Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 01 listopada 2024 napisz DONOS@

Poszukiwacze zaginionej barki

Po publikacji na temat burty z drewnianej łodzi o długości ponad 6 metrów, jaką znaleźli w nurcie i brzegu nad Narwią ratownicy WOPR, opinie Czytelniczek i Czytelników są podzielone. Jedni – jak Jerzy Wnorowski – są przekonani, że kule armatnie, znajdowane na dnie rzeki od dziesiątków lat za nowym mostem, pochodzą z czasów Potopu Szwedzkiego 1655 – 1660 r. Drudzy – jak płk Ludwik Zalewski – że to niemożliwe, bo są to kule z okresu ucieczki Rosjan między 18. a 20. maja 1831 r., natomiast burta w ogóle nie musi być z Powstania Listopadowego. Trzeci – jak Sławomir Zgrzywa – zastanawia się, czy w miejscu znajdowania kul stał most, czy może był magazyn broni i amunicji.

- Na razie mamy zbyt mało danych, żeby można było coś pewnego wyrokować o wieku burty łodzi czy barki przeprawowej – komentuje historyk Sławomir Zgrzywa. - Badania dendrochronologiczne wieku drewna pozwolą wykazać z dość dużą dokładnością, czy znaleziona w czerwcu burta barki w Narwi pochodzi z XIX wieku - Powstania, XVIII wieku – czasów wojny północnej czy XVII wieku – okresu potopu szwedzkiego... W XVI w. przez Łomżę poważne wojny raczej się nie przetaczały. 

 

Muzeum w Łomży nie chce burty łodzi / barki 

Wysłaliśmy z redakcji zapytania do Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków o znalezioną w Narwi burtę łodzi. Joanna Tyszka z WUOZ w Białymstoku odpisała nam, że: „według znalazcy odkryto część burty łodzi. Aby uzyskać więcej informacji na temat tego przedmiotu, w tym datę jego pochodzenia, musimy poczekać na wyniki stosownych badań. W przypadku tego typu odkryć przekazywane są one w depozyt lub w trwałe posiadanie do instytucji, które ustawowo zajmują się przechowywaniem i konserwacją zbiorów (np. muzea)”. „Koszty wspomnianej konserwacji ponosi instytucja, której odkryty przedmiot został przekazany. W poprzednich analogicznych sytuacjach odkrytymi obiektami zajmowało się Muzeum Podlaskie w Białymstoku. W tym przypadku jednak nie jest jeszcze to ustalone”. Joanna Tyszka z WUOZ zaznacza, że „archeolodzy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Białymstoku dokonują jedynie oględzin odkrytego przedmiotu”. Nic zatem dziwnego, że łomżyńskie Muzeum nie rwie się do przyjęcia znaleziska z drewna, które nie wiadomo, ile lat przeleżało w wodzie i które może po wyjęciu i wyschnięciu rozsypać się w proch. Dlatego płk. Ludwik Zalewski z Muzeum Fort w Piątnicy trzyma sabot drewniany w słoiku z wodą.

Kule z Narwi są Szwedów czy Rosjan...?

83-letni Jerzy Wnorowski wspomina, że w latach 50. XX wieku chłopcy wydobywali z dna Narwi kule armatnie (metalowe - nie kamienne), większe od dużej pomarańczy, jak kule do rzutów w LA. Działo się to w okolicy nowego mostu: w XIX w. był drewniany - za Rosjan, którzy zniszczyli go w 1915 r. Niemcy postawili szybko most żelazny na podporach z betonu, uszkodzony przez polskich żołnierzy we wrześniu 1939 r. Niemcy w mig naprawili most, który służył do września 1944, a gdy uciekali przed Armią Czerwoną, wysadzili go w powietrze. Tuż obok w latach 50. ponownie stanął most drewniany, rozebrany w latach 70. W latach 1998 / 1999 r. na filarach mostu żelaznego stanął obecny nowy most, któremu z inicjatywy malarza i scenografa TLiA Przemysława Karwowskiego (1957 – 2023) nadano w 2008 r. patrona - Majora „Hubala”, spieszącego we wrześniu 1939 r. z 200-osobowym oddziałem konnym na pomoc walczącej Warszawie. Przez stulecia była niejedna okazja, żeby kule wpadały lub były wrzucane do rzeki. Jerzy Wnorowski powtarza, że o kulach armatnich z Narwi wszyscy w Łomży mówili, że są szwedzkie, choć niewykluczone, że chodziło o inne wojny, niż słynny potop, np. w XVIII w. Kule były przekazywane – jak opowiada – „panom do Warszawy” przez przewoźnika łodzią na drugą stronę Narwi Rogińskiego. Może i do Muzeum...? Konserwator zabytków Przemysław Adamowski potwierdza, że kilka lat temu oczyścił jedną kulę z tzw. sabotem drewnianym: krótkim, dębowym wałkiem, który oddzielał woreczek z prochem na dnie lufy od kuli wielkości pomarańczy, przymocowanej dwiema blaszkami. Historyk Adam Sokołowski w MP-M w Łomży odnalazł kulę, przekazaną przez Grupę Poszukiwawczo-Ratowniczą Scubamaniak w 2016 r.

„Rosjanie spalili po drodze dwa mosty” w 1831 r. 

Jerzy Wnorowski przypomina, że Narew zawsze meandrowała i w jego młodości miała za obecnym nowym mostem wyspę, którą dookoła można było opłynąć. W pobliżu w dnie i na brzegu pozostały bale z czarnego drewna / dębu?, do których chłopcy zaczepiali liny i łańcuchy, a przewoźnik końmi wyciągał i sprzedawał stolarzom na meble. Czy mogą to być pozostałości wcześniejszych przepraw przez rzekę w XVI wieku, XVII w. lub XVIII w.? A może to ten most z okresu zaboru rosyjskiego?

Danuta Bzura w monografii „Łomża na przestrzeni dziejów” pod red. prof. Krzysztofa Sychowicza (2018), pisze, że wieści o wybuchu powstania listopadowego dotarły do Łomży 5. grudnia 1830 r., gdy przybyli z Warszawy szlachcic Rowicki  z Kupisk i student Doliwa z urzędową proklamacją, odczytaną licznie zgromadzonym na rynku mieszczanom. Wojska polskie wkroczyły do Łomży 20. maja 1831 r. Archiwistka Bzura podaje, że „wycofujący się Rosjanie spalili po drodze dwa mosty i magazyny żywnościowe, zabierając większość zgromadzonych w nich zapasów”. Spalili także dużo budynków, np., synagogę. Rosjanie zostawili w lazarecie ponad 1000 rannych i chorych, zabierając personel lekarski. Gen. Ignacy Prądzyński wspominał wtedy wizytę w Łomży, że zastali „mnóstwo bagażów rosyjskich, co musiały pozostać dla braku koni”. „Broń i ładowanie tych ostatnich było szacownym nabytkiem, które nie omieszkano rozdać naszym półkom, przez co w głównej armii zniknęły już kosy”. 24 maja umocnienia Łomży wizytował naczelny wódz generał Jan Skrzynecki. - Zakończona klęską bitwą pod Ostrołęką 26. maja była początkiem upadku powstania – pisze Pani Bzura. Wojska polskie opuściły okolice Łomży 27. maja, a ponownie wkroczyły wojska rosyjskie.

Ludzie wrzucali na wóz kule z rzeki

Pułkownik Ludwik Zalewski jest przekonany, że spalenie mostów (gdziekolwiek by były) mogłoby odbyć się dopiero po przejściu żołnierzy. Nikt w takiej panice nie zajmowałby się przeładowaniem amunicji na barki przeprawowe, kiedy – jak twierdzi płk. Zalewski – Rosjanie z wozów na moście zrzucali do rzeki beczki z kulami, ze względu na ogromny ciężar – kule ważą po kilka kilogramów, a kartacze bywają jeszcze cięższe: w puszce znajduje się po kilkanaście, kilkadziesiąt kulek. Wśród niezapisanych wspomnień łomżyniaków jest i taka scena powojenna, być może, z lat 50. lub raczej 60., że przy ruinach po żelaznym moście (wysadzonym w 1944 r.) Szmaciarzowi ludzie wrzucali na wóz kule, odnalezione w rzece. Podczas suszy w 2015 r. i 2016 r. również znajdowano kule na dnie.

Przy okazji znalezienia 21. czerwca 2024 r. burty, płk. Zalewski zmienia informację, jaką podaliśmy 19. kwietnia 2007 r. w relacji 4lomza z Muzeum Fortecznego (otwartego w maju 2004 r. w schronie pogotowia bojowego Fortu III w Piątnicy): wydobyte z dna Narwi kule były Rosjan, nie Szwedów.     

 

Mirosław R. Derewońko

tel. red. 696 145 146 

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę