Brakuje ratowników medycznych na dyżury w karetkach
Ponad 40 ratowników medycznych Pogotowia Ratunkowego w Łomży złożyło wypowiedzenia ze świadczenia usług wyjazdowych, a to oznacza, że aż tylu pracowników kontraktowych nie pełni we wrześniu dyżurów w karetkach. - Na razie mamy grafik dyżurów, lecz przy zwolnieniach lekarskich etatowców nie będzie kim załatać luki - informuje ratownik Kazimierz Borkowski, przewodniczący związku NSZZ Solidarność w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Łomży. Ratownicy nie są zadowoleni z angaży i chcą podwyższenia dodatku dla kierowników zespołów wyjazdowych. Oczekują podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego i apelują o pomoc do marszałka podlaskiego.
Przewodniczący NSZZ "S" Kazimierz Borkowski przybliża realia napiętej sytuacji między załogą a dyrektorem WSPR w Łomży. - Dostaliśmy angaże dopiero po wypłacie 10. sierpnia. Najwidoczniej Pan dyrektor Sławomir Szajda obawiał się, że pracownicy zwrócą niedoszacowane zarobki, jak dwa lata temu niby "nagrody" na Dzień Ratownictwa Medycznego, które potraktowaliśmy jak jałmużnę.
Przed pandemią dodatek dla kierownika zespołu wyjazdowego na 12-godzinnym dyżurze wynosił 5 zł na godzinę, ale w pandemii został obniżony do 3 zł na godzinę. Kiedy wystąpiliśmy o podwyżkę wynagrodzeń, dyrektor zaproponował, że przywróci tamte 5 zł na 3 miesiące. Jako związkowcy na to się nie zgadzamy, bo nie chcemy kilka razy w roku kłócić się z dyrektorem o przyznane i zaraz odebrane 2 zł. Uważamy, że to niepotrzebna strata czasu, nerwów i energii, której potrzeba nam na dyżurach dniem i nocą.
Obawiam się, że przy brakach kadrowych zacznie się łatanie dyżurów pracą ratowników etatowych. Obowiązuje limit godzin, których nie można przekroczyć, rozliczany co 2 miesiące: nadmiar godzin w jednym miesiącu spowoduje niedomiar w następnym. Marszałek nie dał dyrektorowi Szajdzie urlopu, ale co z tego, jak dyrektor z nami się nie spotkał. Nie miał czasu albo nie chciał spotkania. Niezadowoleni są ratownicy kontraktowi i etatowi, dlatego spotkamy się z marszałkiem lub wicemarszałkiem województwa podlaskiego, któremu dyrektor Szajda podlega. Przypominamy, że wykształceni i przygotowani do pracy w terenie ratownicy rozpoczynają naukę na kierunku pielęgniarstwo. W Łomży wiem o czterech, a WSPR obejmuje całe byłe województwo łomżyńskie. Oznacza to, że planują odejść do SOR-ów w szpitalach. Dyrektor nam wypominał, że dostaliśmy dodatki za pracę w zespołach wyjazdowych do osób podejrzanych o zakażanie covidem. Sam jako doktor też mógłby jeździć w kombinezonie, narażając siebie, tak jak my, i swoją rodzinę na niebezpieczeństwo. W stanie pandemii cała administracja poszła na pracę zdalną, bo nie chcieli z nami mieć kontaktu fizycznego, a wypominał ratownikom pieniądze, wypracowane nadgodzinami. Najnowszy przykład mamy taki, że dyrektor Szajda musiał "zdjąć" karetkę z nocy w Nowogrodzie, gdzie był dyżur całodobowy, by załatać lukę w grafiku dyżurów w Łomży. Brak ludzi i będzie brak.
Mirosław R. Derewońko
Marszałek z "nagrodą" dla Pogotowia w Łomży?