4lomza.pl/

Szukam domu dla ślicznej ok. 2 letniej suni, Ami to malutki piesek, ale o wielkim choć nieszczęśliwym serduszku. Ami mieszka w schronisku dla zwierząt w Radysach, rozpaczliwie szuka kontaktu z człowiekiem i czeka aż ktos ją pokocha i zabierze ze sobą do domu. Psinka jest malutka, ma ok 30-40 cm wzrostu i jej potrzeby też sa niewielkie, będzie wdzięczna za garstkę karmy dziennie. Jesli znajdzie sie ktoś, kto zechcialby przygarnać ślicznotkę, chętnie przywiozę ją na miejsce. Kontakt : moni.13@wp.pl GG 36116107

ach, jak ładnie wyczesana:) ja bym nie oddała:).

Sunia jest cudowna, nie rozumiem jak mogła trafić do schronu

starość nie radość, wiele rzeczy może być zepsute, nawet pies.

Śliczny piesek, mam nadzieję że ktoś ją weźmie.

Czarmon, podaj proszę numer telefonu. Oczywiście jeśli się jeszcze nikt nie zgłosił.

Hej. I co, ktoś zdecydował się na adopcję??? ;)

ja też jestem ciekawa,piesek adoptowany?

Ilość chętnych do adopcji suni przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Wybrałam już potencjalny nowy domek i jak wszystko dobrze pójdzie, to sunia już po świętach tam zamieszka. Bardzo się z tego cieszę. Dziękuje Wszystkim za maile i telefony... bardzo dziękuję :)))

Świetnie.

Czy masz jakiś regularny kontakt z Radysami? Podobno tam bywają takie psie perełki, a praktycznie nikt nie wie o istnieniu tego schronu. Jakie są tam warunki i ile jest zwierząt? Tylko psy, czy inne też?

Owszem, w Radysach jest cała masa perełek, husky - ok. 15szt., spaniele, onki, boxery, benki, foxsy - do koloru, do wyboru... osatatnio przywieziono biszkoptową labradorkę. Psów nieustannie przybywa i końca nie widać, właściciele cały czas dostawiają boksy. Jeszcze w kwietniu było ok. 1000 psów, w tej chwili jest ponad 1400. Do Radysów zabierane sa też psy z okolic Łomży... Same warunki bytowe nie sa najgorsze, przynajmniej tam gdzie byłam (niestety nigdy nie pozwolono mi zapuścić sie na tyły schronu). Psy mają co jeść. I to wszystko. Psy nie sa sterylizowane ani kastrowane, suki regularnie sa kryte, bo przedstawiciele obu płci przebywaja razem w boksach, nie sa sprawdzane pod względem obecności tatuażu ani czipa... Swego czasu wyciągałam stamtąd goldena, jak się okazało z rodowodem, nikt nawet nie pomyslał aby sprawdzić nr tatuażu, a tym samym dotrzeć do hodowcy.
To jest prywatne schronisko, właściciele skutecznie gaszą w zarodku jakąkolwiek chęć pomocy im. Przeganiają wolontariuszy. Sami tez nie robia nic aby zwiększyć adopcje. Udaja tylko, że chca coś zmienić, ale jak masz konkretna propozycję i chęć pomocy (tak było w moim przypadku) to mają to gdzieś. Atmosfera jest miła i przyjemna pod warunkiem, że chcesz adoptować konkretnego psa (np. jak wiesz, że jest akurat pies w jakimś typie) jazda zaczyna się jak pojawiaja się pytania, albo np. poszukiwanie jakiegoś psa, wtedy mówią :wynocha... i tyle. Ręce opadają:( Nic nie mozna zrobić. Jedno jest pewne, psy które tam trafią maja zapewnione dozywonie, chyba, że przyjadą takie "głupie" jak ja i wyciągna jakąś

Duzo informacji na ten temat jest na dogo.