4lomza.pl/

Właśnie wczoraj wieczorem byłem w Warszawie w Starbucks Coffee na Nowym Świecie, ogólne wrażenie nie jest złe, jednak dla mnie istnieją lepsze kawiarnie i nie potrzeba tam zostawiać, aż takiej gotówki. Nic specjalnego. Wystrój też taki dziwny, raczej skromny, za głośna muzyka.

Jak dla mnie to keljny "fast food" kawowy, gdzie tłumy ludzi prawie z wypiekami na twarzy, stoją grzecznie po kubek zupełnie przeciętnej kawy. Kawa jest dobra, owszem, ale bez przesady – nie jest to aż taka rewelacja, żeby nad nią piać z zachwytu, a cena jej była dość wysoka.
Ciasteczka, muffiny apetycznie wyglądają, są duże (i drogie), smak pozostawia wiele do życzenia - wolę dostać coś mniejszego, ale bez przemysłowych ilości sody, proszku i Bóg wie czego jeszcze.

Ceny, też raczej nie na łomżyńskie realia, za dwie kawy, dwa muffiny i sok, to można dostać zgrzewkę piwa w Biedronce.

Nie podoba mi się też ta sztuczna i nienaturalna uprzejmość i wyluzowanie u obsługi. Wywoływanie kaw po imieniu, "espresso dla Czesia!" trochę mnie jednak żenuje. Pytanie baristy - "What's your name?".
Rozumiem Ameryka, ale dlaczego panienka młodsza ode mnie o jakieś 20 lat woła mnie głośno po imieniu? Nie jestem aż taki stary, lecz trudno zaakceptować mi, kiedy obca, młoda osoba spoufalając zwraca się do mnie: jak masz na imię?.
Niektóre amerykańskie obyczaje śmieszą w Europie, nadmieniam, że w Starbucks Coffee w Rzymie czy Wiedniu nikt do mnie tak nie wołał.

No i jeszcze jedna kwestia : odniosłem wrażenie, że Starbucks jest traktowany bardziej jako miejsce spotkań niż restauracja/kawiarnia, studenci i nastolatki przychodzą z laptopami lansować się drogą kawą . Atmosfera jak na gimnazjalnej dyskotece. Ot, taki lansik dla snobów.

Już widzę jak po Łomży biegają smakosze kawy na wynos i łażą z kubkiem przez pół miasta albo te tłumy roboli i bezrobotnych, co wpadają codziennie do Starbucks Cooffe na lunch !


Starbucks Coffee jakoś mnie nie powala.