Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@

Radosna zabawa babciów i dziadków z wnuczkami

Przepis na 2-godzinny, udany festyn jest prosty: dobra pogoda, pomysły na zabawy, muzyka, gitara i natchniony konferansjer z poczuciem humoru, kilkunastu wolontariuszy, chcących radością życia i watą cukrową dzielić się z dziećmi i seniorami. Patent na festyn sprawdza się w ogrodach biskupich co roku 26. lipca i przynosi owoce: rodzinną radość, poczucie więzi, integrację społeczności Miasta Łomża i Kościoła. Do organizacji wesołego czasu wakacyjnego nie potrzebują projektu unijnego na dziesiątki tysięcy euro i dziesiątków tysięcy złotych z osiedlowego budżetu obywatelskiego Łomży.

Wystarczył pomysł na spotkanie międzypokoleniowe i ludzie, którzy umieją cieszyć się spędzaniem czasu na zabawach z maluchami, nastolatkami, dorosłymi i seniorami. Różnokolorowe baloniki na pałacu biskupim i w rękach dzieci przydały festynowi w piątek optymizmu w promieniach słońca. Organizację zabawy na imieniny babci Jezusa św. Anny i dziadka św. Joachima zainicjował biskup Stanisław Stefanek (1936 – 2020). Tradycję spotkań 26. lipca w ogrodach biskupich kontynuuje bp Janusz Stepnowski, który 11. lipca skończył 66 lat. Powitał uczestniczki i uczestników, których od godz. 10. do 12. przewinęło się kilkuset. Życzył każdemu dobrej zabawy. Biskup Janusz przybliżył też znaczenie pokolenia seniorów dla prawidłowego funkcjonowania rodziny. Babcie i dziadkowie pielęgnują pamięć historyczną rodzinną, lokalną, regionalną. W rozmowach z wnukami opowiadają skomplikowane dzieje Łomży i Ojczyzny, szczęśliwe i smutne. Zabierają na spacer, opisując mijane miejsca i ucząc ważnych dat, wydarzeń i postaci. Swoją patriotyczną tożsamość, miłość i szacunek pragną przekazać najmłodszemu pokoleniu. To babcie i dziadkowie uczą wnuki modlitwy i polskich pieśni religijnych i narodowych, na co rodzicom brakuje czasu, chęci lub cierpliwości. Ksiądz Jacek Kotowski widzi walory psychologiczne integracji przez zabawę: w roześmianych oczach wnuków babcie i dziadkowie dostrzegają, że ich życie miało sens, bo doświadczają cudu istnienia. W linkach pod naszą relacją Czytelniczki i Czytelnicy znajdą na zdjęciach twarze sprzed kilku i kilkunastu lat. 

Rosół od babci, cukierki od dziadka
Jadwiga i Paweł Kołakowscy mają troje kochanych wnuków: dwójka spędza wakacje w Gdańsku,  zaś 9-letni Franciszek przybył do ogrodów biskupich. Babcia Jadwiga uważa, że jej główne zadanie to pełnić z dziadkiem wobec wnuków rolę wychowawczą i opiekuńczą. Największą satysfakcję ma z osiągnięć pociech, choćby postępów najmniejszych, na miarę dziecięcą. Oboje cieszą się z laurek.

Dawid Kaczyński ma 15 lat i z zapałem pomaga tacie przy kręceniu waty cukrowej, po którą ciągle ustawia się kolejka. Chłopiec uważa że ma bardzo dobrych dziadków: babcia ugotuje pyszny rosół, natomiast dziadek ma zawsze cukierki. Oboje są dla wnuczka mili i potrafią pomóc mu w lekcjach.

Ksiądz Łukasz Brzostowski to wyróżniający się i ulubiony uczeń w Szkole Podstawowej nr 10 im. Jana Pawła II przez 6 lat i Gimnazjum Publicznym nr 2 w tym samym budynku z innym wejściem przez 3 lata. Kiedy wraca myślami do lat uczniowskich, wspomina babcię Janinę i dziadka Edwarda (lat 83). Byli bliscy, towarzyszyli w rozwoju, pomocni. Babcia pracowała na poczcie przy okienku. Gdy dowiedziała się, że Łukasz planuje studiować w seminarium, zadała mu pytanie: - A co będzie jak nie skończysz...? Gdy ukończył WSD, stwierdziła, że teraz może spokojnie umierać. To właśnie wnuk pochował własną babcię, odprawiając dla niej mszę żałobną. Ks. Łukasz dziadków ze strony taty pamięta słabiej. Jako 5-latek odbierał Wiesławę i Wiesława jako surowych, wymagających, ale dopiero z czasem zrozumiał, że jego dziadkowie byli dotknięci przytłaczającą chorobą, cierpieniem.

Czyja jest babcia? Moja!
Wokół skweru przed gankiem pałacu tańczą dzieci. Ksiądz Grzegorz Kierski to dusza muzycznego, rozśpiewanego i klaszczącego towarzystwa. W ogrodzie przy ulicy Giełczyńskiej jest zielono, cień pada spod wysokich drzew na trawę, gdzie rozstawiono dziesiątki leżaków. Chłopcy uganiają się za piłką, a dziewczynki z misek i wiaderek łowią na sznurek między dwoma patykami trochę mydliny, żeby nabrać w nią powietrza i stworzyć bańki migające tęczowo, a czasami wielkie banie mydlane. Ks. Grzegorz dobrze wspomina dziadka ze strony mamy Marii, obecnej na festynie. Dziadek dożył 94 lat: był zdolnym stolarzem majsterkowiczem, po którym wnuk odziedziczył talenty umiejętności technicznych, a po tacie muzyku z orkiestry – artystycznych. Niestety, dziadków ze strony taty nie znał - zmarli zbyt wcześnie...

Barbara Bagińska z Dwornej ma pięcioro wnuków. Na zabawy w dniu imienin babci Jezusa przyszła z Karmen trzyletnią i Jakubem siedmioletnim. Za największą radość w życiu uważa chwile, kiedy wnuki ciągną ją między sobą, chcąc w ten sposób udowodnić: czyja jest babcia? - Babcia jest moja, a nie, bo jest moja! - śmieje się Pani Barbara. Niedługo babcia Barbara z dziadkiem Tadeuszem będą świętować 50 lat miłości, małżeństwa i rodziny. Złote gody wierności. 

Więcej cierpliwości dla wnuków niż dla synów
Dzieci z seniorami siłowały się chóralnie na głosy, kto głośniej mówi, oraz przy przeciąganiu liny, co okazało się hitem spotkania, wywołując mnóstwo śmiechu, autentycznych emocji, uradowania. Tradycyjnie, gości częstowano pączkami i wodą mineralną. Ks. Jacek i bp Janusz rozdawali folder z orędziem papieża Franciszka na IV Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych - 28. lipca 2024 r. 

Marek Brzozowski z małżonką Teresą mają 2 synów i czworo wnuków: Zuzię i Wojtka oraz Anię i Tomka. - Być babcią i dziadkiem to przywilej, a mamą i tatą to codzienny obowiązek - uśmiecha się Pan Marek. Jego zdaniem, rodzice są od wychowywania, dziadkowie od rozpieszczania. Dostrzega, że ma dla wnuków więcej cierpliwości, niż kiedyś dla synów. - Małe dzieci absorbują, pochłaniając  mnóstwo czasu i energii, za to odwzajemniają się piękną miłością – ocenia dziadek Marek.

Babcia Hanka Gałązka ma siedmioro wnucząt. Na festynie pojawiła się z 10-letnim Józefem i ośmioletnim Henrykiem. O zaproszeniu biskupa Janusza usłyszeli od księdza w kościele Bożego Ciała w Łomży. Józef tłumaczy, że wakacje tutaj spędzone są pod kilkoma względami lepsze niż w Warszawie, skąd przyjechał: babcia proponuje lepsze, przez siebie przygotowywane jedzenie, a zabawa na podwórku przy domu jest zawsze ciekawsza niż na placu zabaw. - Co roku czekam na wakacje. Mam nadzieję, że przyjadą moje wnuki – mówi Pani Hanka. - Lubię z nimi spędzać razem czas. Czuję się młodsza.

Mirosław R. Derewońko
tel. red.  696 145 146

 

Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:
Foto:

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę