Jak to z Zambrowem było...
Zambrów doczekał się książki opisującej dzieje miasta. Monografia „Zambrów na przestrzeni wieków” autorstwa dr Krzysztofa Sychowicza właśnie schodzi z maszyn drukarskich. Autor który jest historykiem Instytutu Pamięci Narodowej w swojej pracy uwzględnił także nie do końca poznane lata powojenne, kiedy Polska stawała się krajem komunistycznym. Wiązała się z tym działalność podziemia niepodległościowego, funkcjonowanie aparatu represji i wprowadzanie obcego Polakom systemu politycznego, ze wszystkimi jego negatywnymi cechami. - Okres ten to dla większości osób jednak także poszukiwanie szansy na normalne życie, zapomnienie o poniesionych stratach – podkreśla autor monografii.
- Chodziło mi o przygotowanie książki, która przedstawiając najdawniejsze losy Zambrowa, ukazałaby równocześnie w prawdziwym świetle także historię XX w. Historię bardzo dramatyczną, lecz jednocześnie niezwykle ciekawą – mówi dr Krzysztof Sychowicz o najnowszej swojej publikacji. Historyk podkreśla, że pisał ja przede wszystkim z myślą o zwykłych ludziach, a nie historykach.
Pozostające przez długi czas na uboczu Zambrów nie odgrywał większej roli między innymi dlatego, że od początku musiało konkurować z położonymi w jego pobliżu miejscowościami takimi, jak Łomża, czy Wizna. Jego rozwojowi nie sprzyjały też wojny, które od XIV w. przetaczały się przez północno-wschodnie Mazowsze, rujnując istniejące tutaj osady i miasteczka.
- Chociaż Zambrów nie stał się centrum wielkiej polityki i wielkich historycznych wydarzeń, to na przestrzeni wieków zapisał się w mniejszym, czy większym stopniu niemal we wszystkich wydarzeniach związanych z przeszłością państwa polskiego – podkreśla historyk zachęcając mieszkańców Zambrowa, ale nie tylko ich do zapoznania się z ta książką.
Książka „Zambrów na przestrzeni wieków” dr Krzysztofa Sychowicza trafi do księgarń na początku listopada.
My już dziś korzystając z uprzejmości autora publikujemy jeden z jej rozdziałów poświęcony temu co działo się z miecie i regionie pół wieku temu, gdy po raz pierwszy w powojennej Polce robotnicy wystąpili przeciwko władzy komunistycznej.
* * *
Rok 1956 w Zambrowie
dr Krzysztof Sychowicz
W czerwcu tego roku miało miejsce pierwsze wydarzenie będące wstępem do zmian politycznych w naszym kraju. Chodzi oczywiście o protest robotniczy w Poznaniu, spowodowany podwyżkami norm pracy i brakiem podwyżek płac. Chociaż miał on miejsce daleko od tych terenów, to jednak i tutaj dotarły wiadomości na jego temat. Wymieniali je i komentowali mieszkający tutaj ludzie. Informator „Ptak” donosił, iż przewodniczący koła zakładowego Związku Młodzieży Polskiej w ZZPB Jan Chrobak opowiadał w gronie kilku osób o wydarzeniach poznańskich zaznaczając, że podobne zajścia miały miejsce także w Warszawie i Stalinogrodzie (Katowicach). Ten sam informator doniósł także na Andrzeja Łagowskiego, który namawiał swych kolegów do zorganizowania strajku.
Ponadto zamieszkały w Zambrowie Mieczysław Malinowski żałował „wykończonych” akowców, którzy teraz zakończyliby rewolucję, wygonili Sowietów, a z miejscowymi komunistami „... baby dałyby radę”. Ponadto KP MO ustaliła, że właściciel zakładu zegarmistrzowskiego Stanisław Krajewski sprzeciwiał się założeniu spółdzielni zegarmistrzowskiej twierdząc, że jej pracownicy będą otrzymywać małe zarobki i skończy się to podobnymi wydarzeniami, jak w Poznaniu.
Niezwykle interesujące jest wydarzenie mające miejsce 1 lipca 1956 r., kiedy to do siedzących przed blokiem w Zambrowie: oficera radzieckiego z jednostki tam stacjonującej, oficera Wojska Polskiego Bronisława Czausa, pracownika powiatowej Delegatury do Spraw Bezpieczeństwa ppor. Czesława Żurowskiego i Barbary Skibińskiej podszedł kierownik stolarni Aleksander Stancewicz. Rozpoczynając rozmowę z oficerem radzieckim stwierdził, że w Poznaniu strzelano do dzieci, za co odpowiedzialność według niego ponosił Józef Cyrankiewicz. Przesłuchani przez SB świadkowie potwierdzili tę wypowiedź, jednak Wydział Śledczy WUd/sBP w Białymstoku ze względu na skład osobowy świadków (oficerowie i pracownik SB) nie podjął śledztwa, a nakazał jedynie przeprowadzenie rozmowy ostrzegawczej ze Stancewiczem.
W okresie tym miały też w Zambrowie miejsce wykroczenia natury kryminalnej. Według informacji Komendanta Miejskiego MO z 22 września 1956 r. do tego momentu zanotowano na terenie miasta 43 przestępstwa, przy czym 38 dochodzeń zostało już zakończonych, a w 26 wypadkach sprawcy zostali wykryci. Najwięcej było przypadków kradzieży, w tym włamania do obiektów państwowych. Zdarzały się też przypadki oszustw dokonywanych przede wszystkim przez kierownictwo placówek uspołecznionych. Milicja zanotowała również 359 wykroczeń (52 chuligańskie, siedem drogowych, trzy sanitarne, trzy dotyczące złamania przepisów przeciwpożarowych, 10 meldunkowych i 77 innych), z tego do Kolegium Orzekającego przy PPRN skierowano 90 wniosków, a do kolegium przy PMRN kolejne 62. W swoim wystąpieniu komendant podkreślał też ciężkie warunki mieszkaniowe funkcjonariuszy MO.
Październik 1956 r. był miesiącem wybuchu tłumionych przez te wszystkie lata nadziei. Po raz pierwszy ludzie uwierzyli, że istnieje szansa na rozpoczęcie normalnego, wolnego od wszechobecności UB i kontroli ze strony ZSRR życia, w tym demokratyzacji życia politycznego. Wiele osób zachodzące przemiany odebrało jako zapowiedź końca komunizmu i uwierzyło w ich trwałość. Symbolem tych zmian stał się powrót Władysława Gomółki do władzy, początkowo niezbyt chętnie przyjęty przez naszego wschodniego sąsiada, co pociągnęło za sobą wizytę Chruszczowa w Warszawie. W związku z tymi wydarzeniami pojawiły się w kraju różnego rodzaju plotki, które sugerowały wybuch powstania, wojny domowej, a nawet walk z wojskami radzieckimi. Do niepokojów doszło także 19 października w Zambrowie, gdzie sekretarz propagandy KP PZPR poinformował SB, że w ZZPB pojawiła się plotka o wybuchu powstania w Warszawie. Po sprawdzeniu tych informacji przez agenturę okazało się, że wywołana ona została przez rodziny oficerów jednostki Wojska Polskiego. Związane to było z otrzymaniem przez wojsko rozkazu natychmiastowego wyjazdu do Warszawy z nieznanych jeszcze wówczas powodów i żegnaniem się z żonami, które zaczęły zabierać dzieci z przedszkola wojskowego, a nawet z płaczem wychodziły na ulicę. Do tego wszystkiego dołączył się jeszcze szybki wyjazd czołgów, które przewróciły kilka słupów linii elektrycznej połowę miasta pozbawiając światła. Wszystko to obserwowali pracownicy wychodzący z Kombinatu. W komentarzach po tym wydarzeniu podkreślano, że na pewno doszło do podobnych wydarzeń, jak wcześniej w Poznaniu. Takiego zdania byli również mieszkający w Zambrowie Ireneusz Pecko, Jan Kulesza i Franciszek Polak.
Po VIII Plenum KC PZPR część osób zaczęła mieć nadzieję na zmianę sytuacji politycznej w Polsce, co przejawiało się m.in. w coraz częstszym mówieniu w pozytywny sposób o działalności byłych organizacji podziemnych. W taki sposób postępował Jerzy Odżywiołek z Zambrowa, który w rozmowie z informatorem SB stwierdził ponadto, że w Warszawie trwały strajki mające doprowadzić Gomułkę do władzy oraz namawiał swoich znajomych do strajku solidarnościowego. Po wybraniu Gomułki na I sekretarza nawoływał natomiast do protestów w celu wypędzenia z Polski marszałka Rokossowskiego. Zapewniał, że nawet w wypadku konfliktu z ZSRR wszyscy znani mu ludzie gotowi byli pójść walczyć w tej sprawie. Nadzieję na zakończenie prześladowania byłych członków podziemia, związaną ze zmianami we władzach partyjnych miał też Leon Sasinowski z Zambrowa. Natomiast w rozmowie z informatorem „Metro” Roman Wiśniewski, chociaż wyraził swoją obawę przed rozlewem krwi w Polsce, to jednak cieszył się, że kończyły się rządy i ucisk Rosjan. Inni mieszkańcy powiatu byli nawet gotowi do walki z MO i UB w razie, gdyby zaszła taka konieczność. Mieli oni nadzieję na prawdziwe wybory, rozwiązanie spółdzielni produkcyjnych i normalizację życia. Oto jakie nadzieje rozbudził w zwykłych ludziach polski październik.
Wydarzenia te odcisnęły też swój ślad w działalności struktur partyjnych na terenie pow. zambrowskiego. Również tutaj pojawiały się głosy domagające się rozliczenia minionego okresu, ale byli też ci, którzy bronili dotychczasowej działalności. Momentem, kiedy wszystko to uwidoczniło się najbardziej, była III Powiatowa Konferencja Sprawozdawczo – Wyborcza KP PZPR w Zambrowie obradująca w dniach 1-2 listopada 1956 r. Otwarcia jej dokonał I sekretarz KP PZPR Włodzimierz Roszczenko, który wygłosił też referat wprowadzający. Przewodniczącą prezydium została Zofia Strzałkowska. Charakterystyczny dla mijającego okresu stalinowskiego był zabrany w trakcie dyskusji głos Kazimierza Dmochowskiego z POP Rutki, który stwierdził, że chociaż przed VIII Plenum nie można było wszystkiego mówić, to teraz do głosu doszły „elementy reakcyjne i chuligani”. Chociaż chciał on, aby konferencja dokonała analizy działalności członków partii, to zaznaczał równocześnie, że błędy które oni popełniali w minionym okresie nie były ich winą, lecz wynikały ze złego kierowania organizacją. Postawił też wniosek o pozostawienie Roszczenki i Włodzimierza Jurczuka w strukturach komitetu powiatowego. Jako kolejny zabrał głos Leon Koszel (najprawdopodobniej przedstawiciel wojska), który wystąpił przeciwko osobom próbującym przeciwstawić sobie społeczeństwo i wojsko. Wysunął starą, lansowana przez cały okres rządów komunistycznych tezę, że „(...) przecież my stoimy na straży abyście pracowali i żyli szczęśliwie. Aby budownictwo socjalistyczne rosło”. Wspominał również o konieczności integracji młodych robotników i żołnierzy, aby mogli razem spędzać czas. Wskazał też na bardzo złą sytuację służby zdrowia na terenie powiatu. Przemawiający w imieniu Powiatowego Komitetu Stronnictwa Ludowego sekretarz Kozłowski mówił natomiast o nie najlepszych relacjach pomiędzy ludowcami a towarzyszami partyjnymi. Za ten stan rzeczy obwiniał pojedyncze osoby, a nie całą organizację. Kończąc wskazał, tak jak to bywało do tej pory, na konieczność umocnienia sojuszu robotniczo-chłopskiego w celu walki z „elementami reakcyjnymi”.
Najlepszym dowodem na to, że w pow. zambrowskim przełom październikowy z 1956 r. nie okazał się jednak przełomem, były decyzje dotyczące wyboru egzekutywy KP PZPR. I tak oto komisja skrutacyjna wybrana 2 grudnia na I Plenum w Zambrowie stwierdziła wybór na członków egzekutywy: Włodzimierza Roszczenko, Włodzimierza Jurczuka, Władysława Juszkiewicza, Zofii Strzałkowskiej, Aleksandra Waszczuka, Stefana Kretowicza, Mariana Tomczyka, Michała Niedźwiedzkiego i Edwarda Galewskiego. I sekretarzem ponownie wybrano działającego w okresie stalinowskim Włodzimierza Roszczenko, II sekretarzem został Włodzimierz Jurczuk, a III sekretarzem (zajmującym się propagandą) Władysław Juszkiewicz.