Jest super: sikamy do rzeki i chodzimy w krzaki
Zadzwoniła do mnie Osoba Urzędnicza z Ratusza w Łomży po artykule pt. „Plaża w Łomży znowu bez ratowników, koszy i toalet”. Bardzo wysoko postawiona na stolcu Persona powtarzała mi przez telefon, że to jest nieprawda, co napisałem. Według Osoby Urzędniczej, krytycznej wobec znanego Państwu ze skromności i z dokładności Autora, na plaży... są kosze i toaleta miejska! Rada nie rada, wsiadłem na rower służbowy, aby zobaczyć, kto ma rację, i poznawać zdanie plażujących w piątek.
O godzinie 15. = Godzinie Miłosierdzia na trawiasto-piaszczystej plaży przy nowym moście Majora „Hubala” opala się i kąpie niewiele osób – zaledwie około setki. Mało kto zapuszcza się na głębszą wodę – bo większość brodzi po kostki i kolana w rzece, ale są i pływający nastolatkowie i dorośli. Z brzegu na pociechy spoglądają troskliwie ich rodzice lub dziadkowie. Rowerzystka Teresa Wójcik z Łomży w wakacje często korzystała z uroków plaży i potwierdza, wiedząc, że o tym napiszę: kosze i toalety typu toi-toi były podczas dyżurów ratowników WOPR. Razem z zakończeniem przez nich służby społeczeństwu i zamknięciem przez nich miejsca okazjonalnie wykorzystywanego do kąpieli w dniach 13. lipca – 11. sierpnia, zniknęło plażowe wyposażenie, które służyło czystości miejsca do wypoczynku i rekreacji w wakacje oraz higienie, związanej z załatwianiem potrzeb fizjologicznych.
Temat dla doktora praw na habilitację
Po drodze na Senatorskiej rozmawiam z wracającymi z plaży nastolatkami, trzema dziewczętami i chłopcem. Mówią, że żadnych toalet w pobliżu mostu nie widzieli, zaś do załatwienia się wszyscy chodzą w krzaki. Nie dopytywałem, w które krzaki, bo zielona gęstwa znajduje się po obu stronach mostu i młodzież mogłaby myśleć, że żartuję. Kobieta w czarnym kostiumie obok boiska z piasku do gry w siatkę zatrzymuje się, gdy pytam, gdzie są toalety.
- Właśnie szukałam, nie znalazłam i idę na drugą stronę za most, w krzaki – uśmiecha się, chociaż lekko skonsternowana.
Trzej młodzieńcy około 20-tki, z opalonymi torsami i uśmiechami od ucha do ucha, zapewniają, że toalet na pewno tutaj nie znajdę, bo stały przy parkingu, jak byli ratownicy WOPR. Radzą udać się w krzaki, jednak nie korzystam, gdyż z naprzeciwka idą: Pan Janusz z Panią Joanną. Wyglądają poważnie, statecznie i ubłagałem dobrotliwą Parę, żeby potwierdzili w całym mieście, że na plaży w piątek w Godzinie Miłosierdzia byłem w poszukiwaniu toalety, co napisałem kilka dni temu, że jej nie ma, ale według Osoby Urzędniczej jest, chociaż nikt toi-toiki nie widział, także się zgodzili i podeszliśmy do kosza.
Prezydent ze świtą doradców ogarnia temat
Kosz przy parkingu wygląda na kontener około 1 100 litrów. Pan Janusz wrzuca tam ostrożnie torbę śmieci i butelkę pustą, przez co upewnia mnie w intuicji, że jest (nie tylko z wyglądu) porządnym, kulturalnym człowiekiem, który dba o środowisko naturalne. Oboje z Panią Joanną zapewniają, że potrzeby naturalne ludzie z plaży zaspokajają w krzakach przy plaży i mogę to w nowym artykule ze spokojnym sumieniem napisać, bo oni potwierdzają prawdziwość tychże faktów – czyli absencję toalety miejskiej, o której istnieniu zapewniała Persona z naprawdę wysokiego stolca.
Uprzedzam: to nie prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski, który ze świtą przez dekadę ogarnia intelektualnie zmienne faktor: wakacji, rzeki, słońca wschodzącego i zachodzącego, koszy na śmieci i toalet na... urynę i odchody. Doktor praw, wykładowca Akademii Łomżyńskiej i włodarz około 60-tysięcznego miasta, z dwoma czy trzema wiceprezydentami, nie wiadomo ilu doradcami i tłumem naczelników ma jeszcze 5 lat do namysłu. Wówczas mógłby badania terenowe znad rzeki wykorzystać w pracy habilitacyjnej...
Trzeba jednak z wysiłkiem naukowym się pospieszyć, dopóki nad Narwią jeszcze rosną krzaki i drzewa, bo podobno wszystkie zostaną wycięte w pień, aby na bulwarze było jak na pustyni. Afryka ma Saharę, Azja ma Gobi, Australia i Ameryka też coś ma, to i Łomża będzie mieć swoją piaszczystą wizytówkę. Będzie gorąco jak na patelni lub jak na Starym Rynku 5 metrów od fontanny, lecz przecież „żadne lato nie trwa wiecznie”. Chyba że znowu nie będzie zimy, a bociany przylecą w lutym 2025.
Szkoda: Persona Decyzyjna zastrzegła nazwisko do wiadomości Redakcji, zachęcając, abym sam zobaczył te kosze i toaletę miejską. Nie wierzyłem oczom i zrobiłem zdjęcia.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146