GALERIA APORIA ŁOMŻA
Autorska Galeria Sztuki „Aporia” Roberta Sokołowskiego, ul. Dworna 35, tel.: 608694338, e-mail: robertportrety@wp.pl, www.rs.art.pl, czynne: pn.-pt. 10.00-18.00, sb. 10.00-14.00. Subiektywny spacer ulicami Łomży. Proponuję jego rozpoczęcie od Galerii „Aporia”, gdzie przez II wojną światową stała Wielka Synagoga zaprojektowana przez Henryka Marconiego, zniszczona przez niemieckich okupantów. Wydarzenia sprzed lat, postaci historyczne oraz budynki, zostały upamiętnione na elewacji budynku w formie ceramicznych rzeźb. To I cz. ścieżki historycznej „Wielokulturowe oblicze Łomży ” rzeźby autorstwa artystów Ewy Skłodowskiej i Roberta Sokołowskiego wykonane na zlecenie Fundacji Czas Lokalny Następnie spacerujemy do znajdującego się kilka metrów dalej Ratusza, przez ulicę Radziecką (nazwa pochodzi z XVI wieku i nawiązuje do rajców miejskich, niemniej co jakiś czas odżywają pomysły na jaj „dekomunizację”). Dalej podążamy do tzw. Bramy Napoleona i idziemy w dół Kamiennymi Schodkami, ulicą Rybaki do „mogiłek”, czyli starego cmentarza żydowskiego. Zostawiamy cmentarz po lewej stronie i zachodzimy do urokliwej tawerny wędkarskiej Międzymostami, gdzie możemy, słuchając treli słowika, usiąść nad brzegiem Narwi i obserwować żerującą na drugim jej brzegu rodzinę bobrów. Drugi brzeg Narwi to tzw. pulwy, miejsce, w którym dawniej rozbijały obóz liczne tabory cygańskie. Następnie ruszamy polną ścieżką, wydeptaną przez stałych wędkarskich bywalców, wzdłuż rzeki w kierunku portu i bulwarów. Wchodzimy w ulicę Żydowską, gdzie w przeszłości stała Wodokaczka, od której zaczynał się szlak ciężkiej pracy miejscowych woziwodów. Idąc wzdłuż rzeki dochodzimy do Topisuki (nazwa zachowana w tradycji ustnej prawdopodobnie nawiązuje do flisackiej przeszłości rzeki, czyli do urządzenia służącego do zatapiania drewna) – zakola rzecznego, przy którym odbywają się corocznie wyścigi pychówek organizowane przez miłośnika przyrody, ziół, miejscowej etnografii Pawła Bełdowicza. Ciąg dalszy niżej ..






Subiektywny spacer ulicami Łomży.
Proponuję jego rozpoczęcie od Galerii „Aporia”, gdzie przez II wojną światową stała Wielka Synagoga zaprojektowana przez Henryka Marconiego, zniszczona przez niemieckich okupantów. Wydarzenia sprzed lat, postaci historyczne oraz budynki, zostały upamiętnione na elewacji budynku w formie ceramicznych rzeźb. To I cz. ścieżki historycznej „Wielokulturowe oblicze Łomży ” rzeźby autorstwa artystów Ewy Skłodowskiej i Roberta Sokołowskiego wykonane na zlecenie Fundacji Czas Lokalny
Następnie spacerujemy do znajdującego się kilka metrów dalej Ratusza, przez ulicę Radziecką (nazwa pochodzi z XVI wieku i nawiązuje do rajców miejskich, niemniej co jakiś czas odżywają pomysły na jaj „dekomunizację”). Dalej podążamy do tzw. Bramy Napoleona i idziemy w dół Kamiennymi Schodkami, ulicą Rybaki do „mogiłek”, czyli starego cmentarza żydowskiego. Zostawiamy cmentarz po lewej stronie i zachodzimy do urokliwej tawerny wędkarskiej Międzymostami, gdzie możemy, słuchając treli słowika, usiąść nad brzegiem Narwi i obserwować żerującą na drugim jej brzegu rodzinę bobrów. Drugi brzeg Narwi to tzw. pulwy, miejsce, w którym dawniej rozbijały obóz liczne tabory cygańskie.
Następnie ruszamy polną ścieżką, wydeptaną przez stałych wędkarskich bywalców, wzdłuż rzeki w kierunku portu i bulwarów. Wchodzimy w ulicę Żydowską, gdzie w przeszłości stała Wodokaczka, od której zaczynał się szlak ciężkiej pracy miejscowych woziwodów. Idąc wzdłuż rzeki dochodzimy do Topisuki (nazwa zachowana w tradycji ustnej prawdopodobnie nawiązuje do flisackiej przeszłości rzeki, czyli do urządzenia służącego do zatapiania drewna) – zakola rzecznego, przy którym odbywają się corocznie wyścigi pychówek organizowane przez miłośnika przyrody, ziół, miejscowej etnografii Pawła Bełdowicza. Opuszczamy Topisukę i podążamy w górę ul. Kapucyńską, zatrzymujemy się na niezrewitalizowanej muszli i spoglądamy na Dom Tyburcego Chodźki. Wstajemy, idziemy na szczyt skarpy i odwiedzamy Domek Pastora Kacpra Mikulskiego, w którym aktu konwersji dokonał Józef Piłsudzki. Skoro już znaleźliśmy się na tzw. Popowej Górze, w miejscu, w którym został ulokowany pierwszy w historii miasta kościół pod wezwaniem „rozesłanców”, możemy zajść do Braciszków i zajrzeć do kroniki kapucynów. Z Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów wracamy na Stary Rynek, pamiętając, że cały nasz spacer trwał pod czujnym okiem charakterystycznej w panoramie miasta wieży ciśnień.
Większość nazw miejsc, m.in. topisuka, pulwy, wodokaczka w szczątkowej formie przetrwały w przekazie ustnym.
Szanowni Państwo,
miło nam poinformować, że Fundacja Czas Lokalny otwiera stałą ekspozycję rzeźb ceramicznych przypominającą Łomżę z początku XX wieku – wielokulturową, wielowyznaniową, bogatą różnorodnością. Galeria rzeźb ceramicznych powstała w przedsionku wejścia do Galerii „Aporia” u zbiegu ulic Senatorskiej i Giełczyńskiej. To plon projektu „Ślady Historii -Wielokulturowe oblicze Łomży część I” realizowanego z funduszy Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku oraz przy wsparciu Urzędu Miejskiego w Łomży – pierwszy etap ścieżki historycznej po zabytkowej starówce. Mamy nadzieję, że w kolejnych latach uda nam się rozbudować tę ścieżkę i wydać przewodnik po Łomży sprzed lat. Autorami rzeźb są Robert Sokołowski i Ewa Skłodowska.
Zapraszamy serdecznie do naszej Galerii na świeżym powietrzu.
„Wielokulturowe oblicze Łomży” - I cz. ścieżki historycznej
W drugiej połowie XIX w. Łomża znalazła się pod zaborem rosyjskim jako stolica guberni. Przybyli do niej nowi mieszkańcy i stała się ośrodkiem wieloetnicznym oraz wielowyznaniowym. Obok katolików żyli tu wyznawcy prawosławia, judaizmu i koloniści z Prus, wyznania ewangelicko-augsburskiego. W znaczeniu religijnym wszystkie kultury miały wspólnego przodka - biblijnego Abrahama. W mieście były trzy kościoły rzymskokatolickie, dwie cerkwie, zbór protestancki oraz synagoga. Dzięki położeniu na trakcie z Warszawy do Petersburga przez Wilno Łomża odbudowała potencjał kulturowy i ekonomiczny, aby przeżyć okres rozkwitu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, w latach 20. i 30. XX wieku. Kres wielokulturowego świata nastał wraz z II wojną.
Wielka Synagoga w Łomży – zbudowana w latach 1878-1889 wg projektu Henryka Marconiego w stylu mauretańskim. Znajdowała się na rogu ulic Giełczyńskiej i Senatorskiej. Działała przy niej słynna w Polsce Jeszyba Kdasza, którą prowadził rabin Elizer Szulawicz. Synagoga został zburzona przez Niemców podczas II wojny światowej.
Reb Michael ben Josef-Aron Łucki - główny kantor (hebr. chazan) łomżyńskiej synagogi po 1918 r. Odpowiadał za prowadzenie nabożeństw. Słynął z silnego barytonu, pisał muzykę do modlitw wykonywaną przez chór, któremu przewodził. Był łagodny dla ludzi i wierny Bogu. Zabity przez Niemców w Lesie Giełczyńskim w 1941 r. podczas masowych egzekucji.
Kacper Mikulski (1.01.1840-23.09.1935) - pastor administrator parafii ewangelicko-augsburskiej, którą objął w 1884 r. Wyremontował kościół pojezuicki (wysadzony w 1944 r. przez Niemców, w jego miejscu wybudowano Hotel Polonez), zbudował plebanię - Domek Pastora przy ulicy Krzywe Koło. Wydał tłumaczenia na polski „Pójdź do Jezusa” i ponad sto innych broszurek w celach misyjnych. Przeciwstawiał się germanizacji i angażował w plebiscyt na rzecz przyznania Polsce części Prus Wschodnich, zamieszkałych przez Mazurów. Prowadził działalność edukacyjną, ruch abstynencki, a także w duszpasterstwo więzienne. W 1899 r. przyjął do kościoła ewangelicko-augsburskiego Józefa Piłsudskiego, jako konwertytę.
Bł. ks. Michał Piaszczyński (01.11.1885-18.12.1940) - studiował w Petersburgu, Fryburgu, Florencji, Rzymie. Doktor filozofii, teolog, poeta, profesor i prorektor Seminarium Duchownego w Łomży, dyrektor gimnazjum im. Piotra Skargi i kapelan szpitala św. Ducha w Łomży. Naukową erudycję, posługę kapłańską i pracę dydaktyczną łączył ze skromnością i ubóstwem. Wywieziony przez Niemców do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen (Oranienburg), gdzie zmarł z wycieńczenia i chorób 18 grudnia 1940 roku. Koledzy obozowi uważali ks. Michała za przykład żywej wiary i miłości bliźniego. Beatyfikowany przez papieża Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999 r. w gronie 108 polskich męczenników za wiarę, zamordowanych podczas II wojny światowej. Pozostawił po sobie wiersze, które są odbiciem jego wrażliwości.
Tyburcy Chodźko (1840-1908) - urodził się na Wileńszczyźnie w majątku Wilejkowicze w (parafii Żodziszki). Za udział w powstaniu styczniowym został w 1864 r. zesłany do Wiatki. Po powrocie z zsyłki około 1880 r. zamieszkał w Łomży i otworzył pierwszy w historii miasta zakład fotograficzny. Podobne firmy założył też w Warszawie, Płocku, Piotrkowie Trybunalskim, Druskiennikach i Wilnie. Wydał światłodrukiem „Widoki Polskie”. Jego zdjęcia znajdują się w zbiorach Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży oraz Litewskiego Muzeum Narodowego w Wilnie. Był członkiem Gubernialnej Komisji Podatku Przemysłowego, naczelnikiem Straży Ogniowej, zarządzał rachunkowością w Kasie Pożyczkowej Przemysłowców Łomżyńskich, współpracował z teatrem amatorskim, wybudował „Dom Chodźki” przy ul. Zjazd. Pozytywista, społecznik, animator życia kulturalnego. Zmarł w Wilnie po ciężkiej chorobie w 1908 r. pochowany na Cmentarzu Na Rossie. Jego biografia stanowi przykład silnych związków kulturalnych i gospodarczych Łomży z Wilnem.
Sobór Trójcy Świętej - zbudowany w latach 1873-1877 w stylu eklektycznym. Cerkiew była trzynawową bryłą z umieszczonymi na osi głównej dwiema ośmiobocznymi wieżami zakończonymi kopułami, z których jedna pełniła rolę dzwonnicy. Na przeciwległych rogach nawy głównej umieszczono cztery mniejsze kopuły na ośmiobocznych bębnach. Polichromie w 1893 r. wykonał Paweł Jakowlew, oficer Biełozierskiego Pułku Piechoty. Po odzyskaniu niepodległości sobór został przekształcony w Kościół Katolicki pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Na „pulwy” nadnarwiańskie przy Lesie Jednaczewskim często zajeżdżały tabory cygańskie i rozbijały obozowisko. Wędrowcy palili ogniska, tańczyli, śpiewali, zdobywali żywność i ruszali w dalszą drogę. Być może Łomżę odwiedziła słynna romska poetka Papusza...
“Wielokulturowe oblicze Łomży” (A multicultural face of Łomża) - 1st section of the historical path”
In the second half of the 19th century Łomża found itself within the Russian sector and the capital of the province. New residents arrived and the city became a multi-ethnic and multi-faith centre. Catholics lived there next to the followers of Orthodox Church, Judaism, and colonists from Prussia, belonging to the Evangelical Church of the Augsburg Confession. There were three Roman Catholic churches, two Orthodox churches, a Protestant church and a synagogue. In the religious sense, all the cultures were the descendants of the same predecessor – the biblical Abraham. Located on the route from Warsaw to Petersburg via Vilnius, Łomża rebuilt its cultural and economic potential to thrive after Poland regained independence in the twenties and thirties of the 20th century. The outbreak of the Second World War marked the end of the multi-cultural world. Through the ceramic statues in the historical part of the city, Fundacja Czas Lokalny brings back the Łomża of that time.
The Great Synagogue in Łomża – built between 1878-1889 based on the design of Henryk Marconi in the Moorish style. It was located on the corner of the Giełczyńska and Senatorska streets. It included a famous in Poland rabbinic higher school, run by rabbi Elizer Szulawicz. The synagogue was destroyed by the Germans during the Second World War.
Reb Michael ben Josef-Aron Łucki – a leading cantor (Chazan in Hebrew) of the Łomża synagogue after the year 1918. He was responsible for conducting masses. Known for his strong baritone, he composed music for the prayers performed by the choir, he conducted himself. He was kind to people and followed God's word. He was killed by the Germans in Las Giełczyński (Giełczyński forest) during mass executions in the year 1941.
Kacper Mikulski (1.01.1840-23.09.1935) – a pastor and administrator of the parish of the Evangelical Church of the Augsburg Confession, which he assumed in the year 1884. He renovated the post-Jesuit church (blown up by the Germans in 1944; the Polonez Hotel was built on the premises), built the presbytery - Domek Pastora (Pastor's Home) on the Krzywe Koło street. Mikulski also published the Polish translation of the religious song “Pójdź do Jezusa” and over a hundred brochures for missionary purposes. He opposed Germanization and actively participated in the opinion poll on awarding Poland a part of Eastern Prussia, inhabited by Masurians. He carried out educational activities, an abstinent movement, as well as pastoral work in prisons. In the year 1899 he accepted a convert, Józef Piłsudski to the Evangelical Church of the Augsburg Confession.
Bl. Father Michał Piaszczyński (01.11.1885-18.12.1940) – he studied in Petersburg, Freiburg, Florence, Rome. Doctor of Philosophy, theologian, poet, professor and deputy vice chancellor of the Seminarium Duchowne (Seminary) in Łomża, principal of the Piotr Skarga Gymnasium and chaplain of the Holy Spirit Hospital in Łomża. He combined academic knowledge, pastoral and educational work with modesty and asceticism. Taken away by the Germans to the Sachsenhausen (Oranienburg) concentration camp, where he died of exhaustion and health problems on the 18th of December 1940. His fellow camp prisoners considered father Michał to be a martyr, an example of true faith and follower of the 'love thy neighbour' principle. He was beatified by Pope John Paul II in Warsaw on the 13th of June 1999 with 108 Polish faith martyrs, murdered during the Second World War. The poems he left are a testament to his gentleness.
Tyburcy Chodźko (1840-1908) – born in the Vilnius County, on the Wilejkowicze estate, in Żodziszki parish. In 1864 exiled to Wiatka for participation in the January Uprising. When Chodźko returned to Łomża about the year 1880, he opened the first photographer's shop in the city's history. He also opened similar establishments in Warsaw, Płock, Piotrków Trybunalski, Druskininkai and Vilnius. He published “Widoki Polskie” (Landscapes of Poland) using the method of phototypography. Chodźko's photographs are part of the collection of the Muzeum Północno-Mazowiecki (museum of the Northern Mazovia) in Łomża and the National Museum of Lithuania in Vilnius. He was a member of Gubernialna Komisja Podatku Przemysłowego (tax commission), a stationmaster of the Fire Department, he managed the accounting in the Kasa Pożyczkowa Przemysłowców Łomżyńskich (entrepreneurs' loans fund), co-operated with an amateur theatre and build the so-called “Dom Chodźki” by the Zjazd street. A positivist, community worker, an organizer of cultural activities. Tyburcy Chodźko died in Vilnius in 1908 following a serious illness and was buried on the Cmentarz Na Rossie. His biography testifies to strong cultural and economic ties of Łomża and Vilnius.
Sobór Trójcy Świętej (Holy Trinity Cathedral) - built between 1873-1877 in the eclectic style. The Orthodox church was a three-nave mass with two domed octagonal towers along the main axis, one of which was a belfry. On the opposite corners of the main nave, four smaller eight-sided domes were placed. The refectory paintings were done in 1893 by an officer of Biełozierski Pułk Piechoty (infantry regiment) Paweł Jakowlew. After regaining independence, the cathedral was converted into the Assumption of the Blessed Virgin Mary Catholic church.
The flood lands along the Narew River by the Las Jednaczewski (Jednaczewski forest) was often frequented by a train of Gypsy caravans which would camp there. The travellers lit fires, danced, sang, replenish food supplies and move on. It is possible that the famous Rom poet, Papusza visited Łomża...
The „Wielokulturowe oblicze Łomży” (Multi-cultural face of Łomża) project - 1st section of the historical path was founded by the Marshal's Office in Białystok and executed by Fundacja Czas Lokalny with the support of the Municipal Council in Łomża.
Nowa Galeria Sztuki w Łomży
wtorek, 03.12.2013 07:32, Autor: Jolanta Święszkowska TYGODNIK „NAREW”
http://www.narew.info/7,6763-nowa_galeria_sztuki_w_lomzy_.html
Galeria „Aporia”
Obserwatorzy, poczucie humoru, akcjonerzy i swobodny duch Dadaistów – w takim klimacie odbyło się otwarcie Galerii „Aporia” na Starym Rynku. Galerię, jako autorską pracownię obrazu, prowadzi Robert Sokołowski, malarz i ilustrator.
- Zaczynamy happening – poinformował lekko zaskoczoną publiczność artysta.
„Happening na Andrzeja czyli doszliśmy do wniosku, że topimy jelenia z wosku”
W ruch poszły różnokolorowe świece. Publiczność miała za zadanie wytopić z wosku formy rzeźbiarskie (bez rezania). Posłużą one jako materiał do teatrzyku cieni, na podstawie którego zostanie nakręcona animacja nawiązująca w formule znaczeniowej do „platońskiej jaskini”. Wytopienie jelenia oraz jego świty z wosku, nie było sprawą łatwą. Efemeryczny materiał należało delikatnie przenosić na ścianę, by mogła go przed rozpadem utrwalić jeszcze fotograficzna klisza. Publiczność otrzymała także zadanie natury literackiej: stworzyć scenariusz do animacji, tak aby pojawił się w nim lokalny koloryt, np. miejskie legendy potraktowane w luźnej formule.
Najlepiej z zadania epickiego wywiązał się młodziutki Muslim Khumaidov, łomżyniak czeczeńskiego pochodzenia, który w płynnym literacko opisie przywołał księcia Janusza Mazowieckiego, krzyżaków, lokalną szlachtę oraz biednych wieśniaków z ich inwentarzem zwierzęcym. Opowieść Muslima, zabawna i lekko groteskowa, otrzymała pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy scenariusz. A nagrodą okazało się poroże jelenia, zdobyte nie w ferworze łowieckiego polowania, ale zupełnie bezkrwawo, z tak zwanych „zrzutów”.
- Organizujemy happening, a nie formalne otwarcie, aby publiczność zaktywizować, pobudzić do zabawy i myślenia – stwierdził Robert Sokołowski.
Życie artystyczne i społeczne
Galeria „Aporia” to miejsce na rogu ulic Senatorskiej i Giełczyńskiej, gdzie przed wojną stała Wielka Synagoga wyburzona przez Niemców. Dziś można tu zakupić obrazy i grafiki oraz ceramikę ozdobną i użytkową. Lokal składa się z części sklepowej, komercyjnej, ale też z wydzielonego pomieszczenia, w którym tworzone są cykle malarskie, powstają pomysły, organizowane będą artystyczne i społeczne przedsięwzięcia, również w wymiarze wielokulturowym. W tej twórczej przestrzeni możemy od godziny 10. do 18., a nawet dłużej, spotkać przy sztaludze i pędzlach malarza, odwiedzających go gości, oraz członków Fundacji „Czas Lokalny”.
Galeria Aporia to także siedziba Fundacji „Czas Lokalny”, która zajmuje się wspieraniem rodzimych tradycji rękodzielniczych oraz organizuje popularny Festyn „Na Jana”.
- Fundacja ma nareszcie lokal, który pozwoli nam rozwinąć działalność – powiedziała Maria Krupa. – Liczymy, że to miejsce szybko stanie się ważne na lokalnej mapie społecznej – dodaje prezeska Fundacji.
„Wszyscy jesteśmy w aporii”
Słowo aporia pochodzi z greki i oznacza myślowe bezdroże, bezradność, trudność. Termin ten do języka filozofii wprowadzili starożytni filozofowie, Eleaci. Służył im do opisywania problemów poznawczych i paradoksów. Sofiści przekształcali aporie w sofizmaty, słowne sztuczki, za pomocą których wywodzili w pole adwersarzy i uzyskiwali społeczny poklask, polityczny sukces. Aporia to sytuacja, podczas której napada nas myśl, że w samej naturze myślenia jest błąd, niemoc nie do przezwyciężenia. Rozwiązana aporia przekształca się w paradoks, sofizmat, pustą zagadkę bez znaczenia. Istnieją jednak aporie, które przez wieki dręczą ludzkość, pojawiają się w najstarszych pismach, iluminacjach religijnych, refleksjach intelektualistów. I nie znajdują nigdy rozwiązania: aporie samo-poznającego umysłu, aporie chrześcijańskiej idei Boga…
- To sprawy nie tylko dla filozofów – stwierdził Robert Sokołowski. – Postanowiłem słowo aporia wyprowadzić z języka filozofii i przenieść na grunt własnych doświadczeń twórczych. Wszyscy tkwimy głęboko w aporii – dodał malarz.
Szukał, odszedł za wcześnie
poniedziałek, 23.12.2013 13:47, Autor: Jolanta Święszkowska TYGODNIK „NAREW”
http://www.narew.info/7,6897-szukal__odszedl_za_wczesnie.html
Jest jedenasty grudnia, rok 1983. W Lublinie, w szary zimowy dzień młody poeta składa udręczone ciało w hotelowym łóżku. Obok stawia butelkę wina. Spija radość winnych zbiorów i cierpką gorycz czerwonego płynu. Signopam. Odlicza kilka tabletek. Zbliża się noc. Zasypia. Rano nikt i nic go nie obudzi.
„Rysuję kwiatki szarym ołówkiem
rysuję kwiatki złamanym długopisem
Jak kwieciste są sny umarłych
nie wiem.
Oni nabrali ziemi w usta.” Marcin Niemczura urodził się 27 września 1963 roku jako pierworodny syn. Od lat najmłodszych interesował się poezją, a lektury podbierał z rodzinnej biblioteczki mamy polonistki. Po pierwszej klasie liceum wyjechał w góry z tomikiem wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Nieodłącznym atrybutem wszystkich wypraw był aparat marki PRAKTICA. Urządzenie rejestrowało najciekawsze chwile. I tylko chwilami czuł się Marcin spełniony, w momencie gdy na kartkę spływała wciągająca fraza wiersza, albo wtedy, gdy spust aparatu utrwalał niepowtarzalny moment ludzkiej egzystencji. Drganie człowieczego życia, gonitwa, codzienna, szara bieganina. Bywał Marcin szczęśliwy i w „ludzkim stadzie” miał licznych przyjaciół. Ale nocami przychodziły lęki, nie pozwalały zasnąć. Wracały, tłumiły myśli. Zdarzało się, że nie spał trzy noce pod rząd. Trzy męczące doby. Wykończony własnym stanem szukał ratunku w sztuce. Prosił o pomoc lekarzy i „felczerów” od duszy. Walka trwała latami. Depresja, zbyt silne leki, poczucie, że nie jest w stanie ocalić własnej odrębności. A jako oręż w bitwie tylko garść wierszy, tylko zdjęcia. Albumy stykówek, czyli zminiaturyzowanych zdjęć. Wszystkie skrupulatnie opisane. I muzyka, klasyczna oraz kontrkulturowa: Brygada Kryzys, John Lennon. Winyle przywożone z każdej podróży, a było tych wyjazdów wiele, bo targana lękiem osobowość szuka własnego miejsca, ucieka z okoliczności znanych ku nieokreślonej przestrzeni. Był Marcin wagabundą. Z Łomży dezerterował wielokrotnie. Zmieniał szkoły: Kolno, Grajewo. Po zimowym pobycie w Kolnie powiedział przyjacielowi: „Tutaj nawet śnieg jest szary”. Ale śnieg był szary wszędzie, w całym realnym socjalizmie. A zwłaszcza w rodzinnym mieście poety, które dopiero siliło się na „społeczny awans”. W 1975 roku stała się Łomża miastem wojewódzkim, z aspiracjami co prawda, ale nieodmiennie ciążącym w kierunku mentalności robotniczo-chłopskiej. Rzeczywistość rozgrywała się na gruzach i piętrzącym się betonie nowo powstających bloków. Dużo agresji w ludziach i liczna grupa „odmieńców”. Na fotografiach Marcina widzimy ten pokaz ludzkich osobliwości, człowieczych duszy uwięzionych w pułapce ciała. W pułapce skonstruowanej z genów, z historii i z fobii. Miał poeta czułość dla ludzkich twarzy, twarzy naznaczonych chorobą i samotnością. Odnajdywał siebie w wizerunkach osób udręczonych, bo tak jak one zapadł na lęk duszy. Przed maturą przerwał naukę. Nadszedł moment stabilizacji, wyciszenia: praca w zakładzie fotograficznym w Białymstoku na ulicy Lipowej. Mozolnie przycinał zdjęcia, pieczołowicie ustawiał klientów w kadrze aparatu. Przyjaźnił się ze studentami, ale doskwierała mu samotność i potrzeba bliskiego kontaktu z rodziną. Wrócił do Łomży, szukał pracy na miejscu. Bezskutecznie. Przyjął go dopiero zakład fotograficzny w Ostrołęce. Codzienne powroty autobusem do domu w Łomży i codzienne poranne wyprawy do pracy w Ostrołęce. Aż coś znowu pękło, coś się strzaskało w strukturze osobowości. Psychiczne wyczerpanie nie pozwalało wstać rano z łóżka, wyjść na przystanek. I znowu powracająca bezsenność. Gdy nie mógł spać, o szarym świcie wychodził z domu i szukał tematów. Szukał ciepła w stadzie ludzkich szczeniąt. Przyjaźnił się z kobietami: Hania, Kasia. W dziewczęcej naturze była jakaś przyciągająca miękkość, element, który sprawiał, że przez moment młody człowiek zamiast wdychać rozkład świata, wdychał radość i czułość:
„Jeszcze został powiew dezodorantu spoconej baletniczki
Przebiegła przez chwilę na twardych udach
Szurając o podłogę
Kurz, brudne stopy i natchnienie mięśni.
Ziewały puste krzesła
a ona uśmiechając się do siebie przeginała zabawnie ciało
i wstrząsała krótką fryzurką
na czarno-białej scenie.”
Z Rafałem Wojaczkiem mógłby Marcin usiąść na ławce, wypalić paczkę papierosów i się rozżalić słowem ostrym: „Mój drogi Demiurgu, który tworzysz mnie na własne podobieństwo – dlaczego mój rylec się zwija i świat ten umiem opiewać tylko jako rozkład, gnijące ciało wieków i pokoleń?” Tną nożyce słów twarze przechodniów, straszni mieszczanie spłoszeni słowem umykają, już się niebo otwiera, Demiurg w pełnej krasie zstępuje i mówi: „No dobrze chłopcy, przestańcie, dość już mam tych waszych szczenięcych wygłupów.” Nikt nie ukoi serca poety, gdy wzejdzie zasadzone w nim słowo. Ten patos, po co ten patos? Nie ma go w wierszach Marcina, tam tylko szary ołówek i zmarli, którzy „nabrali ziemi w usta”. Od trzydziestu lat Marcin z tym piachem w ustach milczy.
Stykówki poezji
W trzydziestą rocznicę śmierci Marcina Niemczury, postać młodego twórcy przypomniała Galeria „Aporia” w Łomży, prowadzona przez Roberta Sokołowskiego.
W spotkaniu wzięli udział mieszkańcy Łomży, m.in. młodzież z Teatru Aktywnego, który prowadzi Joanna Klama oraz łomżyńscy fotograficy.
- Marcin buntował się, czuł niezadowolenie z rzeczywistości – stwierdzili Alan Al-Murtatha i Jakub Szulkowski. - Nasz bunt jest trochę odmienny, ogniskuje się wokół innych kwestii. Ale potrafimy odnaleźć siebie w fotografiach i wierszach Marcina, chociaż wydają się nam one bardzo dojrzałe – dodali młodzi aktorzy.
Publiczność przeglądała slajdy zdjęć Marcina Niemczury, były to autoportrety oraz zaobserwowane scenki antropologiczne. Prace zostały udostępnione przez Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży. Trud zeskanowania stykówek podjął fotografik Bolesław Deptuła.
- Poeta miał zmysł socjologicznej obserwacji i delikatność w fotografowaniu ludzi o „chorych twarzach” – stwierdził malarz Robert Sokołowski.
Podczas spotkania publiczność czytała na głos wiersze Marcina Niemczury.
- „Krztuszę się własnym bełkotem…” – recytowała Edyta Jańczuk z klubu teatralnego Carpe Diem.
Złamany, gardłowy głos dziewczyny powoli wybrzmiewał w przestrzeni.
- Uległam wypadkowi komunikacyjnemu, od tego czasu moja mowa jest bardzo powolna i nieskoordynowana – wytłumaczyła zebranym Edyta. – Ludzie często nie mają cierpliwości by wysłuchać mojej wypowiedzi do końca. Niecierpliwią się, nie czekają na nadchodzące sylaby i słowa.
„Powolną mową”, która irytuje i drażni, może być każdy rodzaj odmienności. Każde zdanie wykraczające poza wymiar doraźnych potrzeb i pragnień. Powolna mowa, to „realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego”, wiersze i stykówki Marcina Niemczury.
Marcin Niemczura miał dwadzieścia lat w chwili śmierci. Pozostawił po sobie liczne zdjęcia i negatywy oraz dwadzieścia cztery wiersze. Utwory poetyckie zostały wydane dwukrotnie: nakładem „Głosu Ucznia” w 1984 roku oraz przez czasopismo „Kontakty” w roku 1993.
„Bądźcie pozdrowieni”
W materiałach, które pozostały po poecie i fotografiku odnajdujemy także ślady jego naukowych zainteresowań, między innymi felietony Kazimierza Dąbrowskiego, psychologa i filozofa, twórcy teorii dezintegracji pozytywnej. Niech wybrzmi podkreślony ręką Marcina Niemczury ustęp: „Bądźcie pozdrowieni psychoneurotycy […], za wasze lęki przed zamknięciem w ograniczoności świata, za wasze lęki przed bezsensem istnienia […], za wasz realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego […], za wasze nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego co być powinno, za wasze wielkie uzdolnienia nigdy nie wykorzystane. Za to, że jesteście leczeni, zamiast leczyć innych; za to, że wasza siła niebiańska jest zawsze spychana przez siłę brutalną; za to, co w was przeczuwanego, niedopowiedzianego. Za samotność i dziwaczność waszych dróg. Bądźcie pozdrowieni.”
Jolanta Święszkowska
W tekście wykorzystano wiersze i autoportrety Marcina Niemczury oraz wspomnienia matki poety i fotografika pani Anieli Niemczury (Przyp. Red)
WIERSZE MARCINA NIEMCZURY
2 maja 1980 4
O uwiędłej szyi
twarzy pociętej zmarszczkami
o niewyssanych piersiach
pustej macicy
o dłoniach stwardniałych od czułości do krów
o włosach szarych, chyba nie mytych
w przepoconej bieliźnie z powojennych lat
Codziennie matowym rankiem zmartwychwstaje spod
ogromnych pierzyn
opierając rozchodzone stopy
o chłodną ziemię, która jest jeszcze podłogą.
WYLICZANKA 5
8 sierpnia 1980
Twój zegar na stole mówi
i mówi
i mówi
i krzyczy
Ty go nie słyszysz
nie słyszysz
nie słyszysz
nie słyszysz
Nie boisz się ciszy
Tej ciszy
tej ciszy
tej ciszy
Brakuje ci nieba
ach nieba …
ach nieba …
ach nieba …
Miłości ci trzeba
od nieba
od nieba
potrzeba
potrzeba
Zegarów gadanie
gadanie
gadanie
gadanie
i twoje niespanie
niespanie
niespanie
niespanie
2 stycznia 1981 6
Polubiłem szarą dziewczynę
w szarej sukience w szare kwiatki
podoba mi się jej szary uśmiech
szara postać
szary śmiech
szara herbata w szarym kubku
szara rozmowa
szary mary
Na swój sposób szaro mądra
W CHWILI PO PRZECZYTANIU MARZA 7
12 lutego 1981
I znów śnieg
jak łupież
Aniołowie przeczesują włosy.
Wypuściłem dym przez okno.
Przez chwilę chciałem wyskoczyć i złapać go
z powrotem w ręce.
Szkoda, że drugie piętro
-pomyślałem.
KRYTARZ 8
9 marca 1981
Idę ciemnym korytarzem
chropowate ściany z pustaków i ze słów
(nie można ich przebić)
Gdy znajdę drzwi po omacku
Czy po drugiej stronie będą schody
czy przepaść ?
Idę wciąż piwnicami z rękami wyciągniętymi przed siebie
czy kogoś napotkam ?
13 marca 1981 10
Rysuję kwiatki szarym ołówkiem
rysuję kwiatki złamanym długopisem
Jak kwieciste są sny umarłych
nie wiem.
Oni nabrali ziemi w usta.
CHUDY ŚNIEG 9
13 marca 1981
Ten śnieg co leży na ziemi
leży mi na mózgu
nie mogę go zdrapać
swędzi mnie
zamarzł.
Zawsze tam zostanie.
Ten śnieg co leży na ziemi
leży mi na mózgu
zamraża moje myśli
Śnieg anemii przyrody.
Może kiedyś spłynie
spłynie razem ze mną.
WRONY 11
13 marca 1981
Wrony mówią dzień dobry
Wrony pieszczą swoje dzieci
Wrony prowadzą poranne rozmowy
plotkują, żartują
przekomarzają się
Przeklinają
Wrony rozszarpują swoje dzieci smutnymi dziobami
niszczą gniazda
odlatują dalej i kłamią.
Na każdym drzewie głośno kłamią wrony.
Białe łajno ich wroniej rozpaczy
Biedne, niekochane wrony.
18 marca 1981 12
Wielkie są wargi kaczora
Zbyt wielkie do śmiechu
czerwone jak odbyt oseska
Rozchyl swoje wargi
nie zdołasz wszystkiego powiedzieć.
21 marca 1981 13
Zapalam zapałkę w ciemnym pokoju
przez chwilę wszystko wiedziałem
Byłem wielki jak mój cień.
Zgasła zapałka.
Zniknąłem.
Ciemność.
31 marca 1981 14
Płukana herbata i poranne budziki
Poranne budziki są mądre.
Wszystko potrafią wytłumaczyć
pomóc i przygotować.
Chociaż robią to zbyt gwałtownie
szanuję poranne budziki.
Boję się ich.
One dzwonią jakby na alarm.
Na alarm dobrego początku.
ODYSEUSZ 15
7 kwietnia 1981
Eol chłodził jego ciało swym oddechem.
Szaty szczelnie przylgnęły sznurami związane.
Tłukł głową. We włosach zaschła krew.
Opluwał swoich towarzyszy pianą.
Szarpał się pod turkusowym niebem i głuchymi żaglami.
Przyjaciele zaś w obłąkanym półuśmiechu
nieświadomi
nie znali pieśni tęsknoty okrutnych panienek.
Śmiertelne słońce zahaczało o maszty
a syreny – dziwki – śpiewały.
URSZULA 16
7 maja 1981
Jeszcze został powiew dezodorantu spoconej baletniczki
przebiegła przez chwilę na twardych udach
szurając o podłogę
kurz, brudne stopy i natchnienie mięśni.
Ziewały puste krzesła
a ona uśmiechając się do siebie przeginała zabawnie ciało
i wstrząsała krótką fryzurką
na czarno-białej scenie.
WYCIECZKA KLASY VI A 17
21 czerwca 1981
Po szerokich ulicach
w trampkach
boso
w skarpetkach
z butami w ręku
po miękkim jak masło asfalcie
z ogromnymi brązowymi oczyma (w okularach)
w obsranych nocnych koszulkach
z dyndającymi na szyjach zdechłymi kotami
nie pójdzie szkolna wycieczka
ale zaprowadzą ja i zamkną w parku.
19 lipca 1981 18
Wpadłem w głęboki cień i wiem, że
nie wyjdę
i że już nigdy nie zerwę żadnej maliny
bo gdy dotknę
rozpłynie się
albo będzie gorzka a ze środka
uśmiechnie się do mnie robak.
Lipiec 1981 19
Jeżeli idę polną drogą
dlaczego nie zadepczę gąsienicy?
nie wyrwę motylowi skrzydeł
tylko obserwuję życie maków
i dmucham.
Nie wychodź na pole
nienawistne mewy wykłują ci oczy
a twoje ciało obrośnie
pszszszszszenica
8 sierpnia 1981 20
Na środku jeziora przepłynąłem księżyc
Widziałem duszę łabędzia
i słyszałem jego niemy śpiew.
Wśród plusku kropel spływających z wioseł
całowałem się z bladą martwą panną
Na środku jeziora przepłynąłem księżyc.
DŁUGIE SIOSTRY 21
19 sierpnia 1981
Jedyne i najukochańsze moje siostry
tuzin rodzeństwa
słodki zmarły braciszek, którego nigdy nie miałem.
Wszystkie siostry-moje nadzieje – mają za duże stopy
i chociaż w długich sukniach jakże są powiewne
to prześwitują to są lisa śluzem.
Skromnie pochylone głowy
czepki czepków czepkami oczepkowane
jakże je lubię.
Moje siostry, których nigdy nie miałem.
30 września 1981 22
Po drugiej stronie ściany
serce wyszło ze mnie
i uczepiło się na ścianie.
Teraz mam dwa serca
Jedno w środku drugie na ścianie
Serce na ścianie też bije
razem z moim.
Leżę na łóżku
i obserwuję moje drugie bijące serce.
30 listopada 1982 23
Baba pcha wózek,
dziecko płacze.
Baba pcha wózek !
dziecko płacze i krzyczy.
Ba- ba pcha … wózek !!!
dziecko wyje, ryczy, tarza się po ziemi.
16 maja 1983 24
Ksztuszę się swoim
własnym bełkotem
Leżałem na tapczanie
i nagła świadomość !
Nagłe olśnienie !
Teraz już wiem
po prostu …
PROCH ZIEMI !
5 czerwca 1983 25
Nocą z zadymionego pokoju
z mrocznych, głębokich kształtów cienia
wychodzę.
Oszałamia mnie kaskada rozszczepionego
światła w konturach liści.
Poranny świergot ptaków dezynfekuje mi mózg.
21 lipca 1983 26
Leżę i patrzę:
Latają po niebie
niebieskie powidoki słońca
Kopulacje chmur pierzastych
Konstelacja phallusa
i przestrzeń
Kaszy manny Drogi Mlecznej
bez daty
Jest miasteczko
a w nim
faceci o czerwonych twarzach
stojący na rogach każdej ulicy
te same staruszki z tymi samymi laskami
dziadkowie na ławkach
z dymiącymi papierosami w szklanych brązowych rurkach
przed kościołem stragany
a na straganach czarne baloniki
przyczepione do buraka cukrowego
i pierścionki zaręczynowe
małych dziewczynek
Stykówki poezji Marcina Niemczury
W 30. rocznicę tragicznej śmierci młodego, doskonale zapowiadającego się łomżyńskiego poety i fotografika Marcina Niemczury jego twórczość zaprezentowała galeria Aporia Roberta Sokołowskiego.
– Chcemy przypomnieć postać poety, który umiera w wieku 20 lat – mówi Robert Sokołowski. – Był stąd, tutaj obserwował rzeczywistość, to ona go kształtowała, kiedy zaczynał pisać i robić zdjęcia. I szukał siebie w sztuce poezji i w sztuce obrazu!
W spotkaniu uczestniczyła Aniela Niemczura mama Marcina.
Marcin Niemczura (1963-1983) był wrażliwym młodym człowiekiem interesującym się różnymi dziedzinami sztuki, jednak najpełniej spełniał się w poezji i fotografii. Wiersze Marcina Niemczury ukazały się dwukrotnie: w 1984 r. dzięki przyjaciołom z liceum w tomiku „Znowu sam”, następnie po 9 latach w wydanym przez „Kontakty” zbiorku „W ciemnym pokoju świata”. Zadziwiają niewiarygodną, zważywszy na wiek autora, dojrzałością, wnikliwością spostrzeżeń oraz bezwarunkowym dążeniem do artystycznej oraz czysto ludzkiej szczerości. Tak jak w wierszu o starej kobiecie, której życie jest obecnie puste i jałowe czy w tym o miasteczku, pełnym facetów o czerwonych twarzach, stojących na rogach każdej ulicy.
– Żyjąc w miasteczku ze swojego wiersza, zasiedlonym przez tłumy nowych mieszkańców z awansu społecznego, w społeczności zdominowanej przez kulturę robotniczo-chłopską, o tradycyjnym rdzeniu, przenicowanym przez realny socjalizm, buntował się przeciwko temu wszystkiemu – zauważa Robert Sokołowski.
Wiersze Marcina Niemczury także 30 lat po jego przedwczesnej śmierci równie mocno przemawiają do młodego pokolenia. W środowy wieczór w galerii Aporia czytali je nie tylko ludzie pamiętający poetę, ale też licealiści z Teatru Aktywnego czy Edyta Jańczuk z klubu Carpe Diem. Intrygujące dla uczestników spotkania okazały się także nieznane wcześniej szerokiej publiczności fotografie Niemczury. Niejako programowo ignorował on bowiem tematy wiodące w socjalistycznej wówczas Polsce, koncentrując się na ówczesnej szarej rzeczywistości. Fotografował więc sceny z życia codziennego, dokumentował lokalne wydarzenia czy portretował osoby, które dziś określilibyśmy mianem outsiderów czy wręcz wyrzutków ówczesnego społeczeństwa.
– To świetnie zauważone scenki antropologiczne świadczące o zmyśle obserwacji socjologicznej, dające nadzieję na przyszłość dojrzałego fotografa – ocenia Robert Sokołowski. – Fotografia reportażowa jest tym medium, tą formą, w której świetnie by się odnalazł. Chciał być obserwatorem historii i w tym szukał wartości.
Zdjęcia i negatywy wykonane przez Marcina Niemczurę zostały przekazane przez jego rodzinę do zbiorów Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży. Część z nich została zaprezentowana w galerii Aporia dzięki Bolesławowi Deptule, który pracowicie je zeskanował. Twórczość Marcina Niemczury wywołała wśród uczestników spotkania długą dyskusję. Jej wiodącym tematem było to, że Marcin obserwował i utrwalał swoją rzeczywistość, ale czy twórczość sprzed tylu może być zrozumiała i inspirująca dla żyjących w zupełnie innym świecie młodych ludzi doby Facebooka? Okazało się, że tak, co najprawdopodobniej zaowocuje wykorzystaniem poezji Marcina Niemczury w większej formie scenicznej.
– Ta poezja się nie zestarzała! – ocenia Aniela Niemczura, matka poety. – A skoro młodzież myśli podobnie i być może na jej podstawie przygotuje spektakl, tym bardziej mnie to cieszy, bo przecież twórca żyje tak długo, jak trwa pamięć o jego dokonaniach!
Wojciech Chamryk PORTAL 4LOMZA.PL cz, 12 grudnia 2013 08:23
http://4lomza.pl/index.php?wiad=34196
Andrzejkowy happening z jeleniem
Mnóstwo radości i dobrej zabawy towarzyszyło otwarciu nowej galerii Aporia w Łomży. Główną atrakcją oficjalnej inauguracji działalności prowadzonej wspólnie przez Fundację Czas Lokalny i malarza Roberta Sokołowskiego galerii było odlewanie jeleni z wosku, nawiązujących do herbu Łomży. Chętnych nie brakowało, a na najlepszych czekały nagrody.
– Każdy może coś ulać z wosku – podkreśla Robert Sokołowski. – Nie musi być artystą, znać rzemiosła, a może w bardzo prosty sposób zrealizować autentyczne dzieło sztuki, bo każdy z tych odlewów niewątpliwie nim jest!
Łomżyński Stary Rynek jest na co dzień pusty i martwy. Wystarczy jednak jeden dobry pomysł, by sytuacja ta uległa diametralnej zmianie. Stało się tak w sobotni wieczór, dzięki spontanicznej akcji, towarzyszącej otwarciu galerii Aporia na ulicy Giełczyńskiej.
– Nie przepadam za oficjalnymi, sztywnymi i sztampowymi imprezami – mówi Robert Sokołowski. – Pomyślałem więc, że najprzyjaźniej będzie zrealizować happening, tym bardziej, że jest ich w Łomży jak na lekarstwo.
Happening polegał na tym, że przed galerią stanęła duża balia z wodą, w której wszyscy chętni mogli odlać z wosku postać jelenia. Takie było założenie, jednak powstało też wiele innych odlewów, często o fantazyjnych lub trudnych do nazwania kształtach. Jednocześnie trwał konkurs na improwizowany scenariusz filmu animowanego, dokumentującego teatrzyk cieni stworzony dzięki wykonanym sylwetkom jeleni i innych zwierząt.
Powstały trzy scenariusze, wszystkie z łomżyńskim jeleniem w roli głównej. Najlepszym z nich okazała się, bazująca na żartobliwo – horrorowej konwencji, stworzona wspólnie przez Satsitę Khumaidovą i jej syna Muslima, opowieść o walce księcia Janusza z Krzyżakami.
Przyznawane głosami publiczności nagrody za najlepszy odlew otrzymały zaś Elżbieta Twardowska i Natalia Sznejder.
– To sztuka oparta na spontaniczności, na przypadku obiektywnym, który decyduje o wszystkim – ocenia Robert Sokołowski. – Trafia do nas przypadkowy przechodzień, zaciekawia go to, co się dzieje i włącza się do akcji! Bez narzędzi rzeźbiarskich, bez wypracowanych technik warsztatowych, spontanicznie. A jeleń, bo jesteśmy z Łomży, mamy go w herbie i można, nawet w żartobliwy sposób, sięgnąć do legend czy starych podań.
Sobotnia impreza to początek artystycznych i twórczych działań w galerii Aporia. Jej twórcy, poza sprzedażą obrazów, ceramiki, tkanin oraz lokalnych pamiątek planują też bowiem różnego rodzaju warsztaty i spotkania ze sztuką i kulturą w rolach głównych, dzięki którym łomżyńska starówka zacznie
się w końcu ożywiać.
– Starówka łomżyńska ożyje tylko wtedy, gdy zostanie przeznaczona dla artystów – podkreśla Robert Sokołowski. – Takich jak ja, prowadzących autorską galerię, utrzymujących się z malowania czy innej działalności artystycznej. Bo tylko kultura jest w stanie takie małe miasta jak Łomża czymś wyróżnić, bo ich siłą zawsze było rękodzieło i drobne rzemiosło. Po co opierać handel na tanich i tandetnych przedmiotach produkowanych masowo w Chinach, które nie interesują ludzi przejeżdżających przez miasto? W skali roku są to setki tysięcy aut, które nie mają powodu by się tu zatrzymać, bo Łomża nie jest dla nich atrakcyjna.
Dlatego musimy mieć coś, co będzie nas wyróżniać: ceramikę, sztukę użytkową, cokolwiek, ale coś, co sprawi, że jako miasto możemy zasłynąć z czegoś oryginalnego, twórczego. Na tym musimy się oprzeć i takie działania z Fundacją Czas Lokalny będziemy prowadzić! – deklaruje łomżyński artysta.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk pon, 02 grudnia 2013 08:26
http://4lomza.pl/index.php?wiad=34088
--BIBLIOTEKA GALERII-
A
"AKT"ALBUM FOTOGRAFICZNY
"ARTYSTA MIĘDZY REWOLUCJĄ I REAKCJĄ " P.PIOTROWSKI
"AKT POLSKI" M.POPRZĘCKA
"ABC WIEDZY O PLASTYCE"
B
"BRUNO SCHULZ" J.GONDOWICZ
" BRZOZOWSKI" W. BRZOZOWSKI
C
"CZTERY PORY ROKU" M.CZAPSKA -MICHALIK
"CEZANNE" N.NONHOFF
"CLAUDE MONET" B.ZEIDLER
D
"DZIEJE SZTUKI POLSKIEJ" B.KOWALSKA
"DREWNO W POLSKIEJ ARCHITEKTURZE I RZEŹBIE LUDOWEJ" T.CHRZANOWSKI K.PIWOCKI
"DIEGO VELAZQUEZ" ALBUM
E
"ENCYKLOPEDIA SYMBOLIZMU"
F
"FAŁAT" D.DZIERŻANOWSKA
"FRANCISZEK MAŚLUSZCZAK" JOANNA GONDOWICZ
G
"GIERASIMOW" ALBUM
"GALERIA SZTUKI POLSKIEJ XIX WIEKU W SUKIENNICACH"
"GERSON" P.KOPSZAK
H
"HISTORIA SZTUKI W ZARYSIE"K.ESTREICHER
"HOUWALT" ALBUM -T.KOSTRYKO
"HISTORIA KOLORU" M.RZEPIŃSKA
"HANS MEMLING SĄD OSTATECZNY" M.WALICKI
"HENRYK BARANOWSKI" ALBUM
"HENRYK SIEMIRADZKI" W.GÓRSKA
I
"IMPRESJONIZM" S.STOPCZYK
J
" JAN MATEJKO.PORTRETY"J.M. MICHAłOWSKI
"JERZY DUDA-GRACZ" J.GONDOWICZ
"JÓZEF CHEŁMOŃSKI" S.GOWIN
K
"KOSSAKOWIE" S.KRZYSZTOFOWICZ -KOZAKOWSKA
"KUJAWSKIE SKRZYNIE MALOWANE" I.ŚWIĘCH
"KOWALSTWO ARTYSTYCZNE ODLEWNICTWO" T.JEDNACZEWSKA Z.MASSOWA
"KLIMT" ALBUM
"KULTURA I JEJ BADANIE" M.CZERWIŃSKI
"KAPIŚCI" M.CZAPSKA- MICHALIK
"KOSSAKOWIE -JULIAN- WOJCIECH -JERZY " S.GOWIN
L
"LEON WYCZÓŁKOWSKI" A. BERNAT
"LEONARDO DA VINCI" E.L.BUCHOLZ
M
"MIĘDZY TRADYCJĄ A WIZJĄ PRZYSZŁOŚCI" S.MORWASKI
"MEBLE NAPRAWA I ODNAWIANIE" I. SWACZYNA
"MAN RAY" ALBUM
"MALARZE POLSCY W MONACHIUM" ALBUM
"MICHAŁ ANIOŁ" J.CEPIK
"MALAŻE ŻYDOWSCY W POLSCE" A .TANIKOWSKI
"MENCHOFER" A. PAWLIŃSKA
"MATEJKO " M.CZAPSKA - MICHALIK
" MICHAŁ ANIOŁ " A.GROMLING
N
"NOWOCZESNY PORTRET POLSKI" P.KOPSZAK
"NOWOSIELSKI JERZY" J.GONDOWICZ
"NIKIFOR" B.BANAŚ
O
" OKO I DŁOŃ MALARZA" I.WITZ
" O SZTUCE I WYCHOWANIU ESTETYCZNYM" STEFAN SZUMAN
P
"POLSKIE RZEMIOSŁO ARTYSTYCZNE -ŚREDNIOWIECZE" J.SAMEK
"PICASSO" C.RODRIGUEZ -AGUILERA
"PODSTAWY TECHNOLOGII MALARSTWA I GRAFIKI" J. WERNER
"PSYCHOANALITYCZNE MYŚLENIE O SZTUCE" Z.ROSIŃSKA
"POSTIMPRESJONIŚCI" W.JUSZCZAK
"PODRUŻE DO DZIEŁ SZTUKI" A. MICHAŁOWSKA
"POLSKA SZTUKA RELIGIJNA1900-1945" W.SKRODZKI
"POCZET WIELKICH RZEŹBIARZY" M.DOMAŃSKI
"PODKOWIŃSKI" I.KOSSOWSKA
"PANKIEWICZ" A.BERNAT
R
"RZEŹBA ANTONIEGO CHYNKA" KATALOG
"RZEŹBA KAROLA ZIOMKI" I.ŚWIĘCH
"RZEŹBA JANA CENTKOWSKIEGO" KATALOG
"RZEŹBA POLSKA PRZEŁOMU XIX i XX WIEKU" P.SZUBERT
"RENESANS W SZTUCE POLSKIEJ"
"RZEŹBY I MEDALE" W.MARCINKOWSKI
"RODIN" M.LAURENT
"REMBRANDT" J.KUZNIECOW
"RAFAŁ MALCZEWSKI" M.CZAPSKA- MICHALIK
"RODAKOWSKI" S.GOWIN
S
"SNYCERSTWO POLSKIE" I.TŁOCZEK
"STANISŁAW IGNACY WITKIEWICZ - BEZ KOMPROMISU" OPRAC. J.DEGLER
"SURREALIZM" K.JANICKA
"ŚWIATOPOGLĄD SURREALIZMU" K.JANICKA
"SKARBY SPOD GRUZÓW"
" SZTUKA I CZAS"
"SENS SZTUKI" HERBERT READ
"SKARBY SZTUKI W MOSKWIE B.BRODSKI
"SZTUKA RENESANSU" P.i L. MURRAY
"SZTUKA LUDOWA W POLSCE" E.FRYŚ PIETRASZKOWA
A.KUNCZYŃSKA- IRACKA M.POKROPEK
"SALWADOR DALI" F. WEYERS
T
" TWóRCZOŚĆ LUDOWA WOJ. TORUŃSKIEGO"
"TEATR PAMIĘCI BRUNONA SCHULZA"
"TECHNIKI WIELKICH MISTRZÓW MALARSTRWA"
"TEODOR AXENTOWICZ" P.KOSPSZAK
"THE ART OF THE SURREALISTS" E.SWINGLEHURST
U
V
"VAN GOGH" J.ANDERSON
W
" WYBRAŃCY SZTUKI" J.WOLF
"WASSILY KANDINSKY" ALBUM
"WITKACY" ALBUM
"WATTEAU" M.GERMAN
"WLASTIMIL HOFMAN" M.CZAPSKA- MICHALIK
X
Y
Z
"ZAJĘCIA PLASTYCZNE Z DZIEĆMI KLAS POCZĄTKOWYCH" J.LEWICKA S.CZAJKOWSKI
Ź
Ż
AGNIESZKA ZACH
WYKONUJE DEKORACJE I WYSTRÓJ WNĘTRZ I OGRODÓW ORAZ KOMPOZYCJE Z WŁASNORĘCZNIE
ZEBRANYCH I NASTĘPNIE SUSZONYCH KWIATÓW.EFEKTY ZOBACZYĆ MOŻNA W :"KARCZMA BARTLA
-BARTLOWIZNA" W GONIĄDZU, "DWÓR DOBARZ" W TRZCIANNEJ ,GOSPODARSTWO "KRÓLA BIEBRZY" W BUDACH, "CARSKI TRAKT" W SULINIE (gospodarstwo gościnne), "KASZTELAN WISKI" W WIŹNIE, KOŚCIÓŁ pw.PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO W PIĄTNICY, KOŚCIÓŁ pw. św.JADWIGI W KUPISKACH, SZKOŁA PODSTAWOWA W KUPISKACH , "CHIKEN BAR" ŁOMŻA , WIELE DOMÓW I OGRODÓW PRYWATNYCH .
AUTORKA WSPÓŁPRACUJE Z WŁAŚCICIELAMI KONI GDZIE PRACUJE ZTRUDNYMI, NAROWISTYMI KOŃMI PRACA TA POLEGA NA UCZENIU ZWIERZĄT WSPÓŁPRACY Z CZŁOWIEKIEM A CZŁOWIEKA ZE ZWIERZĘCIEM (np .zwalczanie narowów).
OBECNIE KOŃCZY KURS PRZEWODNIKA TERENOWEGO PO PODLASIU .W CZASIE WOLNYM PISZE WIERSZE ORAZ TEKSTY PIOSENEK .
KONTAKT Z AUTORKĄ TEL:512181307
KRÓL BIEBRZY
KRZYSZTOF KAWENCZYŃSKI mieszkał w stolicy aż przyszedł moment kiedy powiedział "dość".
Zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i osiedlił się nad Biebrzą w miejscowości Budy gdzie żyje od piętnastu
lat.Hoduje koniki polskie ,krowy,koty psy,gęsi i inne zwierzęta a dom i otoczenie wygląda jak skansen.
Tuż za domem można spotkać "pasące" się stado dudków, łosie zaglądają wieczorem do zagrody,a bociany mają swoje gniazdo na słupie.
W ................ znajdują sie rzeźby w drewnie Dionizego Putry.
łomża lomscha lomza