4lomza.pl/

Czy w łomżyńskim szpitalu zakaźnym przestrzegane są procedury ostrożnościowe ?, czyli lekarzu lecz się sam.


Od dłuższego czasu patrzyłem z niepokojem na masowe zebrania na terenie szpitala, a następnie na żywiołowe dostarczanie tam wszelkiej pomocy. W oczy mi się na przykład rzuciło GRUPOWE !!! zdjęcie przewodniczących rad osiedli przed szpitalem czy też inne dokumentujące dostarczanie tam prywatnych darowizn. Czy wszystkie te darowizny były chociażby dezynfekowane? Nie mówię już, o jak się okazuje spotkaniach zarażonego koronawirusem po. dyrektora Jacka Roledera z osobami postronnymi (vide oświadczenie dyr. MOSIRU przebywającego na kwarantannie). Bez komentarza wypada pozostawić jego twierdzenie o rzekomej pewności zarażenia się koronawirusem w zarządzanym przez siebie szpitalu, bo moim zdaniem nie powinien sam podważać zaufania do szpitala.
Rodzi się w związku z tym istotne pytanie.
Czy w zakaźnym szpitalu są ściśle przestrzegane procedury zalecane przez GIS i Ministerstwo Zdrowia?
Jest pytanie bardzo istotne, bo jak sami niedawno podkreślali pracownicy szpitala nie czuli się oni w dostatecznym stopniu przeszkoleni.
Ostatnio nasze media opublikowały informację, że mamy 2. najwyższy w Europie wskaźnik po Rumunii zarażeń koronawirusem wśród personelu lekarskiego. Pytanie postawione w tytule jest więc w Łomży bardzo na czasie.

Widać jak są przestrzegane jeżeli dyrektor ma wynik dodatni.

Na zewnątrz to widać, ale co w środku ???

Pracownicy szpitala, zamiast się przygotowywać na przyjęcie pacjentów z koronawirusem, opracowywać procedury, przygotowywać oddziały, szkolić się - pikietowali,krzyczeli, jak są nieprzygotowani tracąc cenny czas..to ewenement w skali kraju, nigdzie nie było takiego pokazu braku profesjonalizmu. Więc teraz się nie dziwmy...

Idiotyzm idiotyzmem pogania. Tym lekarzom, pielęgniarkom i personelowi medycznemu to się należy ukłon,a nie besztanie z błotem. Od opracowywania procedur i wytycznych to jest ktoś inny wyżej niż lekarz i pielęgniarka. Oni są od pomagania,a żeby można to było wykonać jak należy to najpierw muszą dostać odpowiednie zaplecze od masek, sprzętu po okulary, śluzy i całą resztę. A jak z tym było to informowali od początku gdy szpital został przekwalifikowany. To nie było krzyczenie,a informowanie żeby w końcu ich głos był usłyszany, gdyby siedzieli cicho i niczego nie nagłaśniali robili dobrą minę do złej gry to byśmy byli w gorszej czarnej dvpie. Proponuję pani ruszyć z motyką na słońce i potem się pomądrzyć że nie wyszło.

Kasia..

Pracownicy to pikietowali i krzyczeli, bo szpital zakaźny wprowadzono bez przygotowania i nikt ich nie szkolił, i nie zabezpieczał szpitala, może teraz coś zrobią kiedy to dotknęło dyrekcję, miejmy nadzieję. Jak powiedział lekarz epidemiolog - wróg jest znany, wiemy jak się zabezpieczać , teraz musimy nauczyć się z tym żyć.

Nikt nie wie jak leczyć koronawirusa, dozwolono na eksperymenty czyli mieszanie różnych leków itp. W Lublinie podobno się im udaje.
Czy nasz szpital posiadał kadrę medyczną na odpowiednim poziomie ?
Nie ubliżając nikomu, cała elita medycyny całe profesorstwo siedzi w Białymstoku.
Dlaczego oni obsrali się i nie leczą chorych w naszym szpitalu ?
To oni powinni tu siedzieć i prowadzić badania kliniczne. Za to od lat biorą kasę.

Słusznie zauważone. Kadra profesorsko - doktorska zajmuje się wszystkim oprócz leczenia pacjentów. Stąd małe doświadczenie. Nie sądzę, że tysiące prac naukowych wyleczą nas z infekcji koronawirusem.