Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Nowszy wątek | Starszy wątek |
żałosna tragikomedia o trzystutysięcznej armii Płaszczaka |
Słowa Tomasza Siemoniaka z KO o ograniczeniu zakładanej przez ministra Mariusza Błaszczaka liczby 300 tys. żołnierzy wywołały święte oburzenie prawicy. W rzeczywistości sztucznie pompowanie statystyk w polskiej armii pod wyborczy cel było jedną z największych tragikomedii ubiegłej kadencji PiS. Dla dobra wojska trzeba ją jak najszybciej zakończyć. Z wypowiedzi ministra Siemoniaka jasno wynikało, że według jego założeń armia ma liczyć 200-220 tys. żołnierzy, co oznacza, że zamiast zwalniać, wciąż trzeba zatrudniać. Przedstawione przez Siemoniaka założenie wydaje się bardziej realistyczne, jeśli przyjrzeć się pompowaniu statystyk do zakładanych 300 tys. żołnierzy – liczby, którą PiS chciał się pochwalić przed wyborami. Cel nie został osiągnięty nawet w przybliżeniu. Zamiast tego byliśmy świadkami największej tragikomedii w polskiej armii w mijającej kadencji PiS. Od samego początku funkcjonowania DZSW zaczęły się w jednostkach problemy nie tylko z możliwościami przeszkolenia tych ludzi — bo nie przewidziano, kto i w ramach jakich dodatkowych obowiązków miałby ich szkolić — ale z tak podstawowymi sprawami jak ich wyposażenie w mundury, hełmy i kamizelki kuloodporne, broń lub zakwaterowanie. Poradzono sobie z tymi problemami z typowo ułańską fantazją. Ponieważ na tę chwilę DZWS było dla resortu obrony kwestią prestiżową, najlepszy sprzęt był odbierany żołnierzom zawodowym, a przydzielany tym z DZWS. Wkrótce widok nowicjusza z DZWS w nowym, kewlarowym hełmie i stojącego obok niego zawodowca z wieloletnim stażem w wiekowym hełmie blaszanym nikogo już nie dziwił. To samo dotyczyło jakości broni, kamizelek kuloodpornych itp. Z powodu potrzeb kwaterunkowych żołnierzy DZWS zawodowcy byli degradowani z koszarowych budynków do mniej prestiżowych miejsc, jak prowizoryczne kontenery, a nawet namioty. Nie ma w tym żadnej winy nowych żołnierzy z DZWS. Po prostu takie było polityczne zapotrzebowanie \"góry\". Ale to i tak nie rozwiązało podstawowego problemu – odpływu doświadczonych żołnierzy oraz jakości tych nowych. W ostatnich miesiącach na polecenie politycznej \"góry\" dowódcy zaczęli wywierać nacisk na cywilnych pracowników wojska. To wielka grupa, licząca 45 tys. pracowników – kucharki, sprzątaczki, administratorzy, prawnicy, informatycy, medycy itp. Politycy wpadli na genialny w swej prostocie pomysł, aby zrobić z nich żołnierzy.https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/tragikomedia-o-trzystutysiecznej-armii-mariusza-blaszczaka-komentarz/7mj39nx,79cfc278, rudy błazen z druhem
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Wyświetlaj drzewo | Nowszy wątek | Starszy wątek |