Made in Russia
Do szeregu wynalazków z historii narodu rosyjskiego, który przetoczyły się głośnym echem przez historię świata, nasi sąsiedzi dorzucili jeszcze jeden. Całkiem niedawno przetestowali najmocniejszą bombę konwencjonalną. Zaraz jak przestała się trząść ziemia, gdzieś w dalekiej Syberii, zatrzęsły się w posadach światłe umysły naukowców. Rozgorzały dyskusje, zaroiło się od komentarzy. Dobra... może trochę przesadzam. Ograniczmy to zamieszanie do przedstawicieli sfery budżetowej, konkretnie służb specjalnych wszystkich państw świata, które na takie służby stać. Musimy koniecznie wspomnieć, że tym tematem nasze specsłużby zajmą się w późniejszym terminie. Ktoś musi bowiem zasypać ten lej po bombie Kaczmarka.
I niech to będzie swego rodzaju pointą w środku, łamiącą konwencję felietonu, bowiem nie samym strachem człowiek żyje. Rosjanie to naród potężny, który przez stulecia odkrył sporo i ma na swoim koncie wiele wynalazków. Kontestatorzy na pewno stwierdzą, że przede wszystkim wymyślono tam jak skutecznie podrabiać patenty, ale nie do końca będzie to prawdą. Ot chociażby demokratyczny socjalizm, termin pojawił się zaraz po czystkach Ławrentija i dopiero później adaptowano go w innych regionach świata. Z różnym skutkiem, co prawda ale sztuka nadaje się do zaliczenia. Poszperałem trochę w internecie, popytałem ludzi i wyszło na to, że mamy całkiem sporą wiedzę na temat rosyjskich wynalazków, chociaż trochę nieusystematyzowaną. Z jednej strony twierdzenia naukowe: Popow wynalazł radio. Chociaż toczy się spór czy oby na pewno nie ograniczyć jego zasług do wynalezienia gałek, bo wcześniej nad wynalazkiem pracował niejaki Marconi. Z drugiej strony twierdzenia podwórkowe, ale zdecydowanie łatwiejsze do przyswojenia. Rower też wynalazł Rosjanin, u Niemca na strychu. Wielu z nas kojarzy też Puszkina jako wiekopomnego wynalazcę konserwy. Teraz poważnie - Sikorski wynalazł helikopter. To wprawdzie Ukrainiec, ale skoro dzisiaj te maszyny mogą nosić nazwę Sikorsky, to możemy go rusymilować za przynależność do kręgu kulturowego. I znów przenosimy się na podwórko, bo tam wiele się dzieje. Rosjanie mają ponoć odpowiednika naszej królowej Bony. Odpowiedzialnym za włoszczyznę w kuchni jest tam niejaki Iwan Cebulowicz Ziemniakow, jak uprzejmie donosi jeden z forumowiczów onet.pl. To nie jedyny wielki podróżnik przyuralskich ziem. Ten największy nazywał się Waśka Dagamow. W historii myśli rosyjsko-radzieckiej i później znów rosyjskiej na najwyższą uwagę zasługuje jednak wynalazek serwisu obiadowego, który na zawsze zmienił losy tego narodu. To jedna micha i dwadzieścia cztery łyżki!
Śmiechem żartem, bomba to nie jedyny i zapewne nie ostatni wynalazek naszych, czasem bliższych, czasem trochę dalszych sąsiadów. Jest ponoć ekologiczna, bo nie powoduje skażenia. Byleby nie wpadła w szambo.
Mariusz Rytel