Akuszerka polityczna
Przyszły tatuś. Taki oczywiście statystyczny, tyje kilka kilogramów podczas ciąży. Nie ma tu mowy o hollywoodzkich rewelacjach filmowych. Tyjemy, kiedy w ciąży są nasze żony. Tak po prostu. A może nie do końca jest to proste? Niektórzy panowie, i do tego nie trzeba naukowy teorii, odczuwają porodowe bóle, a nawet regularne skurcze. Mamy ochotę na niecodzienne potrawy, często jesteśmy rozdrażnieni. Bekliwy przyszły ojciec nie powinien dziwić się porannym mdłościom. Ale, kiedy wzrośnie częstotliwość odczuwanych ruchów w okolicach żołądka niewątpliwie powinien udać się do lekarza. Tylko czy adres ginekologa jest w tym wypadku odpowiednim adresem?
Ludzie ptakom
Latające czy nielotny, prześladują nas od dawna. Ptaki, bo o nich mowa, są szczególnym gatunkiem funkcjonującym na Ziemi. W środkowej Europie, a szczególnie w Polsce, konkretnie w Łomży, żyją te najzłośliwsze. Z ostatnich doniesień dowiedzieliśmy się o niemiłej przygodzie pary Finów. Była ich trójka i nie do końca wiadomo czy na pewno byli parą, wiadomo natomiast, że dla dwóch z nich, wyprzedzanie na łuku drogi skończyło się przykrą kontuzją.
Smaki
Jak to się stało, że rozpoznajemy smak? Najprościej można rzecz ująć zerkając w człowieczą biologię. Okazuje się, że rozpoznajemy tylko cztery smaki: słodki, gorzki, słony i kwaśny. Wydawałoby się więc, że jesteśmy niezwykle ograniczeni. Skąd więc biorą się odcienie smaku. Te słodko-kwaśne sosy w chińskich barach, czosnkowe w średnio wypieczonej polędwicy albo te lawendowe, po wypiciu szamponu przez pomyłkę na imprezie. Ale smak, w przeciwieństwie do miłości, to nie tylko chemia.
Ranking
To jest słońce spod Austerlitz – mawiał Napoleon Bonaparte do swoich wiernych żołnierzy, kiedy chciał zagrzać ich do bitwy. Nawet wtedy, kiedy były to bitwy toczone na terenie zimnej Rosji. - To jest słońce z 2001 roku – mówi Leszek Miller do swej wiernej kamandy. Robi to dzisiaj, przypominając przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wielkie zwycięstwo wyborcze dziejące się 8 lat temu. - Żyjemy w państwie gdzie jest pełno kurestwa – mówi Janusz Palikom do studentów Uniwersytetu w Białymstoku. Musi więc kiedyś i dla nas zaświecić słońce spod Austerlitz, prawem następstwa dobrego po fatalnym, zdaje się przekonywać poseł. Oczywiście tylko wtedy, kiedy jeszcze mandat zaufania społecznego zostanie przy jego ugrupowaniu.
Z oddali
Port lotniczy „Okęcie”. Kilkanaście minut po lądowaniu samolotu z za oceanu. Po odprawie, na terminalu pojawiają się zadowoleni pasażerowie. W końcu przeszli kontrole, oczekiwanie na bagaż, przeżyli catering Lot-u. Nie trzeba studiów aktorskich, żeby zobaczyć na twarzach wychodzących różne rodzaje zadowolenia. Jedni wychodzą bardziej, inni mniej uśmiechnięci.
Skutek bez przyczyny
Grypy nawet w najcięższych przypadkach nie leczy się gruźlicą – miał powiedzieć Władysław Gomułka, podczas jednego z plenum w późnych latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Nie ważne o czym mówił. To była metafora, która odnosiła się do spraw politycznych, nurtujących ówczesnych komunistów. Już wtedy gospodarka i system wynagradzania określany przez rzeczonego sekretarza: „Komunista 4300, specjalista 3400” wydawał się niewydolny. Dzisiaj to powiedzenie znajduje nowe zastosowanie w dniach żałoby narodowej. Takiego bombardowania jakie przechodzą właśnie wszelkiego rodzaju wielkopowierzchniowe lokale socjalne nie było w tym kraju od czasu popisów Luftwaffe.
Cynik ocynkowany
Pewnego dnia Aleksander Wielki spotkał Diogenesa. Wódz zaproponował filozofowi, że spełni każde jego życzenie, a rzeczy w zasięgu największego władcy ówczesnego świata było sporo. – Odsłoń mi słońce – miał powiedzieć cynik, który wypoczywał właśnie leżąc na miękkiej zielonej trawie. Było to ponoć jedyne czyste miejsce w śmieciowym barłogu pod murami miasta. Dzisiaj, pod pojęciem cynik kryje się osoba, która za nic ma wszelkie świętości. Do rynsztoka sprowadza rzeczy ważne dla danej grupy społecznej, a szanowane instytucje to dla cynika obiekty niewybrednych szyderstw i drwin.
Prima Aprilis rulez!
Prezydent Łomży zachęcający do zakupów w Zambrowie, piłkarze lokalnego klubu przegrywający do zera, a wyniki bardziej przypominające hokejowe rozgrywki Nowej Zelandii z Finami, kryzys finansowy będący coraz częściej wymówką do zwolnień i ograniczeń wypłat – jeżeli jeszcze niedawno, ktoś odważyłby się na takie przepowiednie naraziłby się na propozycje odesłania na oddział leczenia zamkniętego. Rzeczywistość przynosi jednak czasami niesamowite scenariusze, a nam nie pozostaje nic innego jak przyjąć je do wiadomości.
Łomżyński rój
Coraz krótsze robią się te wiosenne, zimowe wieczory. W poszukiwaniu jakiejś politologicznej lektury z wątkiem kryminalnym trafiłem na podręcznik: „Jak założyć pasiekę?”. Już sam tytuł brzmi zachęcająco. Na tyle smakowicie, że czasem wygrywa z naukowymi książkami Ryszki czy Tanseja, politycznymi wywodami Łysiaka a przy odrobinie wyobraźni nawet z tyradami mistrza Machiavelliego. Dział rolnictwo jest jednak nieocenionym źródłem inspiracji. Trochę też niedocenionym działem nauki. Gospodarczą odsłoną zajmuje się skutecznie Unia Europejska.
Pogoda od czapy
W roku Pańskim, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, w połowie marca temperatury w regionie dochodziły do szesnastu stopni. To być może lekka przesada. Cięższą jest jednak to co się dzieje w tej chwili. Śnieg, śnieg z deszczem. Zachmurzenie z mniejszymi przejaśnieniami. Na termometrach na minusie. Wiatr wieje z kierunków zmiennych, a i tak zawsze zimny. Na barometrach lodowa czapa. Biometr pogięty. Jakie grzechy narodowe sprawiły, że przyszło nam żyć w takich czasach. Nic nie dają obiecanki, że nie zagłosujemy więcej na Platformę. A może to wina PiS-u, który kiedyś w sejmowej kaplicy modlił się o deszcz?
Oszczędności
Trafiłem niedawno na portal dla smutasów. Na pewno nie jest to najdziwniejsze miejsce w bezkresie wirtualnej rzeczywistości. Ciekawe jednak było to, że nie znalazłem tam ani słowa o Chucku Norrisie, który jak wiadomo jest jedynym człowiekiem, który potrafi zgrać internet na dyskietkę. Nie było też informacji o kryzysie, który jak nikt inny, może zdołować człowieka. No może poza Norrisem. Mistrz zapewne pozwolił kryzysowi działać. A może pozwolił tylko tym, którym na kryzysie zależy? Nie wiadomo. W każdym razie, na rzeczonej stronie nie ma mowy o gospodarczej zapaści świata.
Kurzajka – nierówna walka
Nie zrozumie tego nikt kto nigdy nie miał kurzajki. Małe przezroczyste pęcherzyki, przypominające czasem odciski potrafią dopiec. Fora internetowe aż huczą od zawodzeń cierpiących i strategii zwycięzców. Kurzajki nie można pomylić z kłykciną kolczystą. To znaczy, pomylić można, ale nie warto. Są tego jakieś zgoła inne sposoby leczenia. Jedno na drugie nie skutkuje, i odwrotnie też. W ogóle sposobów na pozbycie się kurzajki jest mnóstwo. Wszystkie nieskuteczne. Próbować nie zaszkodzi.
Oryginalna Łomża
W czasach kryzysu inicjatywy są w cenie. Dobry pomysł na biznes pomoże przetrwać skutki recesji. Naprawdę dobry pomysł może nawet doprowadzić do rozwoju przedsięwzięcia. W mętnej wodzie, i pies kota wyłomota za kasę – jak mawiali starożytni członkowie rad nadzorczych. Na wszystkim można zarobić. Są na świecie przykłady na doskonały biznes w postaci produkcji piłeczek na anteny samochodowe, breloczków na sznurowadła czy młynków do mielonej kawy. Ponoć fusy z naparu są doskonałym nawozem, a na tym można dużo zarobić.
Koniec poboru
Tato, pokaż jak biegają słoniki!- Ale już pokazywałem ci dzisiaj trzy razy...- Tato, ale ja chcę jeszcze raz... -No dobrze, ale to już ostatni. Pluton! Maski przeciwgazowe włóż! Jeszcze dwa okrążenia! Załóżmy, że pluton składał się z żołnierzy z poboru, i już możemy powiedzieć, że historia odeszła do lamusa razem z powszechnym obowiązkiem służby wojskowej. Zniesiono to, co przez lata było jak wierzba, mały Fiat i butelka samogonu, nieodłącznym elementem kulturowego krajobrazu w Polsce. Powstały setki piosenek, ułożono tysiące dowcipów, wysłuchano dziesiątki tysięcy opowieści jak to było w wojsku. Chłopak po wojsku mógł się żenić. Stawał się bowiem odpowiedzialny, zaradny i nade wszystko odpowiednio przygotowany do prowadzenia dalszych działań wojennych.
Kryzys bez szans
Wszystko się jakoś zaczęło i trwa po dziś dzień. Kryzys szaleje. Ma głęboko wszystkie konwenanse, jak nie przymierzając Czesław Mozil. Niszczy związki partnerskie małych i dużych firm. Wchodzi z butami w plany i depcze zamierzenia. Likwiduje firmy i poniewiera ich zarządy. Jak długo jeszcze! – szlocha w rozpaczy kadra kierownicza. Z pomocą przyszedł dziennik Fakt, nie kierowany wcale do kadry kierowniczej i spytał wróżki. Żeby nie było, że tylko z jednego źródła korzystają i nie weryfikują wniosków, spytał aż dwie wróżki – jak potoczą się losy kryzysu finansowego, i kiedy ma szansę się skończyć.
Czas na termin
Słyszałem kiedyś taką anegdotę. Jakby to było fajnie gdyby czas działał w odwrotną stronę. Przynoszą cię w ciepłym posłaniu i od razu trafiasz na imprezę. Tam rodzina, znajomi, przyjaciele. Żyjesz sobie spokojnie na emeryturze, czyli zaczynasz od dobrego wypoczynku. Dostajesz sporą odprawę i zaczynasz robotę na państwowej posadzie lub innej instytucji mniej lub bardziej zorganizowanej. Nawet jeżeli nie masz szczęścia, to po emerytalnym wypoczynku podołasz każdej pracy, bo stajesz się coraz młodszy. Pracujesz i poznajesz uroki życia. Zaczynasz używać go coraz więcej. Coraz częściej chodzisz na imprezy, intensyfikujesz swe kontakty z płcią przeciwną co wydatnie wpływa na poprawę twojego samopoczucia. Jak już masz wszystko opanowane trafiasz na studia. Tam jeszcze mocniej kontaktujesz, a imprez coraz więcej. Potem idziesz do szkoły. Ogólnie rzecz biorąc coraz mniej wymagań, coraz więcej czasu na zabawę. Pod koniec, przez dziewięć miesięcy wsłuchujesz się w uspokajający rytm bicia serca. Twoje życie kończy się, górnolotnie mówiąc uniesieniem. Nie twoim wprawdzie, ale odchodzisz w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Spirytus movens
Gdy ceny spadają, ludzie piją więcej, a gdy ceny wzrastają, ludzie piją mniej - to wniosek z analizy danych z ponad setki różnych badań nad zależnością między ceną alkoholu, a jego spożyciem. Coś nieprawdopodobnego! Jak oni do tego doszli? Nie ważne jacy są ci oni, bo w dobie kryzysu każdy orze jak może.
Wolna erekcja
Krzywdę uczynili w domu naszym twórcy Rzeczypospolitej. Do takiego wniosku mógł dojść każdy kto bardziej wnikliwie przyglądał się koronacji Baracka na prezydenta Obamę. Uroczystości oglądało ponoć trzy miliardy ludzi. Biorąc pod uwagę stopień rozplotkowania społeczeństw, świadomość o samej uroczystości ma co najmniej cztery razy tyle osób.
Spychologia stosowana
Znaleźć kozła ofiarnego, by w „spokoju dożyć końca tej wojny” jest coraz częściej stosowaną strategią współczesnego świata. Unia Europejska, oprócz mniej lub bardziej dostępnych funduszy, zagwarantowała nam też i tę możliwość. Co złego to nie my. To oni. Onych znajdujemy w tym przypadku w tonach megabajtów ustaw, dezyderat, dekretów i postanowień. Wymagania siły zwierzchniej są droższe od pieniędzy i niezadowolenia społecznego jakie ze sobą niosą. Dostosowanie czegokolwiek do kogokolwiek niezależnie od potrzeb, wymaga sporo pozwoleń i pieniędzy. Drenujący ma jednak mocne alibi. Tak działo i dzieje się w wielu przypadkach. Od konieczności dostosowywania chlewa do wymogów międzynarodowych, przez wymianę dowodów osobistych, do sposobu kiszenia ogórków i w wielu innych, wydawałoby się prostych czynnościach.
Przyszłość
Zima nas zaskoczyła. Wszyscy podnieśli larum. Okazało się, że do mrozu nie byliśmy przygotowani. Karmione obrazkową papką z ekranów telewizorów i gazetowych szpalt pokolenie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych myślało, że zima to nowa odmiana lateksowych fabrykatów z wypustkami. Cóż, nigdy nie doświadczyli zimy stulecia. Tylko czekać na pierwsze palmowe nasadzenia. Niestety, wystarczył tydzień, by wywrócić teorię.