4lomza.pl/

Mnie to ona obchodzi

Ma zowsze Łomża

Taki jest juz ten świat.

Grypa panuje przecie w zachodnim świecie, czy wy o tym nie wiecie?

Jest taka piosenka ,,Marzenia cudne przemijają bez echa", a najtańsza wycieczka jest do marzeń. Pomrzyć nie jest żle. Marzenia nic nie kosztują!
DYZIO MARZYCIEL.

Poważna będę w trumnie, chociaż... wątpię...

-------------


"Ze śmiercią jej do twarzy"

Widzisz maciek, już jakieś pół roku temu internauci przestali się zajmować tym postem. Każdy ma łomżyńskie porządki w przysłowiowej D. A może po prostu temat najzwyczajnie się wyczerpał. Gdyby nie moja skromna osoba i jeszcze jedna bratnia ci dusza ten post nie miałby takiego wzięcia (fiu, fiu - 84 wpisy). Jak tam moja propozycja (spójrz w górę) ? Przed chwilą oglądałem reklamę w TV. Jakiś góral krzyczał: normalnie i centralnie - się narąbałem !! Może jakiś browarek, papierosek i uzgodnimy jakąś wspólną politykę ekologiczną dla Łomży ?! No, chyba - że będziesz zajęty od rana z wnukami, lub robił w tym samym czasie firmowe interesy !

Witam Ryskago i .... welcome back!
Co u mnie slychac? - wszystko po staremu, jak to sie mowi.
Wrocilem juz z tych cieplych krajow, z odwiedzin u wnuczka i teraz wlasnie czekam na jego rewanz, no i na ... wiosne, a co z tym sie wiaze - praca w ogrodzie, w sadzie, przy otwarciu basenu , itp - ot, takie typowe zajecia Polaka-Amerykanina zamieszkalego w tzw 'suburbs' (przedmiescia), dodajac, ze te zajecia to takie moje osobiste hobby.
Nie udzielam sie na tym forum za bardzo, bo to pisanie dalej mi dosc trudno idzie (a to widac, co nie?), ale za to dosc czesto tu zagladam.
Widze, ze ostatnio tematow tu co niemiara i duskusja idzie jak trza. Jedynie co mnie troche peszy to ten ogolny ton niektorych wypowiedzi, czesto przesiaknietych pesymizmem i omal rozpacza i to nie tylko wsrod mieszkancow Lomzy, ale takze niektorych, jak ja, ktorzy pisza z oddali (przychodza mi tu na mysl ostatnie wypowiedzi wlasnie tego swoistego 'Janko Muzykanta' (zartobliwie) z Chicago, DaSto).
Zastanawiam sie: czyz mieszkancy Lomzy byliby przesiaknieci tym negatywizmem do tego stopnia, ze nie moga sie z niego otrzasnac nawet na obczyznie?
Osobiscie, to wywiozlem calkiem inne uspobienie z tego miasta. Choc w tamtym czasach zycie w Lomzy tez nie bylo takie slodkie, jednak jak pamietam, atmosfera w naszym miescie byla calkiem inna. Owszem, tez psioczylismy w nieskonczonosc na ten ustroj, na te braki zyciowych podstaw i na tych naszych przyjaciol ze wschodu. Jednak wydaje mie sie ze w zyciu codziennym bylo wtedy troche wiecej wyrozumialosci, zyczliwosci i jeden drugiemu zaraz 'nie skakal tak do gardla'.

Oprocz tego, wywiozlem z tego miasta (a wlasciwie z mojej szkoly) dwie wkazowki, ktore ciagle byly w nas wpajane przez nauczycieli i ktorymi czesto sie kieruje, a to: 'Nie tlumacz sie' i 'Nie chwal sie'. Ta pierwsza pozniej zostala jeszcze bardziej u mnie wzmocniona znana wypowiedzia Henry Ford'a, a to: 'Don't complain, don't explain' (nie marudz i nie tlumacz sie).
Teraz juz u schylku kariery i patrzac wstecz, smialo moge stwierdzic, ze ze wszystkich znajomych i przyjaciol najwiecej wskorali i do czegos w zyciu doszli wlasnie ci optymisci i ci co najmniej narzekali. Ciekawe.

Pozdrawiam,
wychu

Ma zowsze Łomża

Nie ma to jak optymistyczne podejście do życia. Pozdrowienia dla Polonusów !!