Trzy stany skupienia ludzkiej kondycji
Natalia Kulka, Beata Sosnowska i Elwira Sztetner zaprezentowały w Galerii Sztuki Współczesnej swe najnowsze prace. Wystawa „Imaginaria, czyli trzy stany skupienia” przedstawia trzy bardzo odmienne instalacje, ukazujące różne wymiary skupienia: od momentu narodzin, poprzez okres dzieciństwa, aż do duchowo-kulturalnego. Inicjatorką tego projektu jest pochodząca z Łomży ilustratorka i graficzka Natalia Kulka, absolwentka Liceum Plastycznego im. Wojciecha Kossaka oraz krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Miłośnicy sztuki wchodzący do Galerii Sztuki Współczesnej w słoneczne, sobotnie popołudnie przeżywali nie lada zaskoczenie, gdyż w obu salach wystawowych zastawali... puste ściany.
Taki był jednak zamysł autorek wystawy i w większym pomieszczeniu znalazły się instalacje
Beaty Sosnowskiej i Elwiry Sztetner, zaś w kolejnym projekt „Muzeum” Natalii Kulki: część rysunków została celowo skupiona w jednym rogu sali, zaś w drugim jej końcu wyeksponowano tylko jedną, niewielką pracę, dodatkowo jeszcze oddzieloną od zwiedzających.
– Wędrowanie po muzeach i rysowanie różnych dzieł jest moją ulubioną rozrywką – mówi Natalia Kulka. – Towarzyszy temu często rozpacz, bo w natłoku tych wszystkich arcydzieł nie jestem w stanie skonsumować tego wszystkiego co widzę. Każda z moich prac to prowadzenie konwersacji z przedstawieniem, które traktuję poniekąd jak martwą naturę. Całość natomiast jest także próbą stworzenia własnej wersji muzealnej instytucji, moją na nią odpowiedzią, grą z wystawienniczą konwencją, moją prywatną, peryferyjną kolekcją.
Poprzez taką właśnie prezentację swych rysunków artystka stara się sprowokować oglądających do wyciągnięcia wniosku, co jest naprawdę cenne w muzealnych zbiorach: to, co ginie w natłoku umieszczonych tuż obok, często równie wspaniałych prac, czy też dzieło wybrane spośród wielu innych obiektów i odpowiednio wyeksponowane, czym zwraca na siebie uwagę.
Graficzka, malarka i ilustratorka Beata Sosnowska w zainspirowanej „Alicją w krainie czarów” Lewisa Carrolla instalacji„Alicje” cofa się do czasów swego dzieciństwa, co dodatkowo akcentuje wykorzystanie jej sukienki, którą ma na sobie na zdjęciu wykonanym gdy liczyła dwa lata, będącym centralnym punktem tej kompozycji.
– Moja praca nawiązuje do doświadczeń z dzieciństwa – mówi Beata Sosnowska. – Zazwyczaj kojarzy się ono z czymś wyidealizowanym, pięknym, lepszym, a często zapominamy, że dzieciństwo to też ból i traumy, które powielamy potem w życiu dorosłym. O tym też jest moja praca: o pewnej pułapce wyobraźni, sztuczności idealizowania, upiększania, poszukiwaniu siebie. Stworzyłam obiekt, który jest czarodziejskim ogrodem Alicji, gdzie porastają go sztuczne mchy, plastikowa trawa, sztuczne kwiaty i koniczyna. Po środku ogrodu, który zamknęłam w kształcie koła ustawiłam na przeciwko siebie dwa lustra. Odbija się w nich, ustawiona pomiędzy nimi fotografia dwuletniej dziewczynki. Tą dziewczynka jestem ja sama. Zdjęcie sylwetki jest obustronne, zaś odbicie w lustrach odbijaniem dziewczynki do nieskończoności.
Z kolei Elwira Sztetner, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, w swej instalacji „Populacja” wraca do początków biologicznego istnienia, konkretnie do momentu narodzin, wykorzystując szpitalny stolik, symbolizujące szpitalny inkubator bańki i zdjęcia dzieci.
– Nad „Populacją” pracuję już dwa lata – mówi Elwira Sztetner. – Tworzy ją wciąż rozrastająca się kolekcja główek – portretów noworodków publikowanych co tydzień w jednej z lokalnych gazet. Portrety te są bardzo małe, mierzą nie więcej niż 2 centymetry. Mam już ich naprawdę dużo, tak dużo, że mogę z nich tworzyć efemeryczne rzeźby – papierowe bryłki, ciałka o prostej budowie, rozrastające się tkanki i kolonie. Ta praca powstała spontanicznie i można ją interpretować różnorodnie. Chodzi tu o wzrost naszej populacji, o to, jak nią manipulujemy, a z drugiej strony wydaje mi się, że udało się też zawrzeć w niej informację, że nasza ekspansja jest taka ogromna.
– Jestem bardzo zadowolona z tej wystawy – ocenia kierownik galerii Karolina Skłodowska. – Przyzwyczaiłam już widzów, że zwykle mamy grzecznie rozwieszone na ścianach obrazy, albo stoją rzeźby, są rysunki, grafiki. Tym razem zależało nam na ukazaniu, że sztuka wciąż się rozwija, a artyści starają się realizować swoje wizje, pokazywać to, na czym im zależy i chcą, żeby nam również się to udzieliło.
Wojciech Chamryk