wtorek, 18 lutego 2025 napisz DONOS@
Forum ogólne

 Nowy temat  |  Spis tematów  |  Przejdź do wątku  |  Szukaj  |  Zaloguj   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 
KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


To krasnoludki namówiły mnie do wódki !

Życie jest piękne, żeby nie one to ............

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


..... to krasnoludki wszystkiemu winne są !

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

Witam Was !

właśnie wróciłem z dalekiej podróży , a com widział ? i com słyszał ? - cicho , sza , - nie powiem .

Skrzaty, smerfy oraz trolle , życie jest jak bajka a ja Wam , baśń dziś proponuję :



Baśń o trzech braciach i królewnie
Aleksander Fredro

UWAGA ! Tekst zawiera treści erotyczne
Tekst zawiera zwroty uważane za wulgarne


Mrok wieczorny — babcia siwa
przy kominku głową kiwa.
Nos jak haczyk, okulary,
Coś pier.doli babsztyl stary.
Snuje bajdy niestworzone,
O królewnie Piz.dolonie,
O trzech braciach jak niewielu,
O matuli ich z burdelu,
Opowiada stare dzieje…
A na dworze wicher wieje.

Siądźcie społem panny, smyki,
Młodo.jebce, stare pryki
I nadstawcie dobrze uszy!
Choć na polu śnieżek prószy.
W domu ciepło i wygodnie…
Zostaw pan w spokoju spodnie!
Bo się wnet zawoła Mamy!…
Cyt! Uwaga! Zaczynamy!

Za morzami, za rzekami,
Za lasami, za górami,
Żył przed bardzo wielu laty,
Król potężny i bogaty,
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
Lecz niezmiernie rozżalony,
Z racji córki, Piz.dolony,
Która przecie dobra, miła
Lecz… nadmiernie się kur.wiła.

A dawała bez wyboru
I rycerzom, panom dworu,
I kucharzom, i stolarzom,
Czasem nawet i malarzom!
Na leżąco, na stojaka,
W du.pę, w cycki i na raka.
Czy na dworze, czy w salonie,
Czy w klozecie, czy na tronie,
W każdej chwili, w każdym czasie
Wciąż myślała o ku.tasie.

Próżno mówił jej król stary,
Że we wszystkim trzeba miary,
Nie wypada bowiem pannie
Tak się kur.wić bezustannie.

Na nic się to wszystko zdało,
Wciąż jej ch.uja było mało
I na całym króla dworze
Nikt chędożyć już nie może.
Wszyscy byli roz.jebani.
Nawet księża, kapelani.
Raz ją tak swędziała du.pa.
Że zgwałciła i biskupa,
A gdy ten ją zerżnął marnie
— Poszła dawać pod latarnię.

Aż z burdelów w całym mieście,
Do samego króla wreszcie,
Od kurewskiej całej nacji
Przyszły kur.wy w delegacji.
Ta najbardziej rozjebana,
Padłszy przed nim na kolana,
Z wielkim trudem tłumiąc łkanie
Rzecze: „Królu nasz i Panie!
Ty panując od lat wielu
Ojcem byłeś dla burdelu.
Upadają obyczaje!
Twoja córka du.py daje!
Na ulicy! bez pieniędzy!
Przez co wpycha nas do nędzy.
Nikt nas dziś już nie pier.doli,
Bo darmochę każdy woli!
A więc najjaśniejszy panie,
Sprawiedliwość niech się stanie!”

Król na łzy ku.rewskie czuły,
Kazał dać ze swej szkatuły
Każdej ku.rwie po dukacie,
Po czym zamknął się w komnacie.
W nocy zaś przywołał swego
Astrologa nadwornego,
By ten patrząc w gwiezdne szlaki
Znalazł wreszcie sposób jaki,
By królewnę można było
— Dobrowolnie, czy też siłą —
Wrócić znów do cnoty granic,
A gdy to się nie zda na nic,
Niech przynajmniej w swojej sferze
Obłapników sobie bierze.

Więc astrolog wziąwszy lupę,
Zajrzał raz królewnie w du.pę,
Wielkim cyrklem piz.dę zmierzył,
Po czym zamknął się w swej wieży.
Tak był w pracy pogrążony,
Taki przy tym roztargniony,
Że szukając prawd na niebie
W roztargnieniu srał pod siebie.
Kręcił, wiercił teleskopem,
Wreszcie wrócił z horoskopem
I rzekł: „Smutną wieść, niestety
objawiły mi planety,
Że królewny nic nie wstrzyma.
Na jej szał lekarstwa ni ma!
Chyba, że się znajdzie jaki,
Tęgi jebak nad jebaki,
Który ją tak zerżnie pięknie,
Że królewnie picza pęknie!
Żywym ogniem się zapali,
Na kawałki się rozwali.
Wtedy będzie Piz.dolona
Z czaru swego wyzwolona!
I znów stanie się prawiczką
Z malusieńką, ciasną piczką.”

Król, choć płakał ze zmartwienia,
Zamknął córkę do więzienia,
By się więcej nie puszczała.
Tam codziennie dostawała,
Prócz świetnego utrzymania,
Tysiąc świec do brandzlowania,
Wazeliny beczkę całą…
Lecz jej tego było mało.
Ciągle płacze, ciągle krzyczy:
„To za mało dla mej piczy!”

Wszystkim było ogłoszone
Że kto zbawi Piz.dolonę
Ten dostanie ją za żonę
I podzieli się królestwem
by raz skończyć z tym ku.restwem.

Więc zjeżdżają się jebacze,
Czarodzieje, zaklinacze,
I rycerze, królewicze,
By królewnie zerżnąć piczę!
Każdy swoich sił próbuje,
Lecz choć tęgie mieli ch.uje
Na nic się to wszystko zdało,
Bo królewnie wciąż za mało.

Król, gdy widział co się dzieje
Stracił całkiem już nadzieję,
Płakał, martwił się dzień cały
Aż mu jaja posiwiały
Bo już siwy był na głowie.

…A tymczasem heroldowie
Wieści dziwne rozgłaszali
Coraz dalej, dalej, dalej…
Aż dotarły hen daleko,
Gdzie za siódmą górą, rzeką,
Stała sobie mała chatka,
W niej mieszkała stara matka
Wraz z synami swymi trzema,
Którym równych w świecie nie ma.

Każdy dzielny, tęgi, zwinny,
ale każdy z nich był inny
I w tym nie ma nic dziwnego:
Każdy z ojca był innego.
Bo w młodości swojej czasie
Matka strasznie puszczała się.
Była stróżką przy burdelu
I kochanków miała wielu.

Syn najstarszy miał ch.uj długi
I gruby na kształt maczugi,
A po bokach jego były
jak postronki - grube żyły,
Jakieś sęki, jakieś guzy -
Jaja miał jak dwa arbuzy!
A że ciągle mu bez mała
ta ogromna pyta stała,
Ch.ujogromem go nazwano.

Piz.doliza nosił miano
Syn następny, bo lizanie
Stawiał wyżej nad jebanie,
I nie było mistrza w świecie,
Co prześcignął go w minecie.

Cieszą matkę takie dzieci,
Lecz niestety — smuci trzeci,
Który rodu był zakałą,
Bo miał kuśkę całkiem małą,
A cieniutką na kształt glizdy
I nie palił się do pi.zdy.
Dobrze, gdy z matczynej woli
Raz na miesiąc po.pierdoli.
A że mało tak obłapia,
Bracia mieli go za gapia.
No i matka nawet czasem
Nazywała go Głuptasem.

Tak im słodko życie idzie,
Ani w zbytku, ani w biedzie.
Starsze bowiem dwa chłopaki
Zarabiali w sposób taki,
że pobożne, starsze panie
Brały ich na utrzymanie.
A i matka, chociaż stara,
Też dawała za talara.
Tylko trzeci syn - wyskrobek
Wypinał się na zarobek.
Że nie udał się niewiastom,
Dawał du.py pederastom
I ku wielkiej matki złości
Nie brał nic od swoich gości.

Tak im się więc dobrze żyło,
I wygodnie, dobrze, miło.
Aż dotarła i w ich strony
Wieść o losie Piz.dolony.
Na zarobek więc łakoma
woła matka Ch.ujogroma
I tak rzecze: „Ty, mój synu
Idź! Dokonaj tego czynu!
Gdy spier.dolisz Piz.dolonę
To dostaniesz ją za żonę.
Pół królestwa twoim będzie!
Tak królewskie brzmi orędzie.”

Syn usłuchał rady matki.
Zaraz włożył czyste gatki.
Wymył ch.uja - i bez zwłoki
Raźno ruszył w świat szeroki.
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała Piz.dolona.

Pyta dębem mu stanęła,
Więc się ostro wziął do dzieła
I za pierwszym sztosem leci
Błyskawicznie drugi, trzeci,
Czwarty, piąty — aż nareszcie
Wyrżnął sztosów tysiąc dwieście
I utracił siłę całą —
Lecz królewnie wciąż za mało!
Tak był potem osłabiony,
Że zleźć nie mógł z Piz.dolony,
Aż musiały dworskie ciury
Ściągnąć go za dupę z dziury,
I zanieśli omdlałego,
Do szpitala zamkowego.

A królewna ciągle krzyczy,
Że to mało dla jej piczy!

Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko ku.tas staje,
Baśń się baje, czas ucieka,
Ch.ujogroma matka czeka,
W końcu martwić się zaczyna -
Że nie widać skur.wysyna.

Aż ją doszły straszne wieści…
Powstrzymując łzy boleści,
Piz.doliza do się wzywa
I w te słowa się odzywa:
— „Bratu, rzecz to nie do wiary,
Nie powiodły się zamiary.
Ku.tas zmarniał mu, niestety —
Idź więc ty, spróbuj minety!”

I Piz.doliz wnet bez zwłoki,
Ruszył prędko w świat szeroki.
W końcu zaszedł do stolicy.
Tam się udał do ciemnicy,
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała Piz.dolona.

Zaraz ją za piczę łapie
I minetę tęgo chlapie
Język jego na kształt węża
To się spręża, to rozpręża,
To się wije jak sprężyna,
W pizdę wwiercać się zaczyna,
To po wierzchu, to od środka.
Kręci na kształt kołowrotka,
To się zwija znów jak fryga,
że gdy patrzeć — w oczach miga.
Doba tak za dobą mija,
On jęzorem wciąż wywija.
Lecz z nim także to się stało
Że utracił siłę całą.
Więc i jego dworskie ciury
ściągnęły za du.pę z dziury,
I wyniosły omdlałego,
Do szpitala zamkowego.
A królewna ciągle krzyczy,
Że to mało dla jej piczy!

Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko ku.tas staje,
Baśń się baje, czas ucieka,
Piz.doliza matka czeka,
I już martwić się zaczyna —
Bo nie widać skur.wysyna.

W końcu widząc, że nie wraca
Myśli: „Na nic moja praca…
Biedna dola jest matczyna.
Oto już drugiego syna
Losy wzięły mi zdradziecko!
Jedno mi zostało dziecko,
I do tego całkiem głupie”.

…Głuptas miał to wszystko w du.pie.
Raz spokojnie po jedzeniu
Chciał pochrapać sobie w cieniu.
Coś mu jednak spać nie daje,
Coś go ciągle gryzie w jaje.
Więc się prędko zrywa z trawy,
W portki patrzy się ciekawy
A tu się po jajach szwenda
Niby chrabąszcz — wielka menda!

Głuptas już rozpinał gacie,
By ją zgubić w sublimacie,
Gdy wtem menda nieszczęśliwa
Ludzkim głosem się odzywa:
„Nie zabijaj chłopcze luby!
Czemu pragniesz mojej zguby?
Menda też stworzenie boże,
Że inaczej żyć nie może
I że czasem w jajo utnie —
Nie gubże jej tak okrutnie!”
Głuptas to do serca bierze,
Myśli sobie: „Biedne zwierzę,
Że mnie utniesz, cóż to złego?
Przecież nie zjesz mnie całego.
A pocierpieć czasem mogę
Idź więc dalej w swoją drogę!”

A tu nagle menda znika
I zmienia się w czarownika,
Czarownika - czarodzieja,
I do swego dobrodzieja,
Co się w strachu z miejsca zrywa,
W takie słowa się odzywa:
— „Że litości miałeś względy
Dla bezbronnej, słabej mendy
I żeś jej darował życie -
Wynagrodzę cię sowicie.
Dam ja ci wskazówki pewne
jak spier.dolić masz królewnę.
Sił twych mało tu potrzeba
Jest kondona - samo.jeba,
Który ma tę dziwną siłę,
Że gdy włożysz na swą żyłę
I rozkażesz - on za ciebie
sztos za sztosem ciągle jebie
Czarodziejską mocą cudną!
Ale zdobyć go jest trudno...
Du.pa strzeże go zaklęta,
Na przechodniów wciąż wypięta,
Z której mocą złego ducha
Ustawicznie ogień bucha.
I czy z bliska, czy z daleka,
Żarem swoim wszystko spieka.
I w tym mocnym, wielkim żarze
**** się całować każe,
Lecz gdy powiesz do niej słowa:
- «Niech się ogień w du.pie schowa!
Sama się pocałuj właśnie!»
- Wtedy ogień w du.pie zgaśnie.
I powoli, z dobrej woli,
Kondon zabrać ci pozwoli.
Za twą dobroć ja ci mogę
Do tej du.py wskazać drogę.
Weź ten kłębek z sobą razem,
On ci będzie drogowskazem!
Rzuć na ziemię i idź wszędzie,
Gdzie się kłębek toczyć będzie.
Lecz pamiętaj zawsze święcie
Czarodziejskie to zaklęcie!”

Tu czarownik, niby mara,
Zniknął i rozwiał się jak para.
Głuptas wstaje ucieszony,
Bierze kłębek, rozbawiony,
I nie mówiąc nic nikomu
Po kryjomu znika z domu.

Prędko, prędko baśń się baje,
Nie tak prędko ku.tas staje.
Głuptas idzie, nie ustaje,
Coraz nowe mija kraje.
Gdy stu granic minął słupy
Zaszedł wreszcie aż do du.py,
Z której ogień wieczny tryska.
A podszedłszy do niej z bliska,
Rozżarzonej nad pojęcie,
Czarodziejskie swe zaklęcie
Głuptas z całej siły wrzaśnie:
„Sama się pocałuj właśnie!”
Wtedy du.pa zawstydzona,
Puściła go do kondona.

Więc z kondonem, ucieszony,
Pędzi wnet do Piz.dolony.
A gdy przybył do stolicy,
Zaraz poszedł do ciemnicy,
Gdzie się świecą, rozkraczona,
Brandzlowała Piz.dolona.

Wkłada kondon na ku.tasa
I… O dziwo! U głuptasa
Ch.uj, co zawsze był jak z ciasta,
Na olbrzyma się rozrasta!
Na sto ch.ujów się rozdziela
Każdy gruby, jak ta bela,
Każdy twardy, jak ze stali,
Każdy długi na sto cali!
Wszystkie ch.uje z całej siły
Na królewnę się rzuciły,
Każdy się jej w piczę wwierca,
Każdy końcem sięga serca,
Każdy jej się w piczy grzebie,
Każdy jebie, jebie, jebie…
Głuptas leży bez wysiłku,
Czasem klepnie ją po tyłku
Czasem w cycki pocałuje,
A samo jeb piczę pruje.
Aż królewna Piz.dolona
Z chędożona, spier.dolona,
Ze zmęczenia ledwo żywa,
Krzyczy: — Cipa się rozrywa!

Takie przy tym tarcie było,
Aż się w piczy zapaliło.
By ugasić pożar ciała,
Straż zamkowa przyjechała
Z toporami, z bosakami,
Sikawkami i kubłami,
Słowem — z całym inwentarzem
Używanym przy pożarze.
I po długiej, ciężkiej pracy
Ugasili ją strażacy.

Tak została Piz.dolona
Z czaru swego wybawiona,
I znów stała się prawiczką
Z malusieńką, ciasną piczką.
Głuptas dostał zaś w podziękę
Pół królestwa i jej rękę.

Król był taki ucieszony,
Ze zbawienia Piz.dolony,
Że pomimo swej starości
Kapucyna rżnął z radości,
Tak się znowu poczuł młody
Potem zaś wyprawił gody
Głuptasowi z Piz.doloną -
Mnie na gody zaproszono.
Więc jak mówię, też tam byłem.
Jadłem, piłem, pier.doliłem,
Bawiłem się z nimi społem,
Aż zasnąłem gdzieś pod stołem…

Tu bajka dobiega końca
Już za oknem patrzeć słońca
Przy kominku babcia siwa
Coś mamrocze, głową kiwa
Dając dziatwie pouczenia
O rozkoszach chędożenia.

Których i Wam czytelnicy
Autor tej powiastki życzy!

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

O losie!!!!!

Tudzież dzieci czytają tresci, szczęscie niekoniecznie zezowate ;)))

Przyznam jednak, że wprawę w monologach opanowałes perfekcyjnie ....;)






http://www.youtube.com/watch?v=s8hSBU7qz6g

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

???

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

bob budowniczy,czego Ty nie wiesz?

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

ja

Gienia_Smoliwąsowa

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

zezowate szczęście mamy tę samą chorobe :):)
albo podobną :):):)



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


megan

...to dla mnie ta nuta ? fajna. Dzięki.

Oj, ta dzisiejsza młodzież to jedzie bardziej hard core'owo, lepsze teksty mają i chyba takie troszkę to im nie zaszkodzi . Taki mały pikuś .

"Bo życie jest od tego , żeby bawić się , bawić się na całego."

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


Witam Cię marudo !

Mnie jeszcze faza trochę trzyma,
takie to są skutki ...............................

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

zezowate szczęścioe :):)
to jediemy :)
http://www.youtube.com/watch?v=Y2h1PbibVNw

megan wybacz:):):)::):)



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


Gienia_Smoliwąsowa

to jest nas dwoje !

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

zezowate szczęście :):)

też tak mam czasami :):)



Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


A kto z Was wierzy w bajki ? KTO ???

Bo moja żona, to zła kobieta jest ! nie chce wierzyć , Ona już tak ma, uparła się i już.

Ludzie! na jakim świecie my żyjemy , toć to najprawdziwsza prawda jest, mówię Wam sam widziałem - krasnoludki są na świecie i basta !

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?


Krasnoludki śpicie???????? a kto za Was będzie pracować ?

Odpowiedz na tę wiadomość
 
Re: KTO ? z Was wierzy w krasnoludki ?

zezowate..., nie to nie dla Ciebie ta nuta :)
moja sygnaturka






http://www.youtube.com/watch?v=s8hSBU7qz6g

Odpowiedz na tę wiadomość
 Wyświetlaj drzewo   Nowszy wątek  |  Starszy wątek 


 Logowanie użytkownika
 Imię (nazwa) użytkownika:
 Hasło:
 Pamiętaj mnie:
   
Nie masz konta? - Zarejestruj się
 Nie pamiętasz hasła?
Podaj Twój e-mail albo nazwę użytkownika poniżej a nowe hasło zostanie wysłane na e-mail skojarzony z Twoim profilem.


Posty, których jedynym celem jest kopiowanie artykułów prasowych lub reklama - będą kasowane

Ogłoszenia płatne


Formatowanie tekstu
Za treść wpisów odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
phorum.org