Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Nowszy wątek | Starszy wątek |
I co wy na to? |
z Gazety Współczesnej: Kupowanie „magistra” Łomżyńskie sądy umorzyły sprawę popełnienia plagiatu przez byłego policjanta, który przyznał się, że wykorzystał pracę magisterską innego autora. Powód? Bo uznały, że pokrzywdzonym nie jest uczelnia, lecz autor pracy. Były funkcjonariusz najpierw wykorzystał pracę innego autora w swojej pracy dyplomowej, obronionej w szkole policyjnej w Szczytnie, a następnie również w pracy magisterskiej, obronionej w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku. Prokuratura wniosła oskarżenie o plagiat w wyniku zawiadomienia, złożonego przez obie uczelnie. Sąd Rejonowy w Łomży sprawę umorzył, a Sąd Okręgowy utrzymał wyrok w mocy. Oba sądy uznały, że pokrzywdzonymi w sprawie nie są uczelnie, lecz autor pracy, który jednak z roszczeniami nie wystąpił. – Stanowisko prokuratury jest inne, niż sądów – powiedział Sławomir Małachowski z Prokuratury Okręgowej w Łomży. – Doszło do poświadczenia nieprawdy i nie można przejść nad tym do porządku dziennego. Zwłaszcza w sytuacji, gdy „kupowanie” prac magisterskich staje się coraz częstsze. Prokurator okręgowy w Łomży, Krystyna Michalczyk-Kondratowicz, zamierza wnieść kasację od obu wyroków do Sądu Najwyższego, aby uzyskać precedensowe orzecznictwo. I sędziowie i prokuratorzy opierają się na tych samych przepisach. Czy to jest niezawisłość sądu, czy widzimisię siędziów?
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
mam pytanie do znających się na temacie: czy uczelnia może unieważnić wydany dyplom? Jeśli tak - uczelnie stwierdzające fakt plagiatu powinny tak robić! --- PGG
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
Odebrać tytuł magistra uczelnia może - choć po drodze jest mnóstwo prawnych schodów. Tak przypadek spotkał onegdaj posła AWS Andrzeja Anusza, który tak się zapędził w pisaniu pracy magisterskiej na Wydziale Historii Uniwersytetu Warszawskiego, że nie zauważył, jak przepisał czyjąś. Dziekan wydziału powołał Komisję Weryfikacyjną, komisja uznała, że posłowi należy tytuł odebrać, a sprawa oparła się nawet o Naczelny Sąd Administracyjny (wchodziła w to sporna kwestia ważności zarządzenia rektora UW). Uczelniom zależy na ściganiu plagiatorów, bo oni po prostu wyłudzają dyplomy, a dobre imię uczelni na tym cierpi. Ale najwyraźniej w Łomży wystarczy się odpowiednio dogadać z tym lub owym, żeby spokojnie interpretować przepisy na opak. Pozdrawiam. grover
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
Uczelnia może odebrać tytuł, bo go nadała, ale nie może być stroną w oskarżeniu o plagiat, bo nie jest twórcą oryginału. Takie są obecnie przepisy. Oskarżyć o plagiat może twórca pracy. Ale piszący prace w celach zarobkowych nie będą przeciez oskarżać swego "chlebodawcy"- i tu jest ta luka prawna, którą prokuratura chce załatać. Chodzi o to, żeby o plagiat mogła oskarżyć, broniąc własnego dobrego imienia, także uczelnia na której praca była obroniona. Wtedy byłaby większa szansa, że ukarany byłby plagiator. Właściwie prawodawstwo powinno pójść jeszcze dalej i wymyślić jakieś sankcje wobec autora pracy napisanej na sprzedaż- jest to swoiste poświadczenie nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
A może sędziowie orzekający w tej sprawie sami ukończyli studia w taki sam sposób? Bo skąd ta bezmyślna pobłażliwość dla oszustów? To samo prawo, a skrajnie inne odczytanie- to wina Jak to mówili Kargule? sąd sądem, a sprawiedliwość i tak musi być po naszej stronie! Szkoda, że sądy nasze tak szybko straciły swój autorytet społeczny. Zbych
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
To nie chodzi o odczytanie prawa tylko o samo prawo. W polskim prawodawstwie nikt nie przewidział (albo nie chciał przewidzieć), że autor oryginalnej pracy nie będzie dochodził swoich praw autorskich wobec plagiatora. Sąd, nawet gdyby chciał, nie ma podstaw prawnych do wszczęcia sprawy na wniosek kogo innego niż "pokrzywdzony" autor. Jeżeli prokuratura skłoni Sąd Najwyższy do jakiegoś orzeczenia to powstanie precedens, który może doprowadzić w przyszłości do uzupełnienia zapisów prawa w tym względzie.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
Tak, tylko o ile wiem, to nasze prawo nie opiera się na precedensach ( nie są obligatoryjnie obowiązujące sędzów). Więc? "Pokrzywdzony autor" - czy uczelnia nic nie ma do pracy magisterskiej? Nie jest ona przynależna w częsci do katedry, w której powstała? Nasza Temida wcale nie jest ślepa! Przeciwnie, sokolim okiem rozgląda za...? Zbych
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
Ja składając pracę magisterską przed obroną podpisywałem papier mówiący, iż zrzekam się praw autorskich do swojej pracy na rzecz uczelni. To nie jest tak wszędzie? :D --- PGG
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: I co wy na to? |
Już nie pamiętam... Wydaje mi się, ze problemem jest nie tylko duży "rynek usługowy pisania prac", ale i ich niski poziom. Gdyby taka praca była oryginalna- wnosiła coś nowego, prawdopodobnie nie byłoby tak łatwo o "sprzedanie jej" po raz drugi, trzeci, itd. Z tego co zaobserwowałem jednak ostatnio nikt nie wymaga oryginalności spojrzenia na wybrany problem, a tytuł naukowy otrzymuje się coraz częściej za jakąś pisemną kompilację rzeczy już znanych i istniejących nawet w druku. Na pierwszym roku prowadzący z nami zajęcia powiedział: zanim zaczniecie pisać pracę (semestralną wtedy), zanim sformułujecie temat, odpowiedzcie sobie sami na pytanie: po co chcę o tym pisać, o czym nowym chcę poinformować innych? Dziś odpowiedź na to pytanie prawdopodobnie najczęściej by brzmiała: chcę tego, żeby zdobyć tytuł.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Wyświetlaj drzewo | Nowszy wątek | Starszy wątek |