4lomza.pl/

w domu siedzi...a gdzie ma byc...

tak to prawda, ale nie w naszym miescie...tylko w miescie obok...i nie telepizza...tylko budka z chinszczyzna i nie w łomży...tylko w warszawie...

DiDi

Dokładnie dwa lata temu w dzień Babci drugi raz urodziła się nasza córeczka Zosia. Tak! To prawda. Moja żona dzięki Bogu tknięta jakimś przeczuciem weszła do pokoiku gdzie spała Zosia. Miała wtedy 7tygodni. Córeczka już jakiś czas nie oddychała i była cała sina. Żona próbowała ją w jakiś sposób reanimować - niestety bezskutecznie. Na szczęście naszym sąsiadem jest ratownik medyczny (dzięki Ci Heniu), który odratował naszą pociechę. Od tego dnia nasze życie stało się koszmarem. Nocne wizyty karetki i lekarzy po kolejnych atakach bezdechów stały się naszą codziennością. Kiedy trafiliśmy z małą do szpitala to od razu wpadliśmy w ręce ordynatora pana B. Jak wszyscy rodzice łomżyńskich dzieci wiecie o kogo chodzi. Zaufaliśmy mu bezgranicznie. To on przygotował nas na najgorsze. Podczas wywiadu przed przyjęciem na oddział lekarz ten stwierdził że z "tego dziecka to i tak nic nie będzie". Powiedział że będzie ona dzieckiem upośledzonym. Przepisał leki które o zgrozo zwiększyły jeszcze bardziej jej chorobę. Po konsultacji z innym lekarzem dziecięcym "troszeczke naprowadziliśmy lekarza B. na to że może to być refluks". On twierdził że to tylko jest zwykłe ulewanie się u dziecka a te bezdechy to jest nasz wymysł. Po dłuższym zastanowieniu się wypisaliśmy córeczkę na własne żądanie. Wtedy zaczeliśmy szukać pomocy u innych lekarzy. O panu Maksimowiczu słyszeliśmy od innych znajomych, że jest bardzo dobrym lekarzem. Tego dnia którego do niego trafiliśmy nasza Zosia w ciągu jednej godziny przestawała oddychać kilkanaście razy. Zadzwoniliśmy więc do p. Maksimowicza który powiedział żebyśmy natychmiast do niego przyjechali do Kolna. Po badaniu stwierdził u niej refluks. Dostaliśmy mnóstwo lekarstw.
Żona moja na samym początku nie ufała temu lekarzowi. Ale po lekturze w internecie na temat tej choroby stwierdziła że wszystko co powiedział jest tylko i wyłącznie prawdą. Konsultowaliśmy się też z lekarzami w Niemczech i Stanach i oni to samo nam powiedzieli. Dowiedzieliśmy się również że leki które nam przepisał są ok. Następnego dnia nasza Zosia pierwszy raz w swoim życiu się uśmiechnęła. Nie muszę chyba nikomu opisywać tego uczucia. Dotychczas przez cały czas tylko płakała i krzyczała- a my bezsilnie nie wiedzieliśmy jak jej pomóc. Od tamtej pory z dnia na dzień następowała poprawa. Teraz trzymamy dietę. Jeżeli tylko zauważymy że boli ją brzuszek od razu dzwonimy do p. Maksimowicza(który nawet o 2 w nocy odbiera telefon i deklaruje się chęcią przyjechania do naszej córeczki). Dzisiaj nasza Zosia jest zdrową mlodą kobietką (panie B. !!!!!!!!!!!!!!!!!) normalnie się rozwija, śmieje się, bawi z innymi dziećmi. Teraz co roku w dzień babci świętujemy drugie urodziny naszej córeczki. Jest tort, są goście są wspomnienia. I za to wszystko bardzo dziękujemy Panu Bogu i panu Panie Doktorze. Nigdy nie zapomnimy tego co Pan dla nas i dla naszej Zosi uczynił.
Wiemy że możemy na Panu polegać i nigdy nie przestaniemy wierzyć w naszego kochanego Pana Doktora.

Z poważaniem
ZosiaKarinaMarcin
p.s. nasz mail to edo75@wp.pl

Markac! Pisałem przecież:

Ps.M.N.O.S

czyli Markac Nie Odzywaj Się !!!

http://www.youtube.com/watch?v=tZLiaRgpMQE

scanning505 jest karola a ja mam na imie Adam ... nie rozumiem auto reklamy....to chyba Jan Serce sobie ja robi