Rowerowa łamigłówka czeka na wybawcę
W środę, 20. listopada 2024 r., mija termin zgłaszania uwag do koncepcji tras rowerowych i stanu traktów, po jakich jeżdżą tysiące rowerzystek i rowerzystów. Władze Miasta Łomża też zauważyły wreszcie, że dla bezpieczeństwa poruszania się kierujących rowerami i hulajnogami, przechodniów i kierowców coś z tym labiryntem, splątanym jak węzeł gordyjski, trzeba zrobić. Prezentujemy głos Grzegorza Maculewicza, Czytelnika Portalu Regionalnego 4lomza.pl, zachęcając do wypowiedzi w ankiecie o miejscach w Łomży trudnych i niebezpiecznych dla rowerzystów. Autorzy koncepcji tras rowerowych pod kierunkiem inż. Marka Zamana do końca roku planują przygotować opracowanie.
8. listopada w ratuszu odbywało się spotkanie konsultacyjne mieszkańców. Tematem był „docelowy układ sieci tras dla rowerów”, ogłoszony przez Urząd Miejski, a uczestniczące osoby wypowiadały się o „koncepcji rozwoju ścieżek rowerowych na terenie miasta Łomża”. Zaskakiwało to określenie „koncepcja”, sądząc po bałaganie techniczno-informacyjnym na ścieżkach: tajemniczym układzie w przebiegu szlaków, różnych kolorach nawierzchni, zamalowywaniu oznaczeń, sfatygowanym stanie traktów, przeszkodach do pokonania jak na crossie w mieście i niełatwych do wypatrzenia znakach.
Na wierzchu i pod powierzchnią
Ale może wreszcie prezydent Mariusz Chrzanowski wraz z naczelnikami wydziałów w magistracie się obudził?, a szansa na 20 milionów zł, w ramach ZIT w 2026 r., w labiryncie ścieżek rozwinie się w rowerową nić Ariadny? Zanim optymistyczna perspektywa opuści sferę mitów greckich i marzeń łomżyńskich, pod artykułem podajemy linki do ankiety i tekstów, przybliżających rowerowy zawrót głowy. Szczęściem w całym tym galimatiasie jest perspektywa sfinansowania budowy łączników do istniejących traktów, wytyczenia nowych szlaków, poprawienia stanu infrastruktury i oznakowania. Jak pomysły koncepcyjne inż. Marka Zamana przełożą się na szczegółowe rozwiązania i decyzje w dokumentacji technicznej tras rowerowych, opracowanej samodzielnie lub zleconej firmie / firmom przez Ratusz, to dopiero się okaże. Trzeba pamiętać, że ścieżki widoczne na powierzchni mają pod sobą plątaninę mnóstwa sieci podziemnych: elektrycznych, telefonicznych, hydraulicznych et cetera niewidocznych dla oczu, a na planach geodezyjnych i w imaginacji. W oczekiwaniu na efekty pracy zespołu inż. Marka Zamana, poprosiliśmy o prezentację uwag, jakie zgłosił Grzegorz Maculewicz.
Szosa Zambrowska
1. Skrzyżowanie ulicy Biskupa Stanisława Kostki Łukomskiego (1874 – 1948) z Szosą Zambrowską. Ta pierwsza uliczka jest bardzo krótka (niewiele ponad sto metrów) i jej przejechanie zajmuje na rowerze zaledwie kilkanaście sekund. Tymczasem, żeby skorzystać z wybudowanej wzdłuż niej ścieżki rowerowej, trzeba następnie zahamować, zejść z roweru, przeprowadzić go przez chodnik przy Szosie Zambrowskiej i następnie przez samą ulicę – szeroką - po czym zacząć pedałować od zera. Dużo łatwiej jest pozostać na ulicy i momentalnie nią przemknąć, po czym przekroczyć Szosę Zambrowską na ogólnych zasadach.
Rozwiązanie: należy stworzyć przejazd dla rowerów przez Szosę Zambrowską przy przejściu dla pieszych lub usunąć końcowe metry ścieżki rowerowej wzdłuż ulicy Biskupa Kostki Łukomskiego, żeby rowerzyści mogli zjechać z niej jeszcze przed skrzyżowaniem i wjeżdżać na nie, poruszając się ulicą.
Od Kierzkowej do Rybaków
2. Ulica Generała Władysława Sikorskiego (1881-1943 )między Kierzkową na górze i Zdrojową oraz Rybaki na dole. Ten fragment ma niewiele ponad 500 metrów, a ścieżka rowerowa trzykrotnie przekracza tam ruchliwą ulicę, wzdłuż której biegnie. Sytuację pogarsza mocny spadek tamtejszej części ulicy Sikorskiego. Gdy rowerzysta podjeżdża, jest zmuszony co chwila zatrzymywać się i następnie rozpędzać od nowa podczas drogi pod górę. Gdy zjeżdża, musi hamować, jeszcze zanim się do końca rozpędzi po poprzednim przekraczaniu Sikorskiego.
Rozwiązanie: dość oczywiste, trzeba przesunąć drogę dla rowerów na jedną stronę ulicy. Ścieżka rowerowa po wschodniej stronie ulicy, zamiast chodnika (piesi niemal nigdy tam nie chodzą, a chodnik i tak jest po drugiej stronie Sikorskiego), albo ciąg pieszo-rowerowy po stronie zachodniej, gdzie jest więcej miejsca i dostępna szerokość spełnia wymogi szerokości takiego ciągu pieszo-rowerowego.
Nowy most imienia Majora „Hubala”
3. Początek ulicy Sikorskiego przy Moście Majora „Hubala”. Obecna sytuacja tam nie pozwala rowerzyście, wjeżdżającemu do miasta, nie złamać przepisów. Tuż za mostem zaczyna się ścieżka rowerowa, lecz od ulicy oddzielona jest wysokim krawężnikiem. Wjazd tam z tejże ulicy jest niemożliwy bez uprzedniego zjechania na lewy pas, aby zakręcić w prawo i wbić się w krawężnik pod kątem prostym. A to, niezależnie od nieprzyjemności dla rowerzysty i zagrożenia dla jego roweru, jest nielegalne, bo wymaga przecięcia ciągłej linii na środku ulicy, w dodatku dwukrotnie. Zatrzymanie się, aby wciągnąć rower na ścieżkę rowerową też wymaga złamania prawa, skoro w strefie mostu, jak zwykle, obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Można wjechać na chodnik jeszcze przed mostem, ale to oznacza dłuższy przejazd chodnikiem, zatem też naruszenie przepisów.
Tamten problem jest raczej natury wizerunkowej, pokazując wjeżdżającym do miasta przybyszom, jak tutejsze władze rozumieją ideę dróg dla rowerów. Z praktycznego punktu widzenia kłopot jest niewielki, gdyż już 50 metrów dalej znajduje się wjazd na plażę, gdzie krawężniki są niskie i gdzie rowerzysta może łatwo i bezpiecznie wjechać na ścieżkę rowerową. Choć czasem zastanawiam się, co myślą tam o mnie kierowcy samochodów, wlokąc się (z ich punktu widzenia) za mną i widząc, że po prawej jest ścieżka rowerowa, na którą nie wjechałem.
Rozwiązanie: zupełnie oczywiste. Albo skasowanie tego skrajnego fragmentu ścieżki rowerowej za zjazdem na plażę, albo zeszlifowanie krawężnika na jej samym końcu. Z tym że to ostatnie wymaga jeszcze poprawy oznakowania na ulicy, gdyż obowiązuje tam zakaz zmian pasa jazdy (podwójna ciągła), więc wyjeżdżający z miasta rowerzysta musiałby schodzić z roweru i najpierw przeprowadzić go na drugą stronę jak pieszy.
Za wysokie krawężniki i malowanki
4. Aleja Legionów na skrzyżowaniach z Poznańską i Pileckiego. W obu miejscach problem jest ten sam: wysokie krawężniki, mimo poruszania się w ciągu ścieżki rowerowej. Raz zdarzyło mi się pęknięcie dętki w przednim kole podczas przekraczania Poznańskiej. O ile wiem, zrobiono tak, aby skanalizować spływ wody i uniemożliwić jej wypływanie na chodnik, ale teren w obu miejscach i tak podnosi się ku chodnikowi.
Rozwiązanie: jeszcze bardziej oczywiste niż w punkcie poprzednim.
5. Skrzyżowanie Alei Józefa Piłsudskiego (1867-1935) i Alei Legionów. Z trzech stron dochodzą tam ścieżki rowerowe i także z trzech stron namalowano na jezdni przejazdy dla rowerów. Tylko od strony północnej, gdzie rowerzystów jeździ najwięcej (ścieżką wzdłuż Piłsudskiego), przejazdu nie ma i chcący przestrzegać prawa rowerzysta musi schodzić z roweru i iść z nim na drugą stronę.
Rozwiązanie: namalowanie oznaczeń przejazdu rowerowego, rzecz jasna.
53 km plus 9 km plus 38 km = ?
Zdaniem Pana Grzegorza Maculewicza, wskazane miejsca to najbardziej rzucające się w oczy, ale i tak nie wszystkie, gdzie „wybudowanie ścieżki rowerowej utrudniło życie rowerzystom, zamiast je ułatwić”. Przypomnijmy: opracowywana koncepcja dotyczy rozwoju spójnej sieci tras rowerowych o funkcji komunikacyjnej, rekreacyjnej, turystycznej wraz z zachowaniem standardów krajowych i międzynarodowych. Poniższe założenia do badania ankietowego przygotował dr Jakub Zamana. W październiku 2024 roku – według Zespołu Autorów koncepcji rozwoju tras rowerowych – w Łomży istnieją 53 km tras rowerowych, zaś 9 km jest zaprojektowanych, a 38 km w trakcie projektowania. Gdyby inicjatywa Ratusza za fundusze ZIT się powiodła, w sumie byłoby 100 km ścieżek w 2030 r.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146