"Szukam równowagi między sceną a domem"
Z piosenkarką Natalią Kukulską o wakacjach, pracy i rodzinie rozmawia w Zambrowie Mirosław R. Derewońko.
Mirosław R. Derewońko: - Po wakacjach nad polskim morzem i w Grecji odwiedza Pani Zielone Płuca Polski. Spodziewała się Pani tylu fanów w Zambrowie?
Natalia Kukulska: - Nigdy, przed żadnym koncertem pod gołym niebem, nie wiem, ilu słuchaczy zdecyduje się spędzić ze mną czas. Zawsze z wdzięcznością patrzę na to morze głów tańczących i śpiewających ze mną postaci. Tak samo było i w Zambrowie, gdzie setki fanów znały moje przeboje.
-Jednak chyba tylko starsi wiedzieli, że jest Pani córką Anny Jantar, która tragicznie zginęła w katastrofie lotniczej...
- Rzeczywiście, przez wiele lat dorastałam jakby w cieniu mamy, której właściwie nie poznałam. Mam 30 lat, a kiedy ona zginęła w katastrofie miałam cztery... Najbardziej osobisty tekst, jaki kiedykolwiek napisałam, poświęciłam mojej zmarłej mamie. To jest piosenka „Po tamtej stronie”, do której muzykę skomponował koncertujący ze mną klawiszowiec Grzegorz Jabłoński.
- Zachowały się w Pani pamięci jakieś wspomnienia?
- Ja jej właściwie nie pamiętam, byłam za mała. Na szczęście, dużo po niej zostało w sercach ludzi. Zarówno tych, którzy z nią współpracowali na codzień, jak i tych którzy mieli tylko okazję spotkać ją raz w życiu. Obraz mojej mamy stworzyłam sobie w oparciu o to, co pozostawiła w sensie i materialnym, i duchowym, muzycznym. A jej nagrań, wywiadów i zdjęć jest tak dużo, że nie sposób o niej nie pamiętać i do niej nie wracać. Ilekroć dziennikarze czy moi słuchacze pytają o nią lub o niej wspomną, przepełnia mnie duma, że jestem jej córką. Jestem dumna, że dobre opinie wyrażają o niej nie tylko przyjaciele, którzy podkreślają, że była skromna i była dobrym człowiekiem.
- A Pani – jest dobrym człowiekiem?
- Staram się żyć, jak najlepiej potrafię. Staram się postępować tak, abym swoją działalnością komuś się przydała. Przede wszystkim, staram się pisać teksty i śpiewać z poczuciem, że tworząc i występując mam nieść radość, służyć swoimi talentami drugiemu człowiekowi. Staram się też być dobrą żoną (???) i mamą (imiona dzieci i ile mają lat).
- Stara się Pani, a jakie są efekty?
- Szczerze mówiąc, niełatwo jest pogodzić sprawy zawodowe z rodzinnymi i do tego nie przenosić emocji z jednego świata do drugiego. Zależy mi, aby moje występy, nagrania czy wyjazdy nie godziły w sprawy rodzinne. Jeśli już tak się stanie, to nadrabiam zaległości domowe.
W jaki sposób?
- (Piosenkarka śmieje się) Lubię układać rzeczy w szafie. Poważniej mówiąc, poświęcam więcej uwagi moim dzieciom, spędzam z nimi więcej czasu. Jestem wyrozumiała i pozwalam im wtedy prawie wchodzić sobie na głowę.
- Na koncertach zaś Pani sama wręcz staje na głowie: tak jest żywiołowa, bezpośrednia w kontakcie z publicznością i przejęta występem. W Zambrowie z chórkiem: Aleksandrą Jakubiec i Łukaszem Zagrobelnym oraz muzykami: (proszę podać imiona i nazwiska i na czym grają). Czy któryś z koncertów nie wypalił?
- Tak! W Białymstoku – bo koncert się nie odbył! To było chyba w 2001 r. podczas dużej trasy koncertowej. Scena rozłożona, wszyscy gotowi, a nad miastem rozpętał się istny huragan. Myśleliśmy, że zmiecie wszystko ze sceny! Wyglądało to naprawdę bardzo groźnie.
- Pani menedżer Robert Kurpisz popędza, żeby już kończyć tę zaledwie rozpoczętą rozmowę. Jak Pani odbiera takie zachowanie?
- Wiem, że robi to dla mego dobra. Godzina jest późna, prawie 23, a jeszcze czeka nas powrót do Warszawy. Ale wywiady nie zając, nie uciekną. Może dłużej porozmawiamy w Łomży...?
- Dziękuję za rozmowę.