4lomza.pl/

...i dlaczego?

(ja trochę - kocham nieskażoną przestrzeń)

---
PGG

hmmm, cholerka, na takie wyznania przyszedł czas. Tak jestem biebrznięty. Próbowałem z tym walczyć, szukałem innych sposobów. Ale jak tylko zobaczę te okolice, ten klimat, sięgam po następny łyk.

Podobno suma nałogów jest stała więc może "biebrznięcie" jest pozytywne? Ja też mam ten nałóg!

Zbych

to jest nieuleczalne, można tylko podawać porcje znieczulające głód

No dobra, wykażę się niewiedzą i zapytam: Co to znaczy być "biebrzniętym". Bierzmowany to byłem ale biebrznięty ?!

Pozdrawiam

Od Biebrzy i jej dorzecza - ta rzeczka, niedaleko...
A po bierzmowanieu jesteś "bierznięty".:-)

Zbych

Zaraz dojdziemy do brzeźnięty (czyt. obrzezany) :D

Pozdrawiam serdecznie

Tiger

co za bzdury,czy nie ma tutaj normalnych ludzi!!!!!!!!!!!!!!1

to nie są bzdury kolego, to nie są bzdury

(tym bardziej, że ciężko być "bzdurniętym" - co najwyżej można "bzdurnąć" sobie, alt to nie w tym wątku :) )

---
PGG

Coś w temacie:

http://www.monki.com.pl/bialos1/bialsam.html

Trochę bardziej obrazowo:
http://www.galeriafoto.pl/modules.php?op=modload&name=My_eGallery&file=index&do=showgall&gid=58

---
PGG

Jeśli kto używa pieprzu - to jest... :-))
Tomise, nie bądź taki zasadniczy i nie zagłuszaj swoich mozliwości rozwoju, wszak poczucie humoru jest wyższą funkcją inteligencji ludzkiej bo wymaga myślenia abstrakcyjnego. Pozdrawiam.

Zbych

Biebrzyć czy nie biebrzyć oto jest pytanie

ja napewno tak

Co jest najlepsze w Biebrzy? Biebrzenie! Pobiebrzymy niedługo, pobiebrzymy!

Zbych

biebrzniety jest tkz. Krol Biebrzy, koles ktory mieszka w srodku BPN przybyl tam bodaj z Wawy bo dosyc mial tamtego, zbyt szybkiego zycia, prowadzi w srodku lasu dom, ma mini muzeum, kilka koni, duzo psow, kotow i kur :)))

-----------------------------------
Uważam, że należy opodatkować wszystkich, którzy stoją w wodzie.

No właśnie! Chciałbym, aby więcej było takich "boskich szaleńców" - to i świat byłby wtedy dużo lepszy! NIECH ŻYJE BIEBRZENIE!

Zbych

Tak się składa , że Biebrzę znam od szczenięcych lat , jeżdziło się tam z ojcem na ryby. A było ich mnóstwo. Przyjezdżały autokary aż z Warszawy i Białegostoku. Pózniej były spływy z Osowca przez te całkiem dzikie , bagniste i pełne najróżniejszego ptactwa tereny. Tego nie da się opisać , to trzeba przeżyć. A gdy przybijało się już do Brzostowa to po drugiej stronie rzeki była położona wśród bagien wioseczka licząca kilkanaście chałup , a w każdej pędzili świetny bimberek. Gości przyjmowali tak: stawiali 20 litrową banieczkę od mleka , nalewali czerpakiem do szklanek , a do drugich szklanek ciepłe jeszcze , od krowy mleko jako zagrycha.A głowy mieli tęgie.W chwili obecnej też są organizowane spływy Biebrzą.Ale jakoś z Łomży chyba nie za wiele ludzi płynie.Cudze chwalicie , swego nie znacie.Naprawdę gorąco polecam. Są to przeżycia niezapomniane do końca życia , tylko trzeba wziąć lornetkę i uwaga na komary.

_______________

autochton

_______________

Tak, poczucie humoru jest fajne, a boscy szaleńcy też są fajni :-) Wogle fajne rzeczy są fajne. Ale ja nadal nie rozumiem o co chodzi z tym biebrznięciem.

Z poważaniem...

Matyjasz - biebrzniętym jest ten, kogo Biebrza biebrznie tak mocno, że już do końca swojego zbiebrzonego życie jest pobiebrzony czyli BIEBRZNIĘTY! Jest to zaraźliwe, bo taki może zabiebrzyć innych i wtedy liczba biebrzniętych rośnie lawinowo!
I czego ty tu nie rozumiesz? :-))

Zbych