wtorek, 26 listopada 2024 napisz DONOS@
Forum ogólne

 Nowy temat  |  Spis tematów  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Zaloguj   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
Pinball i polskie szczęście...

Obudziliśmy się z Mariuszem w sobotę rano 20 marca z dziwnym przeczuciem, że to dzień ostatni. Rozsunełem żaluzję, za oknem świeciło ironicznie słońce a dzieci bawiły się w piaskownicy... Prysznicem cieszyłem się tak jakby był ostatni. założyliśmy nieprzemakalne spodnie, glany i czarne koszule. On włożył ciemne okulary, ja zaś założyłem przepaskę na włosy i w lustrze zobaczyłem Rambo! Zapakowaliśmy broń do czarnych toreb (nie mieliśmy futerału od gitary) i wyszliśmy na ulicę Belmont. Chwilę potem zatrzymały się obok nas 3 hammery (jeden żółty) Ruszyliśmy daleko na południe za Chicago do miasteczka Pinballa. Dziś jak w filmie byliśmy ofiarami do odstrzału. Zakład o 500 dolarów polegał na tym że przetrwamy 6 godzin. Było to nierealne, ale... jest jeszcze coś takiego jak opatrzność... agnieszka zrobiła nam kanapki, ale zanim zajechaliśmy na miejsce, już je zjadła...
Jesteśmy na miejscu. przed nami kilka ha zarośli i ruin i pół godziny przewagi na resztą. Przemykamy aby do przodu, strumykami, kałużami gubiąc ślad. Z tyłu słyszę szczekanie psów, uświadamiam sobie że to wyobrażnia. Ale wiemy, że oni są coraz bliżej... Nie mogę już biec. przed nami jakaś ruina, Mariusz daje znak - tam. Mnie coś tknęło, to zbyt oczywiste, zresztą w ciemności wejścia zobaczyłem jakieś wściekle świecące oczy. Łapię go za koszule, ciągnę w lewo... Na plecach czujemy oddech przeciwników, wszędzie rozpryskuje się farba. Wskakujemy do jakiegoś dołu, przerażony myślę czy to nie szambo. Nie. Wciągamy na głowę krzaki i patrzymy co dalej. Drużyna przeciwna, ośmiu chłopa wypada na polanę. Przegrupywują się w stronę ruin i na komendę wpadają do środka. I nagle wrzask, nagle krzyk. I straszny smród.
Niestety... w tych ruinach schronienie zrobiły sobie skunksy. Razem z Mariuszem zduszamy w sobie śmiech, bo to nieładnie śmiać się z czyjegoś nieszczęścia.
Skunksy to tu naprawdę tutaj duży problem, jest ich mnóstwo. Strach normalnie przejść przez parki na południu: jak nie wpierdzielą ci murzyni to skunksy sprawią ze pół roku spędzisz w odosobnieniu.
Morał: czasami warto zaryzykować wierząc w swoje szczęście. Dlatego zostaję w stanach jeszcze trochę.
PS. Wygraną przepijemy wspólnie z przeciwną drużyną w hawajskiej. Po pijaku zagramy na ukelele polskie melodie ludowe a pod stołem rozlejemy polską wyborową...
Dariusz - Rambo z Mazur i Banderas z Podlasia

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Pinball i polskie szczęście...

Pinball? A nie paintball? :>

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Pinball i polskie szczęście...

pinball - tak nazywa to natalia... A ona, jak twierdzi. zna się na wszystkim, więc z nią nie dyskutujemy. Wszak jest blondynką!

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Pinball i polskie szczęście...

"Chi-ca-goo, czyli okolica skunksów, późniejsze Chicago. Indiańska nazwa bardzo trafna, współautor niniejszej powieści jeszcze spotykał tam, żyjące na wolności skunksy podczas podmiejskich wycieczek w latach od 1920 do 1925"

K. i A. Szklarscy, OSTATNIA WALKA DAKOTÓW, wyd. Śląsk, Katowice 1981

Co tam panie we faunie? - skunsiki 3mają się mocno!!

Pozdro DaSto!



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: Pinball i polskie szczęście...

ma ktoś może jakieś dobre gry ?

może uruchommy FTP łomżyński z grami ?

Odpowiedz na tę wiadomość
 Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 


 Logowanie użytkownika
 Imię (nazwa) użytkownika:
 Hasło:
 Pamiętaj mnie:
   
Nie masz konta? - Zarejestruj się
 Nie pamiętasz hasła?
Podaj Twój e-mail albo nazwę użytkownika poniżej a nowe hasło zostanie wysłane na e-mail skojarzony z Twoim profilem.


Posty, których jedynym celem jest kopiowanie artykułów prasowych lub reklama - będą kasowane

Ogłoszenia płatne


Formatowanie tekstu
Za treść wpisów odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
phorum.org