„Wolne media” według łomżyńskiego PiS
W całym kraju w poniedziałek posłowie PiS musieli organizować konferencje prasowe, na których całą winą za piątkowe wydarzenia w Sejmie mieli obarczać opozycję. W Łomży posłowie PiS Bernadeta Krynicka i Lech Kołakowski poszli jeszcze dalej i na konferencję zaprosili tylko reżimowe media, dzięki czemu żadnych trudnych pytań nie było. Gdy dopytujemy dlaczego nas nie zaproszono poseł Kołakowski winę zwala na poseł Krynicką, a ta na swoją pracownicę...
Awantura w Sejmie zaczęła się od piątkowego protestu mediów, które nie godzą się na zapowiadane przez marszałka Marka Kuchcińskiego z PiS ograniczanie możliwości pracy dziennikarzy w Sejmie. Z hasłami „wolne media” do sejmowej walki z PiS tego dnia ruszyła też antyrządowa opozycja, która w jej trakcie zablokowała sejmową mównicę i w efekcie całą salę plenarną. Wówczas posłowie PiS przenieśli się do sali kolumnowej, gdzie jak później ogłosił marszałek Kuchciński, prowadzono dalsze obrady Sejmu i przyjęto budżet i ustawę dezubekizacją. To zdaniem sejmowej opozycji było bezprawne i spowodowało trwającą do dziś serię protestów opozycji na ulicach Warszawy i wielu innych miastach Polski.
Europejskie standardy według PiS?
Nakazane z centrali konferencje prasowe posłów PiS w całym kraju miały dać Polakom inny obraz wydarzeń. I w Łomży do walki z opozycją ramię w ramię zasiedli posłowie Bernadeta Krynicka i Lech Kołakowski. Samo to już jest wydarzeniem nie lada...
Przekonywali m.in., że marszałek Sejmu „podjął działania, które tak naprawdę ułatwią pracę dziennikarzom i wprowadzą europejskie standardy”. To brednie, od których odcinają się już nawet poważniejsi politycy PiS, ale w Łomży nikt o to posłów nie pytał. Na konferencję zaproszono tylko media, które zazwyczaj nie zadają żadnych pytań. Tym razem było podobnie. Posłowie PiS ogłosili co mieli ogłosić i wszyscy sobie poszli...