Polacy - Łomżyniacy
“Życie Warszawy" - nieco żartobliwie - porusza temat polskich rewersów na monetach euro, który już niedługo może wywołać ogólnonarodową dyskusję. "Irlandczycy wybili harfę, Niemcy orła (niemieckiego), Włosi mieli jeszcze łatwiej - chwalą się Colosseum, gdzie ginęli chrześcijanie, Leonardem da Vinci, też takim sobie ortodoksem. A co zrobimy my, czyli Narodowy Bank Polski?" - zastanawia się dziennik.
"Z człowiekiem kłopot. Kopernik - dobrze że Niemcy już sobie tego orła (niemieckiego) wzięli, Maria Skłodowska-Curie, Polka, ale kto to wie, Chopin - możemy mieć kolejne kłopoty z Francuzami. Wałęsa - sam by się nie zgodził, żeby Kwaśniewski nim płacił za "Wyborczą" w kiosku. Papież - głowa obcego mocarstwa? Poetów nikt nie czyta poza Krakowem i Kalifornią. Siostry Sistars jeszcze muszą zaczekać" - pisze "Życie Warszawy".
Dziennik podkreśla, że powinniśmy szukać symbolu, związku tradycji z transformacją, "znaku trwania i znaku przemian", czegoś, co kojarzy się z Polską piękną, dawną, niezmanierowaną, czystą i autentyczną, do której chce się wracać i w której chce się żyć. "Bocian" - wskazuje "Życie Warszawy".
Co z kolei kojarzy się z nowym, bogatym, dotyczącym wszystkich niemal warstw i grup społecznych ? "Jest coś, co nas łączy ponad podziałami, wyborami wicemarszałków i komisji śledczych oraz konwencji SLD? Jest, jest! To grill nasz powszedni, polski, narodowy" - pisze dziennik.
Taki nam wychodzi polski rewers euro: bocian z grilla ? Ale czy to przejdzie w referendum? - zastanawia się "Życie Warszawy".
Warto by się w tym miejscu zastanowić czy nie można by lobbować za podobnym pomysłem odnośnie Łomży. Może w ramach dofinansowania lokalnej kultury uda się pozyskać kontrakt na projekt naszego lokalnego rewersu do monety. Jeleń biegnący ze śledziem w pysku a w tle fotoradar – propozycja pierwsza. Zwycięzcą w tym przypadku byłby jeden z forumowiczów portalu 4lomza.pl, który wykazał się niebywałym oddaniem atmosfery wewnątrz wojewódzkiej. Edyta „Mocna Kobita”, atakująca podbrzusze w/w jelenia – propozycja druga. A skoro już jesteśmy przy miejskiej heraldyce, to może jeleń pasący się w szkieletowym wydaniu supermarketu na Górce Zawadzkiej. Bezrobotny zjadający jelenia – jako wyraz wizjonerskich zdolności wykonawcy projektu. Jeleń owinięty w Bawełnę, mógłby być wspomnieniem dawnej świetności grodu z parzystokopytnym w herbie. Bóbr w betoniarce – tak się u nas wita gości. A może by taki projekt: Na rynku, zwanym pieszczotliwie placem czerwonym stoi wielka kłoda drewna, i każdy może w niej wystrugać wariata. Z każdym kolejnym pomysłem robi się jednak coraz bardziej smutno. Czyżby 1000-letnie miasto nie miało swojej wizytówki? Nieopodal przechadzał się Św. Brunon z Kwerfurtu, królowa Bona, Lutosławscy. Stanisław August Poniatowski nim został Królem Rzeczpospolitej był starostą na łomżyńskiej ziemi. Tu ewangelicko – augsburski chrzest przeszedł marszałek Józef Piłsudski. Waleczni synowie, dla których tu była Alma Mater, brali udział chyba we wszystkich wojnach tej planety. A ty przechodniu spróbuj kupić pocztówkę z Łomży! A może w imieniu Narodu i Łomży warto na wizytówkę wybrać zdrowy rozsądek?! Tylko kto wie, jak on wygląda?