Modernizację kolei do Łomży planują zacząć za pół roku
Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak ogłosił niedawno, że za niecałe 3 lata dojedziemy pociągiem z Łomży do Warszawy. Sprawdzamy czy zapowiadany termin ma szansę powodzenia.
Ostatni pociąg pasażerski odjechał z łomżyńskiej stacji do Ostrołęki 31 marca 1993 roku o 21:30. Skończyła się dla Łomży wówczas era regularnych połączeń kolejowych. Po tym czasie komunikacja towarowa pojawia się sporadycznie, a pociągi osobowe tylko turystycznie. Linia kolejowa prowadząca ze Śniadowa do Łomży degradowała, a rezerwa kolejowa w mieście stała się atrakcyjnym skrawkiem ziemi pod budownictwo.
Marzenia o regularnym połączeniu kolejowym z resztą kraju odżyły po ogłoszeniu, że jedna z planowanych szprych CPK mogłaby pójść przez Łomżę. Co więcej, miałaby to być kolej dużych prędkości, gdzie pociąg poruszałby się 200-250 km/h, a my do Warszawy dojechalibyśmy w 1 godzinę i 15 minut. Rewelacja. Zlecono wykonanie analiz, ale publikacja wyników opóźniała się na tyle, że zmieniła się ekipa rządząca.
Choć nowa władza nie mówi o zarzuceniu projektu szprych CPK, to realnie widać brak kontynuacji. Mimo, że wybrano wariant inwestorski wspomnianej kolei, to nie pokrywa się z planowaną rewitalizacją linii kolejowej Śniadowo – Łomża. Dopuszczalna prędkość po remoncie do Śniadowa ma wynieść 120 km/h, a CPK miała mieć ponad 200 km/h. Warto przypomnieć, że harmonogram inwestycji poprzedniej władzy dla ludzi z branży był mało realny i często traktowano go jako radosną twórczość polityczną.
Zmieniła się władza i ponownie słyszymy o połączeniu kolejowym Łomży z resztą kraju. Na początku października wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak, który wcześniej pracował przy kolei CPK ogłosił, że w czerwcu 2027 roku powrócą połączenia kolejowe z Warszawy do Łomży.
„Uruchamianie połączeń kolejowych zależy od inicjatywy przewoźników” - tłumaczył 4lomza.pl rzecznik PKP PLK. Połączenia krajowe zamawia minister ds. transportu, a więc skoro połączenia do Łomży ogłaszał wiceminister infrastruktury, to jest nadzieja na ich realizację. Termin uruchomienia kolei, jak się wydaje, nie jest przypadkowy i wiąże się z końcem kadencji i nowymi wyborami w 2027. Po prawie 35 latach otwarcie połączenia kolejowego byłoby z pewnością dużym sukcesem.
Kluczowym odcinkiem do realizacji wspomnianej obietnicy jest linia 49 Śniadowo - Łomża. Ze względu na jej stan, regularna komunikacja kolejowa nie jest możliwa. Dlatego w ramach Kolei +, przy wsparciu samorządu województwa podlaskiego, ma zostać odremontowana. „Przetarg na przebudowę linii 49 Łomża - Śniadowo jest na etapie odpowiedzi na pytania oferentów i nie wybrano jeszcze wykonawcy – pisze Tomasz Łotowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. - Rozpoczęcie prac na linii 49 jest planowane od czerwca 2025 r., a ich zakończenie w 2027 r.”. Po remoncie dopuszczalna prędkość na tym odcinku ma wynieść 120 km/h. Zatem zakończenie remontu tego odcinka wychodzi „na styk”. Oby nie było obsuwy, bo zniweczy sukces w kampanii. A co z innymi odcinkami?
Pociąg z Łomży do Warszawy jechałby przez Śniadowo, Ostrołękę, Wyszków i Tłuszcz. Choć na pozostałych odcinkach ciągle odbywa się ruch kolejowy, to one też wymagają remontów. Najlepsza sytuacja jest na odcinku Tłuszcz - Warszawa, gdzie biegnie wyremontowany odcinek Rail Baltica. Tu pociąg osobowy jadący z Łomży będzie mógł rozwinąć maksymalną prędkość. Choć linia kolejowa z Tłuszcza do Ostrołęki jest zelektryfikowana, to konieczne są remonty. „Inwestycja na odcinku Tłuszcz – Ostrołęka jest na etapie studialnym. Modernizacja tej linii będzie uzależniona m.in. od dostępności środków finansowych” - pisze Łotowski z PKP PLK. Odcinek ten możemy podzielić jest na dwie części. Tłuszcz – Wyszków, jak można wyczytać w mediach, jest w gorszej sytuacji z obniżoną do 80 km/h prędkością przejazdową. Między Wyszkowem a Ostrołęką jest nieco lepiej i można jechać 100 km/h. Między Ostrołęką a Śniadowem również jeździ pociąg, choć z prędkością 60-80 km/h.
Jeśli rewitalizację torowiska Śniadowo – Łomża udałoby się zakończyć w planowanym 2027 roku, połączenie można byłoby uruchomić nawet bez remontów pozostałych linii. Z zapowiedzi wiceministra wynika, że czas dojazdu miałby wynieść 1 godz. i 50 min. Jeśli pociąg nie będzie się za często zatrzymywał, wydaje się realny.
Co do połączenia Łomży z Mazurami, czyli budowę linii kolejowej dalej na północ, to raczej „pieśń odległej przyszłości”. Co prawda trwają analizy, ale w ciągu najbliższych 20 lat trudno spodziewać się tu takiej inwestycji. Chyba że będzie ona niezbędna z punktu widzenia obronności kraju, bo ta optyka może wiele przyspieszyć.