Wesołych Świąt !
Gdy chaos przerasta możliwości na dorobku, cóż pozostaje? Ci zmuszeni tolerować bałagan „spotęgowany przez epokę słusznie minioną” są bardziej skłonni do żartu. Choćby w przysłowiach: „Ale macie Meksyk - ogarnijcie się” lub „Kto wam zrobił taki Sajgon?” Ciekawe jak w lustrzanej sytuacji mieszkańcy tych miast poprawiliby sobie humor? Może to tylko nasza przypadłość, by na widok polskiej dzielnicy w Stanach udawać stroskanego: „Czy już cała Łomża się przeniosła?” Jednym ze źródeł powiedzonka „o robieniu Sajgonu” jest bezsilność wobec braku wyobraźni, od góry do dołu: decyzyjnej - wykonawczej? Trudno w przeciwstawnej zbiorowości przebić się wybitnym jednostkom, skromnie pracującym dla innych - za to buzują „roszczeniowe kolektywy”. Od Meksyku po Sajgon: „wesołym” przykładem upiorna ilość kabli na wielu ulicach. Sajgon jest przeludniony, co ilustruje świetna fotografia podróżnika z Łomży. To proste: gdy nawali prąd, łatwiej dołożyć nowy niż szukać zepsutego kabla do wymiany - prawda? Czy tylko Polacy „po przejściach” historycznych widzą śmieszność tej „aberracji lewicowej”? Wspólna zaradność typu „jakoś to będzie”. Sajgon w Socjalistycznej Republice Wietnamu jest miastem galopującego kapitalizmu, przyzwyczajenia z innej epoki zostały. Jak nad Wisłą, gdzie przywraca się nazwy ulic z PRL lub nad Narwią, gdzie „czerwoniaki” wożą powietrze na koszt podatników, czyli ok. 5 pasażerów na 40 siedzeniach. Sympatyczny Wietnam pielęgnuje pamięć o Wujaszku Ho, wciąż obecnym na banknotach i w urzędach. To na cześć tego komunistycznego rewolucjonisty, jeszcze w 1975 roku zmieniono nazwę stolicy na Ho Chi Minh, bo podobno nazwa Sajgon zbyt kojarzyła się z Amerykanami. Oczywiście mieszkańcy nie stronią od starej nazwy, rozpoznawalnej na świecie. Zdumiewa zaradność wietnamskich fachowców. W tym nadmiarze - dają radę. Obserwujmy tę szybkość wychodzenia z biedy, otchłani bałaganu. Mamy swojskie sposoby, inne kable: tymczasem jest prąd i będą radosne Święta Wielkanocne !