4lomza.pl/

Po przeczytaniu informacji o planach rewitalizacji naszych parków nasunęły mi się ornitologiczne refleksje. Jak długo miasto będzie wykazywać całkowitą niemoc w uporządkowaniu tej sprawy - olbrzymich stad kawek i gawronów obsiadających drzewa, latarnie, dachy, balkony i wszystko co się da..... Swoje dokładają też \"dobrotliwi\" mieszkańcy dokarmiający te ptaki odpadkami ze swego stołu w swoich ogródkach. Te ptaki akurat takiej pomocy nie potrzebują - w lasach poradzą sobie świetnie same, a takie postępowanie przyciąga tylko nowe stada do miasta. Do parków. Na skwery zabaw. Tam, gdzie bawią się dzieci. Ptasia grypa nie próżnuje - też mutuje......

I na samochody srajom

Miasto musi OGRANICZAĆ populację tych ptaków (i gołębi też). Nie może zasłaniać się kosztami czy protestami pseudoekologów. Mniej gawronów w parkach - więcej pięknie śpiewających kosów!

Na alejkach parkowych pośliznąć się można na tym gawronim nawozie a jaki smród wokół się roznosi o bakteriach nie wspomnę. Na skraju parku przy ul. Glogera i W. Polskiego jest przedszkole dla dzieci specjalnej troski a z innych przedszkoli także dzieci są przyprowadzane aby tu mogły pobiegać i się ,,dotlenić\". Co zapobiegliwsi idąc przez park choćby i w słoneczny dzień rozkładają parasolki aby nie zostać przez te ptaszyska obrobionym.

W parku przy wojska polskiego rzeczywiście można się dotlenić, ale spalinami.

Są metody pare lat temu nawet zgłosiłem to w UM. Mianowicie zamiast sokolników bo to jest bardzo drogie można zastosować dron w kształcie sokoła z nagraniem jego głosu.Człowiek z pilotem w ręku płoszył by ptaki przed sezonem lęgowym To działa tylko trzeba chcieć.

Mi te ptaki nie przeszkadzają ;)