4lomza.pl/

Już tłumaczę dla czego pytam.

Mam wujka cukrzyka w zaawansowanym stadium nad którym przypadła mi opieka. Stan jest o tyle ciężki, że z wczoraj na dziś nie przespał nocy.

Zdecydowałem się zadzwonić na pogotowie bo nie mam już sił.
Ale panowie z pogotowia powiedzieli, że nie przyjadą bo to zajęcie dla lekarza rodzinnego.

Za to lekarz rodzinny powiedział, że on tu nic nie poradzi i sama wezwała pogotowie.

I dla tego pytam ile musi zarabiać pan/pani z służby zdrowia żeby zająć się ciężko chorym człowiekiem?

A może powinienem poczekać aż wujek umrze i wytoczyć sprawę karną pogotowiu za niestawienie się na wezwanie?

Podwyżek pewnie w najbliższej dziesięciolatce nie będzie. Włodarze tego kraju będą to tłumaczyć tym, że aby dać słubie zdrowia większe pensje to trzeba ją zreformować tzn. sprywatyzować. A jeśli już tak się stanie ( bo widać, że prą do tego całą siłą, aby sprywatyzować i natworzyć dla "swoich" nowych miejsc pracy w zarządach i radach nadzorczych takich spółek, które powstaną po sprywatyzowaniu szpitali ) to w sytuacji jaką opisujesz powiedzą, że nie opłaca się finansowo jechać do takiego chorego, bo za taki wyjazd NFZ za mało płaci. Istny kołowrót.

Przy komercjalizacji przedsiebiorstwa daliby rade wrzucic "swojego" prezesa, ale po prywatyzacji? Raczej nie bardzo.

Jaka jest szansa, że po podwyżce będzie łatwiej ruszyć się z fotela?

_____________________
Kefas

"Bo im tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić"

ta tylko podwyzki i podwyzki.. a robic to nie ma komu..