Nowy temat | Spis tematów | Przejdź do wątku | Szukaj | Zaloguj | Nowszy wątek | Starszy wątek |
Czy znacie jakiś sposób... |
... na świadków jehowy? Pier****** sekciarze w kółko wydzwaniają do mnie domofonem, pukają do drzwi, zostawiają swoje popieprzone gazetki na wycieraczce. Są jak wrzody na dupie - natręctwem nie przewyższy ich nawet Urząd Skarbowy... PS: Rozwiązanie siłowe nie pomogło, wręcz przeciwnie - wizyty się "zagęściły". Pozdrawiam
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
"Tego poranka ktoś zapukał do mych drzwi. Kiedy je otworzyłem, ujrzałem zadbana, ładnie ubrana parę ludzi. Mężczyzna odezwał się pierwszy: Cześć! Ja jestem Jan, a to Maria. Maria: - Cześć! Przyszliśmy by zaprosić cie byś pocałował z nami *zadek Henryka. Ja: - Przepraszam?! O czym wy mówicie? Kim jest Henryk, i dlaczego miąłbym chcieć całować jego *zadek Jan: - Jeśli pocałujesz Henryka w *zadek da ci on milion dolarów; a jeśli nie, spierze cie na kwaśne jabłko. Ja: - Co? Czy to jakąś wariackie rozruchy? Jan: - Henryk jest miliarderem i filantropem. Henryk zbudował to miasto. Henryk posiada je cale. On może zrobić wszystko co zechce, i chce ci akurat dać milion dolarów, ale nie może póki nie pocałujesz go w *zadek Ja: - To zupełnie bez sensu. Dlaczego... Maria: - Kim jesteś by podawać w wątpliwość dar Henryka? Nie chcesz miliona dolarów? Czy nie są one warte małego pocałunku w *zadek Ja: - No cóż, może, jeśli to prawda, ale... Jan: - A wiec chodź pocałować z nami *zadek Henryka. Ja: - Czy często ja całujecie? Maria: O tak, cały czas... Ja: - I dal wam już te milion dolarów? Jan: - No cóż, nie, nie można dostać pieniędzy póki nie wyjedzie się z miasta. Ja: - A wiec czemu jeszcze z niego nie wyjechaliście? Maria: - Nie możesz wyjechać póki Henryk ci nie pozwoli, albo on nie da ci pieniędzy i stłucze na kwaśne jabłko. Ja: - Czy znacie kogokolwiek kto pocałował Henryka w *zadek wyjechał z miasta i dostał milion dolarów? Jan: - Moja matka całowała Go w dupę cale lata. Rok temu wyjechała, i jestem pewien ze dostała pieniądze. Ja: - Nie rozmawiałeś z nią od tamtej pory? Jan: - Oczywiście ze nie, Henryk nie pozwala na to. Ja: - Dlaczego wiec sadzicie ze ktokolwiek dostaje pieniądze, skoro nigdy z nikim takim nie rozmawialiście? Maria: - No cóż, dostajesz troszkę przed wyjazdem. Może będzie to podwyżka, może wygrasz cos na loterii, może po prostu znajdziesz dwudziestka na ulicy. Ja: - A co to ma wspólnego z Henrykiem? Jan: - Henryk ma pewne znajomości. Ja: - Przykro mi, ale pachnie mi to jakimś monstrualnym oszustwem. Jan: - Ale to przecież milion dolarów, czy możesz przepuścić taka szansę? Poza tym, pamiętaj ze jeśli nie pocałujesz Henryka w *zadek zbije cie on na kwaśne jabłko. Ja: - Może jeśli bym mógł zobaczyć Henryka, pogadać z nim, uzyskać więcej bezpośrednich informacji... Maria: - Nikt nie widział Henryka, nikt z nim jeszcze nie rozmawiał. Ja: - A wiec jak całujecie go w *zadek Jan: - Czasem posyłamy po prostu całusa, myśląc o jego *zadku. Czasem całujemy w dupę Karola, i on przekazuje to dalej. Ja: - Kim jest Karol? Maria: - Naszym przyjacielem. To on nauczył nas wszystkiego o całowaniu *zadku Henryka. Wszystko co musieliśmy zrobić, to po prostu zaprosić go do nas kilka razy na obiad. Ja: - I tak po prostu uwierzyliście mu na słowo, kiedy powiedział ze jest Henryk, ze Henryk chce byście pocałowali go w *zadek i ze zostaniecie za to wynagrodzeni? Jan: - O nie, Karol miał list który Henryk wysłał mu wiele lat temu, w którym wszystko zostało wyjaśnione. Tutaj jest jego kopia, sam ja zobacz. Jan podał mi kserokopie ręcznie zapisanej kartki, w której nagłówku stało: "Z notatnika Karola". Było tam wypisanych jedenaście punktów. 1. Pocałuj Henryka w *zadek a dostaniesz milion dolarów gdy opuścisz miasto. 2. Używaj alkoholu z wstrzemiezliwoscia. 3. Bij na kwaśne jabłko każdego kto jest inny od ciebie. 4. Zdrowo jadaj. 5. Henryk osobiście podyktował ten list. 6. Księżyc jest zrobiony z zielonego sera. 7. Wszystko co Henryk powiedział jest prawda. 8. Myj ręce po skorzystaniu z toalety. 9. Nie pij. 10. Jadaj swe parówki wyłącznie w bulkach, bez żadnych dodatków. 11. Pocałuj Henryka w *zadek albo zbije cie on na kwaśne jabłko. Ja: - Ale to wygląda na pisane w notatniku Karola. Maria: - Henryk akurat nie miął papieru. Ja: - Mam wrażenie ze gdybyśmy sprawdzili, okazałoby się to pismem Karola. Jan: - Oczywiście, ale to Henryk to podyktował. Ja: - Mówiliście przecież ze nikt Henryka nie widział? Maria: - Teraz nie, ale wiele lat temu przemawiał on do niektórych ludzi. Ja: - Mówiliście ze jest on filantropem. Co za filantrop bije ludzi na kwaśne jabłko tylko za to ze są inni? Maria: - Tego chce Henryk, a ma on zawsze racje. Ja: - Skąd to wiecie? Maria: - Punkt 7 mówi ze 'Wszystko co Henryk powiedział jest prawda'. To mi wystarczy! Ja: - Może wasz przyjaciel Henryk po prostu zmyślił to wszystko? Jan: - Nie ma mowy! Punkt 5 mówi 'Henryk osobiście podyktował ten list'. Poza tym, punkt 2 mówi 'Używaj alkoholu z wstrzemięźliwością', punkt 4 'Zdrowo jadaj', i punkt 8 'Myj ręce po skorzystaniu z toalety'. Każdy wie ze te stwierdzenia są prawdziwe, a wiec i reszta taka musi być. Ja: - Ale punkt 9 stwierdza 'Nie pij', co nie pasuje zbytnio do punktu 2. Punkt 6 zaś mówi 'Księżyc jest zrobiony z zielonego sera', a to jest totalna bzdura. Jan: - Nie ma sprzeczności miedzy 9 i 2; 9 po prostu uściśla 2. A co do 6, to przecież nigdy nie byłeś na Księżycu, a wiec nie możesz wiedzieć na pewno. Ja: - Naukowcy udowodnili przecież ze księżyc jest zrobiony ze skal... Maria: - Ale nie wiedza czy przybyły one z Ziemi, czy z głębi kosmosu, wiec równie dobrze może to być zielony ser. Ja: - Naprawdę nie jestem tu ekspertem, ale wydawało mi się ze teoria iż Księżyc powstał z fragmentów Ziemi została obalona. Poza tym, niewiedza skąd skala przybyła nie czyni jej jeszcze zielonym serem. Jan: - Aha! Właśnie przyznałeś ze naukowcy często się mylą, lecz my wiemy ze Henryk zawsze ma racje! Ja: - My wiemy? Maria: - Oczywiście ze tak, Punkt 5 przecież tak mówi. Ja: - Mówicie ze Henryk zawsze ma racje ponieważ tak mówi list, a list jest prawdziwy ponieważ Henryk go podyktował, ponieważ tak mówi list. To okrężna logika, w niczym nie różniąca się od stwierdzenia: 'Henryk ma racje, ponieważ powiedział ze ma racje'. Jan: - Wreszcie zaczynasz rozumieć! To takie radosne widzieć kogoś przybliżającego się do myśli Henryka. Ja: - Ale... ech, nieważne. A co z parówkami? Maria się zarumieniła. Jan mi zaś odpowiedział:- Parówki, w bulkach, bez dodatków. To po Henrykowemu. Każdy inny sposób jest zły. Ja: - A co jeśli nie mam bulki? Jan: - Nie ma bulki, nie ma parówki. Parówka bez bulki jest zła! Ja: - Bez przypraw? Bez musztardy? Maria zamarła porażona. Jan krzyknął: - Jak ci nie wstyd używać takich słow.! Wszelkie dodatki są złe! Ja: - A wiec wielki stos kiszonej kapusty z kawałeczkami parówek jest nie do przyjęcia? Maria zatkała sobie uszy palcami, mrucząc: - Nie słyszę tego, la la la, la la, la la la. Jan: - To obrzydliwe. Tylko jakiś potworny zboczeniec mógłby to jeść... Ja: - To dobrze! Ja jem to bardzo często. Maria omdlała. Jan zdążył ja pochwycić i wysyczał: - Jeślibym wiedział ze jesteś jednym z tych, nie marnowałbym swego czasu. Kiedy Henryk zbije cie na kwaśne jabłko, ja tam będę, licząc swe pieniądze i głośno się śmiejąc. Na razie jednak pocałuje Henryka w dupę za ciebie, ty bezbułkowy, parowkokrojący pożeraczu kapusty! Mówiąc to, pociągnął Marie do ich czekającego samochodu, i odjechał." Pozdrawiam
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Za przeproszeniem do cholery,co to jest?;/
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Niegdyś, gdy wszyscy byliśmy jeszcze milionerami, w akademiku na Kickiego we Warsiawie, mój kolega z pokoju obok poczęstował ich kaszanką i poinformował, że studiuje filozofię. Więcej nie przyszli. ----------------------------------------------------------- Hańba więc klechom, wszystkim oszczercom, co lud tumanią i z niego drwią
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
MRS - Zbij i ch mocniej, najlepiej na kwaśne jabłko:)
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
tarczyn: jeszcze niedawno chodziło po domach dwóch facetów w garniturach. Od czasu, kiedy zastosowałem rozwiązanie siłowe, mój rejon odwiedza bardzo otyła kobieta z dwójką dzieci. Jest jeszcze bardziej natrętna, niż tamci dwaj idioci... Ostatnio przez 45 minut wydzwaniała do mnie domofonem, a potem 15 minut dzwonkiem do drzwi. Pozdrawiam
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Własne czy kopiowane?
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Opowiadanie (bo chyba o to Ci chodzi) kopiowane. Dlatego umieściłem je w " i oznaczyłem kursywą. Pozdrawiam
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Te pajace sa jak wrzody na sami wiecie na czym:P mnie nawet w niemczech znakleźli:P:P:P hihi i nie przeszkadzxało im ,że wtedy miaałem 16 lat i nie gadam po niemiecku-to byli polacy-jechowi w niemczech:P niezła ta mafia:P no ale jak im się ostro pojedzie to więcej nie przyjdą:P im więcej przekleństw tym lepiej:P bigi2004
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
MrS , mieszkam obok i do mnie nie przychodzą. Masz powodzenie , że hohoho! Musisz z nimi porozmawiać i zadawać dużo pytań które by ich krępowały i wyłożyć swój światopgląd. Myślę , że się odczepią.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Raz, jeszcze w liceum, zaprosił się jeden do mnie do internatu. Pogadaliśmy. O życiu, ośmierci, o wyższości człowieka (natury), nad technologią, o Bogu i wierze. Więcej nie przyszedł! :D _____________________ Kefas "Bo im tylko o to chodzi Abyś sam sobie szkodził Abyś sam nie mógł myśleć Abyś sam nie mógł chodzić"
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
no coz moge tylko wspolczuc nic nie poradze w tym temacie. do nas tez kiedys przychodzili...kilka razy ale przestali...:P
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
mnie dziś też zagadywał na dworcu jehowy, dawał jakieś ulotki... wqrzyłam się i powiedziałam że ich nie chcę, a on mi na siłe wcisnął, więc porwałam i wywaliłam!! Płynę pod prąd, bo z prądem śmieci płyną.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
Kopiowane: Jak pozbyć się Świadków Jehowy Gdy usłyszymy pukanie do drzwi i poprawnie zidentyfikujemy ŚJ przez wizjer, oddalamy się od drzwi i wołamy do kolegi - obecność drugiej osoby w mieszkaniu jest konieczna. {Wołamy tak, aby głosy były słyszane za drzwiami} - Czesiek, ktoś puka, otwórz drzwi! - Nie mogę! Mam ważną robotę! - No otwórz, siedzę w kiblu! - Dobra, ale jak to Świadkowie Jehowy, albo coś w tym stylu, to zap......ę!!! {jeśli wszystkie elementy wykonano prawidłowo, to po otwarciu drzwi nie powinno być nikogo} {Po identyfikacji ŚJ przez wizjer odgrywamy rozmowę jak poprzednio,ale tuż pod wizjerem. Także wymaga obecności partnera i rzecz jasna odpowiedniego nasilenia obu głosów. Mówimy udawanym szeptem.} - Czesiek, kto to? Srajtaśmex? - Nie. Chyba Świadkowie Jehowy... - O k...a, iść po bejzbola? - Lepiej psiknę im czymś w oczy. - Jest jeszcze ten ruski muchozol w łazience? - Po co, tu w szafce powinien być odplamiacz do dywanów... {itd. efekt jak poprzednio - pod drzwiami pusto} {Szybki numer, bardzo skuteczny. Reagujemy szybko, zanim rozwiną myśl.} - {ŚJ} Dzień dobry. Chcieliśmy zadać panu pytanie... - Dziękuję, mam już paszport Polsatu ®. {tu powinno nastąpić zamknięcie drzwi} {Prawdzie przedsięwzięcie, wymaga przynajmniej 3 osób (mężczyzn) dla dobrego efektu, ale za to jest co potem wnukom opowiadać.} - {ŚJ} Dzień dobry... - O, jesteście. Wchodźcie... {zostawiamy drzwi półotwarte i udajemy się w głąb mieszkania. Wszystko szybko i sprawnie. Na pewno poczują się niepewnie, ale powinni wejść. Po ich wejściu do przedpokoju powinni się tam zebrać wszyscy domownicy} - Macie towar? - {ŚJ} Ale to chyba pomyłka, chcieliśmy... - Jaka pomyłka?! Jaka pomyłka! Chcecie mnie w wała zrobić?! Powiedzcie Cichemu, że ten numer nie przejdzie. - {ŚJ} Ale my jesteśmy Świadkami Jehowy. Nie mamy żadnego towaru. - Nie ściemniaj mi cieciu! Skąd wiedziałeś, że trzeba zapukać 3 razy {lub 4, 5 itd. W zależności od tego ile razy zapukali...} - Ale my naprawdę nie rozumiemy. - To już bez znaczenia, i tak za dużo wiecie. - Dziara, idź do kuchni po gnata. - Wezmę kosę. - Chyba jest jedna na parapecie... {Wszyscy powinni się rozejść w poszukiwaniu ww. narzędzi. Trzeba dać ŚJ czas na odejście. Ten numer stosuje się jako finał kariery. Po nim Świadkowie Jehowy już nigdy nie wrócą.} {Kolejny. Identyfikujemy przez wizjer i bierzemy do ręki komórkę, ew. słuchawkę od telefonu bezprzewodowego. Udajemy, że rozmawiamy przed i w trakcie otwierania drzwi.} - {ŚJ} Dzień dobry, mamy tu dla pana... {Otwierając zapraszamy ich gestem do przedpokoju, nakazujemy ręką ciszę i prosimy, by chwilę poczekali} - Tak, słyszę cię Jurku. Musiałem otworzyć drzwi... Co mówiłeś?... A wypisałeś te akty własności?... Co? Jehowcy robią problemy? Przecież chcieli ten teren, wpłacili zaliczkę... Co ty mówisz?! Takie gnoje... Co za ludzie, będą straty jak cholera. Całą tę bandę z mostu zrzucić, w łeb strzelić i do piachu, ech... Dobra kończę, bo mam gości. Odezwę jak przyjdzie potwierdzenie z urzędu. {Kończymy rozmowę i przenosimy koncentrację na ŚJ.} - Słucham, to czego sobie państwo życzą? {Remake mojej ulubionej sceny z "Alternatywy 4". Wymaga 2 osób. Po identyfikacji ŚJ jedna z nich musi się zaopatrzyć w tasak kuchenny lub duży nóż. UWAGA: Dla bezpieczeństwa narzędzia powinny być tępe! Lepszy od noża jest tasak lub nawet siekiera (jeśli ktoś ma) - większe bezpieczeństwo i znacznie lepszy efekt. Otwieramy gwałtownie drzwi i wybiegamy z mieszkania/domu rozpychając ŚJ. Uciekamy po schodach/podwórzu. Po kilku sekundach wybiega z mieszkania partner wyposażony w narzędzie i gotowy do zadania ciosu.} - Dokąd pobiegł?! {ŚJ mogą wskazać kierunek, albo i nie. W zależności od tego co zrobią, partner biegnie tam gdzie pokazali, albo gdzie sam uzna, że jest jego zbieg. Do pościgu można dodać odpowiedni efekt akustyczny w stylu 'Wracaj s........u!!!', lub nie. Po powrocie obu osób ŚJ powinni być już u sąsiadów.} {Numer bardzo wdzięczny, szczególnie jeśli mamy młodszego brata do pomocy. Będzie potrzebny pistolet na wodę (naładowany oczywiście). Identyfikujemy przez wizjer ŚJ.} {puk puk puk, lub dzyyyń} - #UWAGA!!! OBCE OBIEKTY PRZY WEJŚCIU NR1# {ŚJ powinni się nieco zdziwić} - #TU SYSTEM OBRONNY LOKALU NUMER 12. PODAJ SWÓJ KOD DOSTĘPU. 20 SEKUND.# - {ŚJ} Czy jest kto dorosły w domu? - #KOD NIEPRAWIDŁOWY. 10 SEKUND.# - Czy możesz poprosić mamę? - #KOD NIEPRAWIDŁOWY. OBIEKTY UZNANE ZA WROGIE. PROCEDURA EKSTERMINACJI.# {Drzwi powinny się otworzyć i ktoś powinien nauczyć ŚJ na przyszłość wypełniać polecenia głównego komputera} {Ciekawy. Potrzebna jedna osoba, najlepiej dobrze się prezentująca i o umiejętności aktorskiej improwizacji. Potrzebna też będzie jedna osoba na zapleczu, najlepiej kobieta.} - {ŚJ} Dzień dobry. Chcieliśmy zadać panu pytanie: Co w pana życiu znaczy Bóg? - Dzień dobry, ale przepraszam, co państwo sobą reprezentują? - {ŚJ} Jesteśmy ze stowarzyszenia Świadków Jehowy. - To niemożliwe, nie ma takiego stowarzyszenia. - {ŚJ} Ależ jest! Miliony członków na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych... - Ale ja się z wami nigdy nie kontaktowałem! Nie znam was! - {ŚJ - lekkie zdziwienie} No to właśnie dlatego my przychodzimy do pana i niesiemy panu prawdę. - Kontaktowaliście się kiedykolwiek z moją kancelarią? I tak w końcu, o którą sprawę wam chodzi? - {ŚJ} My się chyba nie rozumiemy. Prowadzimy działalność misyjną... {W trakcie rozmowy osoba z zaplecza powinna zawołać.} - Panie mecenasie, telefon z Rejonowego! {Przepraszamy, idziemy do telefonu i rozmawiamy głośno} - Mecenas Wiesław Jehowa, słucham... Tak Władziu, słuchaj, czy wysyłałeś do mojego mieszkania jakichś ludzi? {itd. Jeśli ŚJ nie odejdą po tej rozmowie, trzeba będzie wysnuć podejrzenia, że chcą cię wrobić w kupowanie świadków i brutalnie spławić.} {Na zakończenie - klasyk. Jedna osoba, mieszkanie blokowe.} - {ŚJ} Dzień dobry, chcieliśmy pana zapytać o... - Nie wiem o co wam chodzi. Nie mam pojęcia skąd się wzięły te wszystkie programy. - {ŚJ} ??? - Ja się na tych kablach nie znam, ktoś w nocy musiał grzebać. - {ŚJ} Ale my nie jesteśmy... - Wiem, wiem, co sobie myślicie, ale na tym HBO ® i tak same powtórki lecą. No sami powiedzcie, kto będzie płacił za to 3 dychy miesięcznie? - Nie mamy do pana o to pretensji, chcieliśmy tylko... - Dobra, wygraliście. Przyznaję się, szwagier pożyczył kluczyk do skrzynki i się podpięliśmy. Ale to nie tylko my. Szymalska z podspodu też ma nielegalnie i papierosami z przemytu jeszcze handluje. - {ŚJ} Ale my jesteśmy Świadkami Jehowy! - Coo? To czego mnie w błąd wprowadzacie! Żartów wam się zachciewa? Nie wiecie, że to nielegalnie pod monterów się podszywać! Ja wszystko o was wiem, to wy szczacie po piwnicach i żarówki wykręcacie! Jeszcze raz mi tu przyjdziecie... Autentyk. Siedzę u kumpla w chacie. Dzwonek do drzwi - Jechowi. 2 babki, stara i młoda" A kumpel taki tekst: - Młoda właź a stara nich poczeka za dzwiami. Na to stara ze one muszą razem itp. A kumpel do mnie (siedzialem w pokoju - baby mnie nie widziały) - Adam! Chcesz starą? Jak sie obrócił spowrotem do dzwi to juz złaziły po schodach.
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
{Szybki numer, bardzo skuteczny. Reagujemy szybko, zanim rozwiną myśl.} - {ŚJ} Dzień dobry. Chcieliśmy zadać panu pytanie... - Dziękuję, mam już paszport Polsatu ®. {tu powinno nastąpić zamknięcie drzwi} <rotfl>
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
ROTFL! Teraz siedzę i rozmyślam, który sposób wypróbować... Pozdrawiam
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
jak mnie ostatnio zaczepili na ulicy powiedzialem ze jestem nie wierzacy i od razu koniec rozmowy. : )
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
amtego jest wszystkiego na necie!! :P
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Re: Czy znacie jakiś sposób... |
A tak całkiem poważnie... - Jestem zdeklarowaną katoliczką i nie zamierzam tego zmieniać. Uważam, że kochamy tego samego Boga, a to, czy Chrystus umarł na krzyżu, czy na palu jest sprawą drugorzędną. Kochajmy przeto, Boga a bliźniego jak siebie samego, a wszystko będzie w porzo! - tu nastąpiło uściśnięcie dłoni, serdeczne uśmiechy, do widzenia i powodzenia... Ale to też zależy na kogo się trafi - i wśród Jehowych są ludzie i ludziska..:) Najlepszym jednak sposobem na pozbycie się ich, kiedy nie ma sie ochoty w danym dniu na metafizyczne dysputy, jest powiedzenie zaraz na wstępie, iż nie jesteś w stanie zgodzić się, że przyjmowanie krwi jest złe, bo bliska ci osoba wymaga częstych transfuzji, bez których jej życie byłoby poważnie zagrożone... W tym momencie nie mają już nic do powiedzenia. Faktem jest, że ŚJ mają Pismo Św. w jednym palcu, a w głowie moc cytatów wykutych "na blachę", którymi sypią jak z rękawa i bazują na laicyźmie i nieoczytaniu katolików..
|
Odpowiedz na tę wiadomość
|
Wyświetlaj drzewo | Nowszy wątek | Starszy wątek |