4lomza.pl/

Wybraliśmy się z rodziną do restauracji Apollo. Nie ukrywam, że od dłuższego czasu oczekiwałem z wytęsknieniem na coś bardziej ambitnego, niż obecna oferta (choć moim zdaniem np. "Czterem porom roku nic nie można zarzucić", są na obecną chwilę najlepsi), jednak otwierane na każdym kroku kebaby i ordynarne, plastikowe budy przy Al. Legionów budziły mój głęboki niesmak. Czekałem na restaurację, gdzie będzie jakiś bar sałatkowy, różne rodzaje mięs (może nawet baranina?). Dlatego z radością przyjęliśmy informację o tym, że jakiś gość z Krakowa otwiera fajną restaurację i to jeszcze z takim menu! A po przeczytaniu artykułu: http://www.4lomza.pl/index.php?wiad=26260 nie miałem wątpliwości, że lokal trzeba odwiedzić:)
No i odwiedziliśmy. Po pierwsze, ciężko tam trafić. Słabe, pomarańczowe i zlewające się z tłem oznaczenia sprawiają, że trzeba chwilę pochodzić po naszym nowym basenie. Nieco to irytujące.
Po drugie, po wejściu pachnie...niczym. Brak miłych zapachów tak charakterystycznych dla restauracji. Byliśmy tam w niedzielę, lokal był ciemny, siedziała w kącie smętnie jedna osoba. Było to po południu, więc nie sądzę, iż restaurację dopiero co otworzono. Żadnego fajnego podświetlenia, jakiego pełno na zdjęciach w kryptoreklamowym, przytoczonym wyżej artykule. Po trzecie i najważniejsze - jedzenie. W artykule pisze o kilku rodzajach mięs, nadzieniach, sałatkach... Pojemników z jedzeniem było 6 (słownie: sześć). Poprzykrywane folią, chyba, żeby nie stygły:) W jednym z nich makaron, w drugim kasza gryczana. Więcej produktów było niezmiernie ciężko zidentyfikować - nie umniejszam kucharzom, jednak przez tę warstwę folii ciężko było wypatrzeć.
Tak, że moje rozczarowanie było kompletne. Ktoś widać pomyślał, iż w przaśnej Łomży starczy otworzyć restaurację i dać dwóch gości z nazwiskami a potem "jakoś to będzie". Życzę jednak sukcesu i zachęcam, aby szefostwo się wzięło do roboty.
Najłatwiej narzekać i krytykować miasto, że "w Łomży się nic nie dzieje", ale na sukces trzeba zapracować. Nie wystarczy otworzyć coś ot tak sobie. Inaczej to miasto zawsze będzie miastem bud z kebabami.

potwierdzam twoje spostrzeżenia, widząc "bogactwo" menu zrezygnowałem z przekąski poprzestając na kawie i deserze, kawa która może nie powala z nóg jak zapewniał właściciel w artykule, ale jest dobra smakowo i nie jest to jakaś tam lura firmy prym ...a

"...po wejściu pachnie...niczym..." podejrzewam, że dania są dowożone nie są szykowane na miejscu, no i przede wszystkim nie nazywałbym tego lokalu restauracja, a co najwyżej kawiarnia z przekąskami.

generalnie dobrze, że jest zawsze to lepsze niż nic,
tylko znowu interes robi ktoś z zewnątrz czyżby łomżanom brakowało pomysłu i odwagi.

Ja ze swoich obserwacji moge powiedziec tak
Ciezko trafić, i ten zapach specyficzny od basenu no i ta przyprawa po której chce sie pic :)
reszta elegancja jedzenie swieze ciepłe lokal miły i fajnie położony coś nowego i oby jak najlepiej im sie wiodło

Łomża leży na Mazowszu !

gryczana niedogotowana i straszne chamstwo sie zjezdza z calego swiata

Jestem Polakiem więc mam obowiązki polskie
" Wnuk gestapowca z wnukiem UBowca krzyczą faszysta na wnuka AKowca"
"Tyle, tylko tyle i aż tyle" A. Macierewicz

Też im życzę jak najlepiej - to ma być krytyka konstruktywna. Rzecz nie w tym, że otwiera to ktoś z poza Łomży, czy z Łomży. Najważniejsze, żeby podchodził do klienta poważnie, tj. skoro z przytupem i rozmachem otworzono, to niech tak będzie zawsze. Tymczasem poprzestano na tym, że "wielki barista i szef kuchni z Wa-wy i Śląska przyjechali" a wiocha ma jeść wszystko, co podadzą i nie grymasić, ciesząc się, że wielki świat zawitał. Bez przesady.

Jak to adamosxxx wielki przyznał mają klientów.
Pozdro.

Teraz tylko patrzec jak po kilku negatywnych wpisach
przyjAdzie Gessler-owa.Najpierw potapla sie ubrana w
swoj worek w pobliskim basenie,a potem kilkoma torebkami
przyprawy Prymat bedzie naprawiac te mazowiecko-malopolska
spole z nieograniczona odpowiedzialnoscia.

leże.... xD

___________________________________________________________
-->>SMSy<<--

Gessler to żaden autorytet. Po prostu trzeba serce w pracę włożyć. Jak widać na przykładzie "Wiszących ogrodów" Gesser nic nie pomaga, nadal jest to restauracja - porażka.

Mnie jedzenie smakowało. Podoba mi się też pomysł, że płaci się określoną kwotę i w tej cenie można spróbować różnych dań, cieszę się, że wreszcie jest w Łomży takie miejsce. Może lokalizacja Cafe Apollo nie jest najszczęśliwsza, ale co tam. Ja od czasu do czasu na pewno wdepnę.

Je n'sais pas ou je vais, oh ca je l'ai jamais bien su. Mais si jamais je le savais, je crois bien que je n'irais plus...