Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 30 lipca 2025 napisz DONOS@

Zakaz głośnego rozmawiania przez komórkę

Główne zdjęcie
Zdjęcie ilustracyjne

- Ludzie w autobusach myślą, że są w domu, więc rozmawiają zbyt głośno, bez kultury, o sprawach prywatnych, osobistych, czasami intymnych, w zamkniętej przestrzeni publicznej – napisała do nas Czytelniczka Portalu 4lomza.pl. - Darcie się do telefonu, bez zwracania uwagi na ludzi z otoczenia, to oznaka braku kultury osobistej i dobrego wychowania. Denerwuję się na zbyt głośno prowadzone rozmowy przez komórki. O sprawach osobistych danego człowieka cały świat nie musi wiedzieć...

Sygnały od pasażerów dotarły w ubiegłym tygodniu do MPK, które emituje plansze na monitorach w autobusach. Powstał też znak z zakazem głośnego rozmawiania i słuchania muzyki w autobusie.   

Czytelniczka zaproponowała, żebyśmy podjęli temat telefonicznego savoir - vivre'u (sawuar wiwru) w autobusach. Prosty pomysł, ale realizacja trudna, głównie z tego powodu, że proces wychowania w poszczególnych domach i szkołach przebiega różnorodnie. Zdarza się często, że dzieci i młodzież wychowywani są przez dorosłych, którzy nieraz sami nie mieli odpowiednich wzorców właściwego   zachowania w towarzystwie. Ponadto jedną kwestią jest znajomość tych zasad grzecznościowych, a drugą umiejętność zastosowania ich w praktyce. Na co dzień doświadczamy w rozmowach, że jedni w ogóle nie słuchają drugich: mówią jednocześnie, wpadają w słowo, przerywają w pół zdania, nie pozwalają się wypowiedzieć i zmieniają niespodziewanie temat. Rozmowy podniesionym głosem i na granicy krzyku w sklepach i szkołach, firmach i instytucjach et cetera stały się doświadczeniem powszednim. W codzienności milionów Polek i Polaków małych i dużych dominuje krzyk, wrzaski i niezważanie na osoby z otoczenia. Programy telewizyjne i w Internecie przeładowane są gadaniem zaproszonych gości jeden przez drugiego, bez słuchania zdania i argumentów z innej strony. Model komunikacji werbalnej, również w samorządach i parlamencie, sprowadza się do jak najszybszego przejęcia inicjatywy słownej, by zdążyć narzucić swoją narrację oponentom i obserwatorom. Nawet zwyczajowe „co słychać?” na powitanie znajomego to trampolina, żeby mówić o sobie. Tymczasem kultura osobista wymaga dla ludzi z otoczenia takiego szacunku, jakiego oczekujemy z ich strony...

Horror akustyczny w cichych autobusach

- Nie chcę brać przymusowego udziału w cudzych rozmowach, gdy jadę autobusem, bo mam swoje sprawy i problemy, swoje życie – wyjaśnia Czytelniczka. - Pewna pani przez telefon dociekała, czy ta zupa wyszła, czy nie wyszła, o czym z przymusu musiał dowiedzieć się autobus pełen pasażerów. W końcu zapytałam, czy pan Zdzisław tą zupę zjadł wreszcie?,  a kobieta wykrzyknęła do mnie, że to chamstwo wtrącać się w cudzą rozmowę. Odparłam, że to kultura, żeby umieć grzecznie zwrócić komuś uwagę na niestosowne zachowanie w zamkniętej przestrzeni publicznej. Na taki komentarz większość osób z autobusu MPK uśmiechnęła się do mnie. Myślę, że wielu ludzi jest kulturalnych, lecz przez delikatność, wrażliwość, uprzejmość i lęk nie mają odwagi obronić publicznie wartości i kindersztuby, i savoir-vivre'u, jakich zasady poznali w domu rodzinnym lub szkole. Ubolewam tym bardziej, że przez komórkę padają imiona, nazwiska, ulice, adresy, nazwy firm, instytucji, o których działalności i opiniach na ich temat pasażerowie nie muszą wiedzieć, skoro nie byli pytani o zgodę. Głos rozmawiających i drących się do komórki odbija się od szyb, które przenoszą dźwięki z końca autobusu na środek i przód pojazdu. Młodzież też skupia się na komórce, jakby zamknięta w „bańce akustycznej”, a w nowoczesnych, jadących cichutko autobusach elektrycznych przeżywamy horror. 

 

Jak pies na smyczy, jak niewolnik na łańcuchu

Niekulturalne korzystanie z komórek było tak dokuczliwe, że w pociągach wprowadzono wagony z zakazem rozmawiania przez telefon, żeby pasażerowie nie musieli słuchać cudzych wyznań, kłótni i przepisów na zupę Zdziśka. Jeśli ktoś robi zakupy, kładzie się do szpitala, ma pretensje do rodziny, to może z opowieściami poczekać, by nie zamęczać obcych ludzi. Bo to jest główny powód irytacji Czytelniczki: życie ludzkie ma zawirowania, niesie kłopoty, troski, sukcesy, radości, ale nie oznacza to, że pasażerowie w autobusie MPK i do Warszawy lub klienci w kolejce muszą tego wysłuchiwać.

Komórki stały się codziennym narzędziem komunikacji indywidualnej i społeczne, błyskawicznej informacji, taniej rozrywki. Jednak paradoksalnie stało się i tak, że mając być ułatwieniem, wygodą, wyręką, stały się smyczą jak dla psa, łańcuchem dla niewolnika, technologiczną formą zniewolenia, psychiczną mordęgą. Ich wszechobecność i wszechmoc, wścibstwo i bezkarność spowodowały, że większość ludzi dziś nie wyobraża sobie bez nich życia (może należy wyobrazić sobie brak prądu?).

naklejka-mpk.png

Komórka wyzwoliła cywilizacyjne stresy

Telefonia komórkowa doprowadzała nieraz do uzależnienia psychicznego. Po zapomnieniu z domu komórki ludzie przeżywają ataki paniki, jakby zawalił się glob i znaleźli się w potrzasku. Zabranie dziecku telefonu wywołuje przygnębienie, furię, agresję, próby samobójcze... Części Ziemian życie bez komórki wydaje się puste, pozbawione sensu i treści. Bez komórki nie mają pomysłu na świat. Paradoksalnie: przedmiot, który miał sprawić, że człowiek ma więcej czasu, wolny czas odebrał. Z jednej strony, komórka ułatwia funkcjonowanie w sprawach codziennych, domowych, zawodowych i towarzyskich. Z drugiej strony, wyzwoliła napięcia i stresy, że: ktoś nagle dzwoni; oczekiwanie, że zadzwoni; zastanawianie się, czy zadzwoni; rozczarowanie, że nie dzwoni. Pewnie większość ludzi z krajów, gdzie używa się telefonów przenośnych, nie rozstaje się z nimi od rana do nocy? A może i w ogóle nie dopuszcza myśli, że można żyć bez cyfrowego przedłużenia ręki z przystawką do ucha?

Strach przed pominięciem i utratą łączności

Potęgujące się uzależnienia – np. fonoholizm, FOMO: fear of missing out, nomofobia - dostrzegają psycholodzy i psychoterapeuci w ośrodkach profilaktyki i terapii. Komentarzem z Czytelniczkami i Czytelnikami Portalu 4lomza.pl podzielił się mgr psychologii Paweł Kleczyński, zajmujący się od 17 lat psychoterapią i od 15 lat pracujący w WOPiTU w Łomży. Powszechność i taniość telefonii cyfrowej spowodowała, że ludzie nawet na urlopie („odpoczynek od pracy”) odbierają rozmowy od współpracowników i szefów, na co się godzą, gdyż czują się zobowiązani (czasami podświadomie, choć nieformalnie). Ekspansja Internetu, w tym portali społecznościowych, przyspieszyła tworzenie mnóstwa pozornych relacji – poznajemy znajomych, o których nie wiemy, skąd, od kiedy, dlaczego i po co ich „znamy”. Powstanie gęstej pajęczyny połączeń (oplatającej życie rodzinne, zawodowe, towarzyskie et cetera) doprowadza do tego, że ludzie chcą być zawsze dostępni, przez co czują się „wybrani”, zauważeni, bardziej ważni, potrzebni, skuteczni. Zanurzenie w rozmowie telefonicznej w autobusie MPK może być symptomem fonoholizmu, przez co rozmawiający traci poczucie czasu i miejsca, wyzbywa się empatii i nie zwraca uwagi na ludzi z otoczenia. Starsi ludzie niedosłyszą, a przez to sami mówią głośniej, myśląc, że tak samo jest po 2. stronie linii. Młodzież dopiero nabywa empatii i do pewnego momentu rozwojowego (u jednych to 15 lat, u innych kilka lat później) uczy się zachowań od rówieśników, zwraca uwagę na osoby w swoim wieku, a najważniejszym zdaniem jest zdanie koleżanek i kolegów z grupy. Ludzie w autobusie są tak skoncentrowani na przekazie ze słuchawki, że nie mają świadomości, co głośno mówią. Przyczynia się hałas, panujący w pojeździe, z racji rozmów współpasażerów, dźwięków dobiegających od otwieranych drzwi i warkotu silnika.

 

„Przeszkada mi, jak Pan / Pani krzyczy”

W trakcie połączeń, oprócz kontaktu i informacji, pojawiają się emocje, więc ludzie zapominają się w rozmowie. Oznaką wzbierających emocji są podniesione głosy, okrzyki i krzyki, wrzaski i darcie. W autobusach MPK obserwujemy wahadło psychologiczne: jedni ludzie zakładają maski, żeby nie zdradzać się przed obcymi ze swoim światem wewnętrznym, zaś drudzy epatują głośną otwartością, irytującą współpasażerów, by akcentować obecność, dać znak istnienia, udowodnić swą wartość. W razie dyskomfortu można zebrać się na odwagę i powiedzieć: „Przeszkadza mi, jak Pan/-i krzyczy”.

 

Mirosław R. Derewońko

tel. red.  696 145 146

Foto: Zdjęcie ilustracyjne
Foto:

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę