Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 02 kwietnia 2025 napisz DONOS@

Kto odnajdzie sakiewkę świętego Wawrzyńca?

W Starej Łomży nad Narwią od tysiąca lat milczy Wzgórze Świętego Wawrzyńca. Na szczęście, w tym roku w Nowej Łomży na skarpie Czytelniczka miała cudowne objawienia. Przed naradą 18 Mędrców na Starym Rynku ujrzała świętego Hiszpana z III wieku, co może zostać patronem Łomży. - Dawno to mu się należało. I tak długo czekał – mówi Pani Krysia. Kiedy pytamy, dlaczego?, robi wielkie oczy jak jantary za nieuctwo. – Bo tutaj był! I nauczał! – wyjaśnia oświecona łomżynianka. - Widziałam w muzeum figurę metrową z czytelną dalmatyką i tonsurą. Czekała w kapliczce ceglanej z XVIII w.

Przekonanie łomżynianki podziela wielu mieszkańców Starej i Nowej Łomży. Mało kto odróżnia w XXI wieku świętego Wawrzyńca od świętego Brunona. Ani jeden, ani drugi w nowoczesnej epoce nie jest postacią ludziom do szczęścia potrzebną. - Nikt nikomu w mieście nie zabrania się modlić, to po co ta cała heca ze świętym patronem...? - zastanawia się taksówkarz z największej korporacji. Zamyślony pasażer zastanawia się nad słowami kierowcy. W głowie rodzi się myśl, że argumentem okazała się niska cena: łatwiej coś wymyślić i zbudować dookoła tego słowną, legendarną  historię, która niewiele kosztuje, niż zaproponować działanie materialne, finansowane z funduszy unijnych, Niemców, Norwegów, Holendrów czy Szwajcarów. Czy może to być eksportowy obrazek święty...?

Wzgórze obrosło legendą i siatkami ogrodzeń

Mieszkańcy Łomży to do dzisiaj nie wiedzieli, że św. Wawrzyniec jednak cudownie ocalał, pomimo że był na ruszcie prawie spalony, gdy rozmawiał z oprawcami, a obracany jak na grillu. Rzymskim żołdakom zostawił tylko zwęglone, bezcielesne wspomnienie, uwiecznione przez średniowiecznych hagiografów. W zaświatach spotkał obrotnego Niemca, zaprzyjaźnionego rodzinnie z cesarzem, co pragnął władać całą Europą. I tak otto połączyły się w mig dwa święte losy nad Narwią: hiszpański temperament, niemiecka precyzja, włoski makaron, słowiańska bylejakość. Nawet pierwszy kościół na Mazowszu, ten na wzgórzu Sanctusa Laurentego w Starej Łomży, co byłby dziś dwa razy starszy od Katedry, nie przetrwał w ogóle. Nawet na zdjęciach cyfrowych i w dyskach komputerów go nie ma, a co dopiero w kronikach, i to sprzed tysiąca lat. Jakby zapadł się pod ziemię, na której dopiero w XIV wieku (czyli 400 lat później) postawiono świątynkę. Ślady budowli odkrył archeolog słynny jak Nadnarwiański Indiana Jones. Na początku III tysiąclecia zaczął przekopywać piaski wzgórza, co obrosło legendą i siatkami ogrodzeń prywatnych właścicieli działek, nieczułych na sacrum. Cóż, przyznajmy po ćwierć wieku, że ranga odkrycia Indiany była piorunująca tylko dla niego. Znikomy efekt badawczy sprawił, że inni archeolodzy nie rzucili się na wzgórze, żeby eksplorować tajemnice Prasłowian. Pewnie więcej osób ujrzało figurę patrona parafii znad rzeki w muzeum, z wypisanym duchowym spokojem na obliczu z drewna, niż czytało raport archeologiczny, o ile powstał. Nie ma co wątpić w patriotyzm mieszańców tych ziem. Odkryto sensację - ślady turów, słoniów, mamutów, dinozaura. Tradycja mówi, że Flintstonowie w 1963 r. przyjęli gościnnie świętego w swej karczmie.

Co i rusz w okolicy znajdowane są skarby

Skoro stąpali po wzgórzach święty Wawrzyniec – jak wierzy Czytelniczka, albo święty Brunon, jak może wierzą Mędrcy ze Starego Rynku, uwiarygodnieni przez 1 600 prawdopodobnie piśmiennych ludzi, składających podpisy pod pismem, żeby Łomża miała wreszcie patrona, to w jakim nauczali języku? - Oczywiście, że po polsku – zżyma się kobieta, wierząc, że przed tysiącem lat polszczyzna istniała, pomimo, że nie ma na to żadnego materialnego dowodu, żadnej wspominki w najstarszych źródłach – oczywiście, zagranicznych, choćby w uniwersalnej wówczas łacinie. Co i rusz w okolicy znajdowane są skarby, m.in., z monetami, dlatego możemy być pewni, że znajdzie się sakiewka św. Wawrzyńca, a przynajmniej św. Brunona. W przeddzień napisania naszego wzniosłego świadectwa poznaliśmy przekaz dotąd nikomu nieznany, acz niebudzący powagi, że w okolicy Wizny pozostały ślady, kiedy św. Wawrzyniec końmi ze szczerozłotymi podkowami zawracał po wielokroć, pragnąc, aby i ziemie tamtejsze również zostały przebadane, tylko porządniej, żeby odkryć najświętszy grób.

W przededniu odkrycia sakiewki, zrodzi się pytanie: po co umęczony Hiszpan przybył nad Narew i  nie pomylił wzgórza, na które po 700 latach miał trafić wykończony poszukiwaniami niewiernych pogan do nawrócenia Niemiec, i to bez GPS? Odpowiedź jest prosta: żeby zostać patronem Łomży.

 

Mirosław R. Derewońko

tel. red.  696 145 146

240729013428.gif

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę