Nie jestem pracownikiem sklepu,gdybym nim był to już pewnie znałbym tą parkę z imienia i nazwiska.Swego czasu myślałem ze to złodzieje ,gdyż ich zachowanie jest naprawdę dziwne.Z czasem zrozumialem, ze to taki sposób na życie.Wchodzę do sklepu, a tu mija mnie ta parka w pośpiechu i gdzie leci ??Na reklamacje.Jak za pół godziny jestem w drugim sklepie ,to gdzie widzę sympatyczną mamusie??Tłumaczacą pani na kasię, ze te chipsy są za mało slone (fakt autentyczny).A to ogórki za krótkie, a to papier za szorstki....Fajnie z boku postać posłuchać, a ze jesień idzie,to czlowiek poznałby osobiscie takich wyjadaczy handlowych i wieczorem posłuchał tych opowieści przy lampce wina.Oni sprawiają wrażenie silnej potrzeby wysłuchania wszystkich żali i życiowych rozczarowań.Trzeba takim ludziom pomagać, a w sklepie nie zawsze jest czas.Te kobiety na kasach wiecznie zajęte,kierownik jakiś nieobecny wzrokiem ,kiedy mu się opowiada ,ze łaciate wcale nie jest łaciate ,tylko białe...