Słoń łomżyński
Aby Polak poczuł się lepiej, powinien gdzieś wyjechać. Niestety, do odwiedzin egzotycznych krajów typu Tajlandia trzeba mieć zdrowie i odwagę, choćby łomżyńskiej studentki - autorki tej fotografii. Oto ulica w Bangkoku - swoją drogą reporterska perełka: być może obyło się bez mandatu za wyrwane trąbą kwiatki? Ci którzy nie dadzą się oderwać od łomżyńskiej skarpy, mielą przekleństwa lub usiłują poprawić swój los dywagacjami w nieustającym cyklu: Słoń a sprawa polska. Ot choćby, dlaczego nad Narwią - nie możemy się dorobić choćby 1 słonia, sorry: jednej porządnej dorożki? W Tajlandii słonie darzy się wyjątkowym szacunkiem - bo to skarb narodowy. A jak Łomża traktuje tradycję? Lekko - a tubylców obdarza kpiną dopuszczając w sezonie do użytku „jako dorożkę”, chyba na odczepnego, jakiś wóz w stylu cygańsko - pionierskim z Dzikiego Zachodu. Zaiste - wciąż pionierskie czasy, a to już 60 lat po Wojnie Światowej, przed którą w Łomży było dużo normalnych dorożek. Dlaczego mieszkańcy zbiorowo nie walczą o powrót minimum zdrowego rozsądku? Ze strachu przed utratą jakiś „przywilejów” czy bardziej z lenistwa czekamy aż ktoś za nas „to zrobi” samotnie ale w naszym imieniu? Nawet krótka lista zaniechań budzi zdumienie. Jak brak wyobraźni w kwestii małej architektury - na początek w obrębie Starego Rynku chociażby! Czy bezradność wobec cudownej wieży ciśnień, której inni nam zazdroszczą - bo nie w każdym mieście jest - w dodatku tak oryginalny, punkt obserwacyjny. Albo hańbiąca afera z Zieloną Dzielnicą, gdzie właścicielowi na własnej ziemi uniemożliwiono utworzenie Muzeum Narwi, a „elicie lokalnej” to nie przeszkadza! Choć te żenujące wpadki na trwałe już wpisały się w historię miasta - jeszcze można je komisyjnie rozpatrzyć i zakończyć, chyba że mają pozostać szyderczą atrakcją turystyczną... Uwaga! Uwaga! Tuż przed Ratuszem - proszę wycieczki - chcieliśmy mieć pomnik Księcia Janusza w zbroi rycerskiej jak przystało na uczestnika bitwy pod Grunwaldem: dumna postać wsparta o miecz (miecz jako wskazówka zegara słonecznego!) - ale urzędnicy za plecami mieszkańców i za ich podatki zamówili projekt księcia w stroju rozmamłanego geodety z cyrklem (czy dlatego, że pewien prezydent był geodetą?) … a tam miała być słynna wieża w roli „Muzeum wodociągów i Kawiarenki non stop” zamiast obecnej Ruiny Mózgów Urzędowych … jeszcze mieliśmy zwiedzać unikalne eksponaty Muzeum Narwi w otoczeniu Ogrodu Botanicznego ale Dla Dobra Społecznego urządzono tam Pustynię Betonowo - Asfaltową Aferzystów Ratuszowych... Mieszkańcy Łomży obudźcie się - czy na ulicy widzicie słonia, sorry: prawdziwą dorożkę chociaż jedną? Wyobraźmy sobie: aż tyle uda się naprawić przed Jubileuszem 600-lecia królewskiego grodu - w 2018 roku. Dzięki śmiałym decyzjom nowego Prezydenta Miasta?