Chleb z okruchów
Szef nie sprawdza, co wyrabia się w jego firmie? Jeśli przy krojeniu chleba, połowa każdej kromki zamienia się w okruchy do zjedzenia łyżką, to takie powtarzające się nie raz oszukiwanie klientów ma krótkie nogi: natną się, więcej nie przyjdą - znajdą lepszy chleb gdzie indziej. Tyle, że gnioty nadal będą robione. Dla mniej wybrednych? zbyt przytłoczonych bylejakością wokół? Bywało: konspiracyjny szept: -"Dla rodziny to mam ziemniaki z oddzielnej grządki, przyjdź później". Albo:..-"he,he nalej to ci powiem jakie szpryce wyrabiamy do wstrzykiwania wody w wędliny- woda tańsza". A ile zbędnej "dobroci" zjadamy nieświadomie: -"też masz dzień po wyjściu ze sklepu czarne plamy na marchwi?..-"tak, pewnie grudy chemii na przedłużenie podróży sypnięto w nadmiarze". To loteria, bo na pokaz musi ładnie wyglądać. Dużo zdrowia do przeżycia kontaktu z taką żywnością i cierpliwość do lekarzy: np. znajomy "królik doświadczalny" zaczął podejrzanie chudnąć po serii lekarstw, a kiedy już przypominał szkielet z gułagu, przez telefon pielęgniarz uspokoił: -"to pewnie przez te zielone pastylki - niech pan je odstawi". Pomogło.. Czy zatraciliśmy dobre wzorce rzetelności, wiedzy? Dwie wojny przerwały ciągłość pokoleń, więc lepszym autorytetem Aptekarz albo młodszy Brat, któremu "chciało się" uczyć pilnie? A przedwojenna klasa wykształconych fachowców, pilnujących dobrego imienia firmy: odeszła w zaświaty? Ciekawe jakiej kontroli w latach 60-tych przestraszył się stary cukiernik k. Parku Miejskiego, gdy na jego oczach mój Brat zazgrzytał, znalezioną w ciastku tortowym otwartą zszywką z zeszytu: przerażony Mistrz-cukiernik wręczył Mamie pokaźną paczkę 20-tu różnych ciastek, aby tylko nie zgłaszała tego faktu. Niewątpliwie myślał o utracie klienta, a nam na ławeczce parkowej trafiła się "kosmiczna uczta" - takiej świeżości i pyszności smaku z trudem dziś szukać. Dziś życie mamy jak te "okruchy-kluchy" trzymane w kupie jedynie twardą skorupą, na pozór ładną. Owszem znalazła się solidna piekarnia, u której taki sam chleb a smaczniejszy i da się pokroić. Więc tylko drobne okruszki na dłoń, bo wszystko smaczne , i wspomnieć Norwida: -"Tęskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba / Podnoszą z ziemi przez uszanowanie / Dla darów nieba"... Trzeba uczyć, bo o szacunek coraz trudniej.