Nieoczywiste
Czasami nie jest tak, jak się wydaje. W dodatku od lat, mimo wieści, iluż to przybyło nad Narwią milionerów, nadal trzeba wątpić w szanse utworzenia ogródków kawiarnianych w tak urokliwych podwórkach - jak z tej fotografii - przy ul. Dwornej. Może i lepiej - bo skoro niedobór świadomości mieszczańskiej, wielkomiejskiej (nikt nie wie jak wznieść się ponad mentalność wiejsko-urzędniczą) niejasnych potrzeb estetycznych, za to niepokoju w stylu: ziomale, powiedzcie jaki biznes założyć? - to niech dalej trwają te pamiątki architektury jak zastygłe inkluzje jantarowe, nie do zdarcia mimo dwóch wojen światowych. Beznadziejna rzeczywistość posowieckiego "bardaku", nieumiejętność przeniesienia sprawdzonych wzorców mimo podróży od wysp greckich po Hawaje a nawet pamięci np. szokującego smaku mrożonej kawy nad Morzem Jońskim. Pomyśleć, że to podwórko "przechodnie" (zaleta także dla turystów) dogorywa w wolnej Ojczyźnie - mimo wydawało się przedsiębiorczości nowych pokoleń. Miejsce cieszy tylko wrażliwych fotografów, w różnych porach dnia: tutaj Autor szczęśliwie ustawił statyw w odpowiednim miejscu i złapał kolejne etapy tajemniczej głębi. Od rozjaśnionego trotuaru, przez Bramę z chłodnym korytarzem, po okiennice i półokrągłą wieżę z klatką schodową-łącznikiem kamienic. Gdyby odsunąć aparat, wyjaśniłaby się zagadka odrealnionej rzeczywistości. To jednak nie światło słoneczne! a półmrok lamp ulicznych, który przymusił do tak długiego czasu naświetlania (jeszcze na taśmie światłoczułej), że nawet przechodzący ksiądz nie został utrwalony w kadrze. Nadmierne prześwietlenie "na oko" okazało się trafionym eksperymentem, o niezwykłych barwach, które Autor chętnie zaakceptował. Oto odrobina fantazji, "dotknięcie" strony baśniowej, która kryła się w szarej codzienności. Wystarczyły "drobiazgi" - chęć poszukiwań i talent, a przede wszystkim to nieuchwytne "coś" czyli zaleta artystów: "patrzę i widzę". Efekt dla wrażliwych piorunujący. Wydawało się oczywiste: a jednak nie dzienna ale nocna fotografia.