągu przejścia dla pieszych. Nowatorskie rozwiązania urbanistyczno-architektoniczne zainteresowany nawet Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie. Mandatem w wysokości 250 złotych został ukarany łomżyniak, który wprawdzie sikał w miejscu publicznym, ale u siebie... w Łomży.
Kwiecień.
Do Łomży przyjechał przedstawiciel Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz Wolski. Spotkał się z mieszkańcami Łomży... w Pryma Aprylis. „Grupę inicjatywną na rzecz rozwoju Łomży i Ziemi Łomżyńskiej” powołano przy łomżyńskim NSZZ „Solidarności” i słuch po nich zaginął. Trwa wymiana ciosów w walce miasta z tirami.
Maj.
Na spacer ulicami miasta wybrał się bóbr. W ślad za nim ruszyły jednostki straży pożarnej. Do dzisiaj przerażeni mieszkańcy straszą nim dzieci.
Łomżę odwiedził premier Jarosław Kaczyński, jeszcze dzisiaj straszy się nim dorosłych. Mimo podejrzeń o korupcję, do ratusza wraca Andrzej Z.. Co dwie głowy to nie jedna.
Czerwiec.
IPN organizuje wystawę „Twarze bezpieki”. Impreza towarzysząca odbywa się pod hasłem „Znajdź siebie na obrazku.” Trwa dochodzenie w sprawie zniknięcia z gabinetu komendanta wojewódzkiego policji, drzewka szczęścia. Badania daktyloskopowe na wariografie potwierdziły, że w „operację Bonsai” zamieszana jest sprzątaczka.
Lipiec.
Przy łomżyńskim moście rozpoczęło się ważenie TIRów. Diagnoza – konieczna jest natychmiastowa dieta. Urząd miasta zwycięża kolejną rundę w walce o bezpieczeństwo mieszkańców i ciągle myśli o nabrzeżach Narwi. Gości i mieszkańców Wizny elektryzuje ważna wiadomość. Pastuchy podłączone są tam pod 230V. Na domiar złego nadeszły upalne dni. Temperatura przekracza 30 st. C., w cieniu!
Sierpień.
Łomża doczekała się miejskiego architekta. W gabinecie trwa dezynsekcja i deratyzacja. Łomżyńska jednostka wojskowa wnosi nieoceniony wkład w słynną paradę wojskową w Warszawie. Prace polegają na gumowym zabezpieczeniu pojazdów, tak by nie rysowały powierzchni i były dobrze nawilżone.
Wrzesień.
Drożej chleb i paliwo. W decydującą fazę wchodzą zmagania o to kto pierwszy wybuduje w mieście hipermarket. W rozgrywkach bierze udział kilka drużyn. Brakuje tylko „Fryzjera”.
Październik.
Kampania ziemniaczana w pełni. Do miasta śmiało zjeżdżają natomiast politycy w ramach innej kampanii. Prezydent wprowadza zakaz nocnego szwendania się TIRów po Łomży. No i wreszcie wybory. Elektorat do Warszawy po raz kolejny posłał Kołakowskiego... i odetchnął z ulgą.
Listopad.
Andrzej Z. znów przestaje współpracować z ratuszem. Tym razem już bez pomocy funkcjonariuszy CBŚ. Na Farnej pojawia się ławko-pomnik z postacią Hanki Bielickiej. W wyniku burzliwych dyskusji, jeszcze kilka miesięcy wcześniej ustalono, że najsłynniejsza łomżynianka będzie podobna do Kazimiery Szczuki.
Grudzień.
W Łomży pojawia się sztuczne lodowisko ufundowane przez jedną z firm starających się o budowę w mieście hipermarketu. Niektórzy, być może z zimna i przejmującego wiatru, stawiają nawet zarzut, że jest to łapówka. Tak czy inaczej, spotkania miejskich włodarzy wyglądają zabawnie.
Poza tym, hipermarkety w tym mieście buduje się w podobnym tempie jak i drogi. I ta zima znów jakaś byle jaka...
Mariusz Rytel