4lomza.pl/

Gdziekolwiek pojde - mowa o instytucjach panstwowych- spotykam sie z wielkim chamstwem. Pracownicy szkoly/ urzedow nie odpowiadaja na proste pytania a jedynie denerwuja sie, ze wogole musza z kims rozmawiac. Powoli zaczyna mnie to denerwowac. Rozumiem, ze codziennie maja wielu petentow zadajacych te same pytania, rozumiem, ze niektorzy petenci moga byc delikatnie mowiac upierdliwi. Nie mniej jednak cholerne urzedasy nie robia tego charytatywnie. Dostaja za to pieniadze. Na tym polega ich praca. Przychodzac do urzedu nie mam obowiazku znac wszystkich regul, przepisow itp. Jesli grzecznie pytam to jakas / jakis urzedas musi odpowiedziec. Czemu to takie trudne?

No to sobie wyobraz że Ty jesteś tym pracownikiem i co chwila jakaś menda zawraca głowę głupimi pytaniami, bo poza obsługą klientów mają jeszcze masę papierkowej roboty, bo przecież i w urzędach działa kapitalizm, czyli zwalnianie jak najwięcej ludzi a pozostałym dokładanie pracy.

Moja praca rowniez wiaze sie z obsluga klientow. Nigdy ale to nigdy nie traktuje ludzi z gory. Kto pyta nie bladzi. Nie ma mowy, zeby jakiekolwiek frustracje przelewac na bogu ducha winnych klientow.oim zdaniem to nie fair.

Komunistyczna mentalność klient=intruz

To opieprz takiego urzędasa/urzędaskę :D ja tak robię . W moim interesie jest załatwić sprawy jak należy bo później mogę mieć problem a od informowania mnie są właśnie oni - jeśli z tym przychodzę

Jeśli ja zostaje nie tak jak trzeba potraktowany przez urzędnika to proszę Go o kontakt do jego przełożonego. Zazwyczaj jest to przełomowy punkt zwrotny w rozmowie :)

Są ludzie ,ktorzy czerpią przyjemność z bycia opryskliwym , tak jak ktoś wcześniej powiedział , po to mają przełożonych by skutecznie temu zaradzić nie szarpać sobie nerwów , nie tylko Ty masz takie problemy .